Himalaistka Dorota Rasińska-Samoćko: „Wspinaczka to próba wytrwałości do końca”. Rozmowa

3 lipca Dorota Rasińska-Samoćko zdobyła szczyt Nanga Parbat (8126 m), wbijając na szczycie flagę województwa lubelskiego, które było głównym partnerem wyprawy. Rozmowa.
Dorota Rasińska-SamoćkoHimalaistka Dorota Rasińska-Samoćko weszła na wszystkie czternaście ośmiotysięczników świata, a na trzy z nich: Makalu, Manaslu i Nanga Parbat – dwukrotnie
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
  • Dorota Rasińska-Samoćko
  • Dorota Rasińska-Samoćko
[1/2] Od lewej: Marek Wojciechowski (wicemarszałek województwa lubelskiego), Dorota Rasińska-Samoćko i Jarosław Stawiarski (marszałek) Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Kamil Wojdat

O czym się myśli, podążając na taki szczyt, jak Nanga Parbat?

Atak szczytowy trwał ponad 17 godzin. Ja wtedy koncentrowałam się na każdym kroku, żeby każdy z nich był bezpieczny i prowadził mnie do celu. Wspomnieć trzeba o warunkach, czyli huraganowym wietrze – 60 km/h. Taka wspinaczka to walka ze słabościami, próba wytrwałości do końca.

Dużo siły trzeba mieć w sobie żeby dotrzeć na szczyt? Raz to siły mentalnej, a dwa tej fizycznej. Przyznam, że jak uścisnęliśmy sobie dłonie, to poczułem, że ma pani jej dużo.

(Śmiech). Myślę, że fizyczność jest pewnym elementem, ale na pewno nie jedynym. Moim zdaniem stanowi ona około 35 procent, 40 procent to psycha, a te pozostałe procenty to: warunki pogodowe, które mogą się oczywiście zmieniać oraz odporność na różne sytuacje stresowe, nieprzewidywalne jak wypadki czy lawiny. W himalaizmie najpiękniejsze jest, że to nie tylko sport, ale prawdziwe kompendium różnych rzeczy z różnych dziedzin, które musimy łączyć. Dla porównania: jeśli startujemy w biegu na 100 metrów, to jest stosunkowo łatwo, bo mamy przeciwników i metę, natomiast przy ośmiotysięczniku nawet, gdy się przygotowujemy całe życie, to nigdy nie wiemy czy wejdziemy. Może być fatalna pogoda, możemy się źle poczuć… W tym wszystkim jest mnóstwo elementów, które dają wielką satysfakcję i radość.

Były jakieś niebezpieczne sytuacje?

Bardzo dużo. Akurat w tym roku Nanga Parbat była bardzo oblodzona. Niektóre fragmenty było bardzo trudno pokonać. Spadało dużo kamieni, lawin kamiennych, o czym można długo mówić. Było na przykład hasło „stone”, no i wtedy chowaliśmy się przy grani, żeby kamień w nas nie trafił.

Zdobyła już pani wszystkie ośmiotysięczniki świata, których łącznie jest czternaście. Jakie kolejne cele?

Ośmiotysięczniki mam już wszystkie, a teraz w sierpniu chcę jeszcze zdobyć Elbrus, co sprawi, że będę miała wejścia na wszystkie najwyższe szczyty każdego z kontynentów. Będę wtedy jedyną kobietą na świecie z podwójną koroną: Koroną Himalajów i Koroną Ziemi – z dziewięcioma szczytami.

Pod każdą wyprawę przygotowania są inne?

Tak, bo każda góra i jej charakterystyka są inne. Przyznam jednak, że jeśli chodzi o przygotowania fizyczne i psychiczne, to są podobne. Ale wiadomo, że niektóre góry wymagają więcej wyzwań. Na przykład Nanga Parbat jest najtrudniejszą górą. Są tam i wielka pionowa skalna ściana, mierząca ponad 200 metrów, gdzie liczą się umiejętności techniczne i skalne, a do tego wielka ściana lodowa – jedna z najtrudniejszych na świecie. Nanga Parbat jest ciężkim wyzwaniem, ale też takim ukoronowaniem, podwójnie zdobytą perłą. Tu się zaczęła moja historia, jako „Iron Lady” i „Speed Lady”.

