Dostali zgodę na poszukiwanie złotego pociągu w Wałbrzychu, ale kopać ciężkim sprzętem nie mogą. Nadleśnictwo pozwoliło na łopaty i szpadle
Setki, o ile nie tysiące osób trzyma kciuki i kibicuje Zespołowi Złoty Pociąg 2025
Pod tą nazwą kryją się osoby, które twierdzą, że odkryły dokładną lokalizację Złotego Pociągu, a konkretnie trzech wagonów towarowych (a nie składu pancernego, o którym dotąd była mowa w kontekście legendarnego pociągu).
Miałby on się znajdować w ukrytym, zamaskowanym, podziemnym tunelu prowadzącym w kierunku Zamku Książ. "Zgłoszenie znaleziska" wpłynęło do Biura Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Wałbrzychu 25 kwietnia 2025 roku, a 12 maja wniosek o wydanie zgody na poszukiwania do Nadleśnictwa Świdnica.
- Warto zaznaczyć, że teren Nadleśnictwa Świdnica częściowo obejmuje administracyjnie granice miasta znajdującego się w nazwie. Opiekujemy się i zarządzamy terenami leśnymi znajdującym się w 24 gminach i sześciu powiatach - zaznacza Jerzy Zemlik, Nadleśniczy ze Świdnicy.
I dodaje, że po konsultacji z dyrekcją regionalną Lasów Państwowych i analizą dokumentów zapadła decyzja o udzieleniu zgody na poszukiwania, ale z wieloma warunkami i ograniczeniami. Nazywa to "częściową zgodą".
- Wysłaliśmy odpowiedź w ramach naszych kompetencji. Udzieliliśmy zgody na badanie terenu wskazanego przez wnioskodawców, ale zgoda obejmuje tylko badania przy pomocy ręcznych urządzeń, a więc wykrywaczy metali, łopat, szpadli i saperek, przy pomocy ręcznych urządzeń, a więc wykrywaczy metali, inwazyjne dotyczące gruntu za pomocą łopat, szpadli i saperek, można będzie wykonać punktowo o bokach 30 na 30 cm do głębokości 50 cm. Poszukiwania nie mogą uszkodzić ani roślinności, ani korzeni. My musimy chronić interes lasu, jako żywego organizmu, a to teren wyjątkowo cenny wskazywany jako las ochronny, glebochronny i wodochronny, położony w granicach administracyjnych miasta. Naszym zadaniem jest przede wszystkim dbanie o las o zespół wszystkich organizmów żywych - wyjaśnia nadleśniczy Zemlik.
Jak dodaje, jeżeli poszukiwacze podczas tych badań uznają, że chcą je poszerzyć, to nie jest wykluczone, że otrzymają zgodę na odwierty, ale znowu pod pewnymi warunkami.
- Przede wszystkim muszą uzupełnić wniosek o odpowiedzi na nasze pytania. Teren jest dość duży, obejmuje kilkadziesiąt arów, muszą więc precyzyjnie wskazać gdzie te prace miałyby być prowadzone.
Jerzy Zemlik wyjaśnia, że w planach poszukiwaczy było częściowe usuwanie roślinności z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu. Jak przyznaje nasz rozmówca, tunel, jeśli istnieje, jak wskazują poszukiwacze, nie jest posadowiony płytko, a w głębszych warstwach ziemi. Saperką i łopatą raczej trudno będzie się tam dokopać.
Nadleśnictwo jest obwiązane stosować przepisy, które chronią grunty leśne przed ingerencją i zniszczeniem
- Jeśli wnioskodawcy będą nadal chcieli poszukiwać pociągu przy pomocy ciężkiego sprzętu, usuwając roślinność leśną i ingerując głębiej w grunt, to wcześniej będą musieli przejść skomplikowaną, wieloinstancyjną, być może nawet wieloletnią procedurę w zgodzie z ustawą o lasach i ochronienie gruntów rolnych i leśnych, aby otrzymać zgodę na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego i wyłączenia gruntu leśnego z produkcji – co leży w kompetencji właściwego ministra ds. środowiska.
Jakie kroki poczyni teraz Zespół Złoty Pociąg 2025?
Czekamy na odpowiedzi na pytania, które zadaliśmy Zespołowi.
5 czerwca, jeszcze przed "częściową zgodą" Nadleśnictwa Świdnica, Zespół opublikował oświadczenie, w którym poinformował, że zespół nie ma nic wspólnego z osobami zgłaszającymi - ukryty "Pociąg pancerny z okresu II wojny światowej" sprzed 10 lat. (A osoby związane z tym zespołem także otrzymały teraz zgodę na poszukiwanie pociągu "po sąsiedzku" - red.).
