Grodzisk Wielkopolski: Mieszkanka musiała sama ratować rannego bociana
Pod Grodziskiem Wielkopolskim doszło do sytuacji, która poruszyła lokalną społeczność. Mieszkanka gminy znalazła rannego bociana w rowie przy ruchliwej ulicy. Ptak wymagał natychmiastowej pomocy, jednak pierwsze próby uzyskania wsparcia od lokalnych instytucji spotkały się z przeszkodami. We wtorkowy wieczór mieszkanka opisała całą sytuację w sieci. Z jej relacji wynika, że kontakt z Urzędem Miejskim w Grodzisku nie przyniósł oczekiwanego efektu. Pomimo trudności, kobieta nie poddała się i zawiozła ptaka do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kościanie, gdzie bocian natychmiast otrzymał profesjonalną opiekę.
Kobieta wskazała, że urzędnicy poinformowali ją, że gmina nie posiada podpisanych umów dotyczących opieki nad dzikimi ptakami, nie może również pokryć kosztów leczenia.
Sprawa wywołała prawdziwe poruszenie w sieci - pojawiło się mnóstwo komentarzy, w których internauci wyrażali zarówno oburzenie brakiem reakcji gminy, jak i wdzięczność dla mieszkanki i wolontariuszy ośrodka.
Kobieta podkreśliła, że jej celem nie jest atak na władze lokalne, lecz wypracowanie w przyszłości systemu, który pozwoli na szybkie reagowanie w podobnych przypadkach.
- Ratując tego ptaka przy bardzo ruchliwej ulicy nie zatrzymał się nikt by mi pomóc, auta pędziły jak szalone. Ptak leżał w ostrym słońcu (prawdopodobnie potrącony) bardzo zgrzany i wycieńczony, nikt wcześniej mu nie pomógł. Błagam Was nie bądźcie obojętni kiedy widzicie ranne jakiekolwiek zwierzę - zaapelowała w sieci.
Warto w tym kontekście przypomnieć oficjalne wytyczne, jakie znajdują się na rządowej stronie poświęconej ochronie przyrody. Zgodnie z informacjami Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie, w przypadku znalezienia rannego lub zagrożonego dzikiego zwierzęcia, pierwszym krokiem powinien być kontakt z właściwym urzędem gminy. Wójt, burmistrz lub prezydent miasta mają kompetencje do działania w zakresie ochrony przyrody. Do zadań gminy należy m.in. zaspokajanie potrzeb wspólnoty w sprawach ochrony środowiska i przyrody oraz zapewnienie porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli. Oznacza to, że gmina powinna w pierwszej kolejności zorganizować akcję ratunkową lub pomóc w zapewnieniu transportu do ośrodka rehabilitacji.
Z pytaniem o sytuację bociana znalezionego przez mieszkankę gminy, zwróciliśmy się do Urzędu Miejskiego w Grodzisku Wielkopolskim. Zapytaliśmy m.in., czy gmina, zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie ma obowiązku objęcia opieką zwierząt pod ochroną.
- Gmina ma taki obowiązek. Od początku roku czynimy usilne starania w celu pozyskania całodobowej opieki weterynaryjnej nad rannymi, dziko żyjącymi zwierzętami znalezionymi przy drogach gminnych i na terenie gminy Grodzisk Wielkopolski. Nasze zapytania ofertowe pozostają jednak bez odpowiedzi i spotykają się z brakiem zainteresowania. Dodam, że oprócz wysłanych e-maili dzwoniliśmy po klinikach weterynaryjnych z terenu powiatu grodziskiego, bez rezultatu. Głównym problemem braku zainteresowania ze strony okolicznych klinik jest konieczność zapewnienia całodobowej dostępności placówki - wyjaśnia zastępca burmistrza, Marcin Brudło.
Dalej dodaje, że w międzyczasie w związku z odejściem na emeryturę pracownika ratusza zmieniła się osoba zajmująca się m.in. tematyką ochrony zwierząt.
- Nowy pracownik cały czas wdraża się w swoje obowiązki w tym zakresie. Jesteśmy w trakcie uzgodnienia opieki weterynaryjnej z jednym podmiotem. Jak tylko szczegóły zostaną ustalone podpiszemy stosowną umowę dotyczącą opieki nad rannymi, dziko żyjącymi zwierzętami i zrealizowany będzie wówczas obowiązek gminy w tym zakresie - mówi Marcin Brudło.
Zastępca burmistrza zapewnia, że w sprawie rannego bociana znalezionego w Kurowie urzędnicy skontaktowali się z Ośrodkiem Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kościanie, a gmina Grodzisk Wielkopolski pokryje koszty jego leczenia.
- Dziękujemy mieszkance naszej gminy za podjęte starania mające na celu udzielenia pomocy rannemu bocianowi. Mamy nadzieję, że dzięki udzielonemu wsparciu szybko wyzdrowieje i wróci do rodzinnego gniazda - dodaje Marcin Brudło.