Skąd w ogóle zrodziła się u pani górska pasja? Ile ona trwa? Bo przecież wszystkie ośmiotysięczniki zdobyła pani w ostatnich trzech latach.

Moja historia z Himalajami wiąże się z 2021 rokiem. Wtedy po raz pierwszy weszła na Mount Everest. Natomiast przygoda z górami zaczęła się od Tatr. Kiedyś tam, jako malutka dziewczynka, weszłam na Giewont no i od tego zaczęły się marzenia. Zarówno te himalajskie jak i te dotyczące Karakorum.

Poprzednie wyprawy w zdecydowanej większości odbywały się na własny koszt. Jak to się stało, że dostała pani wsparcie od urzędu marszałkowskiego województwa lubelskiego?

Tylko jedna wyprawa wcześniej odbyła się z partnerstwem Alpenverein Polska, a wszystkie inne finansowałam sama. To piękne, że ktoś kogoś zauważa, wspiera mnie, bo mam piękne plany, marzenia i wspólnie realizujemy ambitne wyzwania. A ja też bardzo lubię trenować w Lubelskiem i generalnie w Polsce, bo warunki tutaj są doskonałe.

Rozumiem, że ta współpraca nie jest więc jednorazowa, ale będzie trwała?

Ja mam taką nadzieję, że będziemy wspólnie podejmować jeszcze większe wyzwania, bo planów mam dużo.

Wybrane dla Ciebie

Kierowca mazdy nagle zjechał z drogi i rozbił się na drzewie. Mężczyzna zginął
Kierowca mazdy nagle zjechał z drogi i rozbił się na drzewie. Mężczyzna zginął
Wrocław: Plac Solny ożył dzięki niepowtarzalnym rękodziełom i twórcom
Wrocław: Plac Solny ożył dzięki niepowtarzalnym rękodziełom i twórcom
Kielce: Drugi dzień Harcerskiego Festiwalu
Kielce: Drugi dzień Harcerskiego Festiwalu
Wrocław: Niedzielne śniadania w plenerze
Wrocław: Niedzielne śniadania w plenerze
Brenna: Zmagania górali w koszeniu łąki
Brenna: Zmagania górali w koszeniu łąki
Niegosławice: XIV Święto Pieśni i Muzyki Świętokrzyskiej. Potańcówka i wiele atrakcji
Niegosławice: XIV Święto Pieśni i Muzyki Świętokrzyskiej. Potańcówka i wiele atrakcji
Łany: Osobówka wbiła się w betonowy płot i stanęła w ogniu
Łany: Osobówka wbiła się w betonowy płot i stanęła w ogniu
Mińsk Mazowiecki: Pożar jest nieopanowany. Na miejscu działa już ponad 40 zastępów
Mińsk Mazowiecki: Pożar jest nieopanowany. Na miejscu działa już ponad 40 zastępów
Limity przelewów w bankach w 2025 roku. Takie kwoty możesz wypłacić
Limity przelewów w bankach w 2025 roku. Takie kwoty możesz wypłacić
Dni Fałkowa w deszczu i słońcu. Mimo zmiennej aury do parku przybyły tłumy
Dni Fałkowa w deszczu i słońcu. Mimo zmiennej aury do parku przybyły tłumy
Zawory: W miejscowości poświęcono odrestaurowaną figurę św. Antoniego z Padwy
Zawory: W miejscowości poświęcono odrestaurowaną figurę św. Antoniego z Padwy
Interwencje strażaków i zerwane linie energetyczne po dwugodzinnej burzy
Interwencje strażaków i zerwane linie energetyczne po dwugodzinnej burzy