Gej, który uratował prezydenta. Zmarł tragicznie
Gdy padł strzał, Oliver Sipple zareagował instynktownie – uratował prezydenta, nie myśląc o sobie. Chwilę później Ameryka okrzyknęła go bohaterem, a media zaczęły rozgrzebywać jego życie prywatne. To, co miało być triumfem, zamieniło się w osobistą tragedię.
Zamach na prezydenta Forda
22 września 1975 roku przed hotelem St. Francis w San Francisco zebrał się tłum, by zobaczyć prezydenta Geralda Forda. Wśród nich stał Oliver Sipple – były żołnierz piechoty morskiej, weteran wojny w Wietnamie, od lat zmagający się z traumą i niepełnosprawnością.
Gdy prezydent wychodził z budynku, Sara Jane Moore wyciągnęła pistolet i oddała strzał. Sipple zareagował błyskawicznie – rzucił się na napastniczkę, odwracając jej rękę i sprawiając, że kula nie trafiła w cel. Dzięki jego refleksowi Ford wyszedł z zamachu bez szwanku, a Sipple został okrzyknięty bohaterem.
Media i opinia publiczna nie szczędziły mu pochwał. Biały Dom przesłał mu list z osobistymi podziękowaniami od prezydenta. Wydawało się, że Sipple zostanie zapamiętany jako przykład odwagi i obywatelskiego heroizmu. Nikt nie przypuszczał, że ta historia przybierze inny obrót.
Medialny coming out Olivera Sipple’a
Zaledwie kilka dni po zamachu nazwisko Sipple’a pojawiło się na pierwszych stronach gazet. Szybko jednak bohaterstwo zeszło na drugi plan, ustępując miejsca sensacji.
Felietonista Herb Caen z "San Francisco Chronicle" ujawnił, że Sipple jest gejem – informację, którą znało jedynie środowisko LGBTQ+ w San Francisco. Caen argumentował, że ujawnienie orientacji Sipple’a miało obalić stereotypy o homoseksualistach jako ludziach tchórzliwych czy niezdolnych do heroicznych czynów.
Dla Sipple’a ta medialna burza okazała się katastrofą. Nigdy nie mówił publicznie o swojej orientacji, nie rozmawiał o tym z rodziną w konserwatywnym Michigan. Jego matka zerwała z nim kontakt, a krewni odwrócili się od niego, uznając ujawnienie za hańbę.
Cena bohaterstwa
Ujawnienie orientacji seksualnej Sipple’a zdominowało przekaz medialny. Jego życie osobiste stało się pożywką dla brukowców, a społeczne uznanie za bohaterski czyn szybko ustąpiło miejsca plotkom i sensacji.
Sipple, dotknięty odrzuceniem przez rodzinę i społeczeństwo, popadł w depresję. Zmagał się z alkoholizmem i pogarszającym się zdrowiem psychicznym. Weteran wojny, który przeżył piekło Wietnamu, nie potrafił poradzić sobie z presją i ostracyzmem, jaki spotkał go w kraju.
Przez lata próbował odzyskać godność i prywatność. Wniósł pozew przeciwko mediom, twierdząc, że naruszyły jego prawo do prywatności, jednak sąd oddalił jego roszczenia, uznając, że jako postać publiczna nie może oczekiwać ochrony. Sipple stał się symbolem niechcianego coming outu i dramatycznych skutków ujawnienia czyjejś tożsamości bez zgody.
Samotność i tragiczny koniec
W 1989 roku Oliver Sipple został znaleziony martwy w swoim zaniedbanym mieszkaniu w San Francisco. Otaczały go puste butelki po bourbonie, a śmierć nastąpiła prawie dwa tygodnie przed jej odkryciem.
Miał zaledwie 47 lat. Jego pogrzeb odbył się bez udziału rodziny, a trumna została opłacona przez kilku przyjaciół i przedstawicieli społeczności LGBTQ+.