"Nie znamy Panów, - Kopra i Richtera. Nasze zgłoszenie jest diametralnie inne. W naszym piśmie mówimy o odnalezieniu trzech wagonów towarowych, odpiętych ze składu kolejowego i wtoczonych nieistniejącą dziś bocznicą do tunelu kolejowego, który do dnia dzisiejszego pozostaje zamaskowany. Nie ma więc mowy o "pociągu pancernym z działami". Kolejnym elementem różniącym nasze zgłoszenie od zgłoszenia sprzed 10 lat, jest rzeczywista, precyzyjna lokalizacja tunelu, oraz wagonów w nim się znajdujących. Zamaskowany tunel opisany jest dziesięcioma punktami lokalizacyjnymi GPS. Nie ma więc mowy o poszukiwaniu obiektu na rozległym terenie, gdyż jest on dokładnie zlokalizowany, w zw. z czym nie będzie przesuwania obszaru badań, kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt metrów w żadną stronę. Nie będzie stosowanej 10 lat temu praktyki dopasowywania teorii do danych otrzymywanych w trakcie prac badawczych. Poprzez precyzyjne zlokalizowanie i opisanie tunelu punktami GPS, otrzymaliśmy realny obraz przebiegu tunelu kolejowego, jego krzywiznę, oraz kierunek jaki obiera i jest to kierunek w stronę Zamku Książ. Wewnątrz tunelu znajdują się dokładnie trzy wagony kolejowe (towarowe). Wewnątrz tunelu nie ma lokomotywy, oraz reszty składu kolejowego'".
Jak podkreślają poszukiwacze, "jesteśmy w 100 proc. pewni tego, co zawarliśmy w naszym zgłoszeniu. (...) Wnikliwe badanie radiestezyjne w terenie zostało opracowane w formie dokumentów, załączników do zgłoszenia a są to:
- Tabela z danymi geodezyjnymi.
- Mapa terenu z punktami GPS opisującymi, położenie, kształt, oraz przebieg tunelu.
- Profil terenu wraz z osadzeniem tunelu w górotworze, oraz symulacją bocznicy kolejowej prowadzącej do tegoż tunelu.
- Zgłoszenie uzupełnia jeszcze relacja świadka z czasów II wojny światowej.
Zespół obiecuje również, że te dokumenty zostaną przedstawione opinii publicznej. Jednak teraz, ze względu na charakter i powagę sprawy nie ujawni dokumentów i dokładnego miejsca lokalizacji pociągu.
Jak czytamy w oświadczeniu, po uzyskaniu zgody od Lasów Państwowych, poszukiwacze poproszą Wałbrzyską Delegaturę Dolnośląskiego Konserwatora Zabytków o pozwolenie na poszukiwanie zabytków. Konserwator ma 30 dni na wydane decyzji.
"Po uzyskaniu tych zgód rozpoczniemy badania terenowe zgodnie z wpisanym we wniosku planem i harmonogramem".
"Potwierdzamy doniesienia medialne iż otrzymaliśmy propozycję współpracy od urzędników wałbrzyskiego ratusza w celu weryfikacji zgłoszenia. Niestety ta propozycja wyglądała tak, że to "miasto" złożyłoby wniosek o pozwolenie na badania, a nie my jako znalazcy i zgłaszający, oraz ta weryfikacja znaleziska powinna się odbyć "po cichu" bez udziału mediów, wiedzy mieszkańców, oraz opinii publicznej. Oczywiście rozumiemy powściągliwość i dystans urzędników do tego typu zgłoszeń, ale taka propozycja z naszego punktu widzenia, była nie do przyjęcia. Poza tym, uważamy, że nie jest rolą miejskich urzędników poszukiwanie skarbów, - to działka przeznaczona dla pasjonatów i poszukiwaczy historii."
Złotego pociągu szukali 10 lat temu, ale zamiast sensacji, było fiasko
Przypomnijmy, że gorączka złota w kontekście legendarnego składu rozpaliła wyobraźnię setek tysięcy ludzi na całym świecie 10 lat temu, a presja międzynarodowej opinii publicznej była ogromna. Wszystko zaczęło się w 2002 roku.
Jak pisał na łamach Gazety Wrocławskiej i portalu walbrzych.naszemiasto.pl nasz ówczesny dziennikarz i miłośnik historii regionu oraz autor książek o tajemnicach Wałbrzycha, Artur Szałkowski:
"Na początku 1945 r. z dworca kolejowego w Świebodzicach miał wyjechać pociąg towarowy z tajemniczym ładunkiem. Według różnych, niepotwierdzonych hipotez miał przewozić: dzieła sztuki, depozyty bankowe, rudy rzadkich metali lub pociski z gazami bojowymi. Kolejnym przystankiem na trasie pociągu miała być obecna stacja Wałbrzych Szczawienko. Problem polega na tym, że nigdy do niej nie dotarł. Pomiędzy Świebodzicami i Wałbrzychem pociąg... rozpłynął się w powietrzu. Lokalny pasjonat Tadeusz Słowikowski wystąpił o zgodę na rozpoczęcie prac ziemnych do Polskich Kolei Państwowych".
Formalności trwały wiele miesięcy i zakończyły się sukcesem. Koleje zastrzegły, że poszukiwania nie mogą powodować utrudnień w ruchu pociągów na linii kolejowej nr 274 ani doprowadzić do zniszczenia infrastruktury kolejowej. Pozwolenie wydano na pół roku. Wykopaliska zaczęły się 24 marca 2003 r. i zakończyły po trzech dniach, bo dyrekcja PKP cofnęła zgodę na eksplorację.
Po latach sprawą znowu zainteresowali się pasjonaci. Mieszkaniec Wałbrzycha i obywatel Niemiec (Richter i Koper) przy pomocy prawników zgłosili, że odkryli miejsce, w którym jest ukryty Złoty Pociąg. Miał być ukryty w Wałbrzychu, w okolicach stacji Wałbrzych Szczawienko. Ostatecznie uzyskali zgody na poszukiwania, ale zakończyły się one fiaskiem.