Jak Polak zrobił show w Rzymie. Historia, o której milczą
Władcy w średniowieczu podróżowali nie tylko z mieczem i tarczą, ale czasem również z różańcem i... politycznym planem w głowie. Tak właśnie zrobił książę pomorski Bogusław X. Gdy wyruszał w pielgrzymkę do Ziemi Świętej pod koniec XV wieku, nikt chyba nie przypuszczał, że jednym z jej najważniejszych etapów stanie się Rzym – stolica chrześcijaństwa, ale też miejsce pełne intryg, splendoru i pokazowej władzy. A Bogusław nie był byle kim. Już za życia zyskał przydomek "Wielkiego". Pielgrzymka do Rzymu tylko go w tej legendzie umocniła.
Bogusław X jako ostatni krzyżowiec?
Zacznijmy od tego, kim był ten cały Bogusław. Syn Eryka II, samodzielnie rządził księstwem pomorskim od 1478 roku. Na tron wstąpił po śmierci stryja Warcisława X. A w 1491 roku poślubił Annę Jagiellonkę, córkę króla Kazimierza Jagiellończyka. To właśnie wtedy Pomorze zbliżyło się politycznie do Polski.
Pielgrzymka do Ziemi Świętej, która trwała niemal dwa lata, miała w sobie coś więcej niż tylko pobożność. Bogusław po drodze odwiedził Rzym. W źródłach niemieckich jego obecność w Wiecznym Mieście opisywano raczej powierzchownie, a polska historiografia właściwie ją pomijała. Dopiero dziennik Jana Burckarda – papieskiego mistrza ceremonii – pozwolił odtworzyć cały ten rzymski epizod niemal dzień po dniu.
Atak piratów i ostatni krzyżowiec
Zanim książę dotarł do Rzymu, zdążył już stać się bohaterem. Podczas morskiej podróży został napadnięty przez tureckich piratów. I nie dał się złamać. Walczył jak lew. Wieść o jego odwadze szybko się rozniosła i wśród ludzi zaczęto szeptać, że to ostatni krzyżowiec. Legenda zaczynała się pisać sama.
Po krótkim pobycie w Wenecji, książę ruszył w drogę do Rzymu. Trasa wiodła przez Rawennę, Rimini, Loreto, Tolentino i Spoleto. Do Rzymu dotarł 14 grudnia 1497 roku w czwartek. Wjechał do miasta przez most Mulwijski i bramę Zielonego Parku. Towarzyszyły mu tłumy, a przyjęcie, jakie zgotowali mu papiescy dostojnicy, było godne cesarza. Czekali na niego dworzanie papieża, kardynałowie, posłowie królów – rzymskiego, hiszpańskiego, neapolitańskiego i węgierskiego, a także przedstawiciele Wenecji i Mediolanu.
Książę jechał konno, mając po jednej stronie regenta Rzymu, a po drugiej Henryka, księcia Brunszwiku. Cała ta scena wyglądała jak pokaz siły!
Audiencja u Aleksandra VI
Najważniejszym momentem pobytu w Rzymie była audiencja u papieża Aleksandra VI. Odbyła się 18 grudnia. I to nie była byle jaka wizyta. Papież pozwolił Bogusławowi ucałować swoją rękę i policzek, co w tamtych czasach było wyróżnieniem z najwyższej półki. Obok papieża stali Medyceusze, kardynał Valentino i Borgia. A książę padł na kolana.
Burckard, który opisał to wszystko w swoim dzienniku, zaznaczył, że książę potrafił mówić po łacinie. Nawet sam podziękował gościom w tym języku. Mimo to papieski tłumacz – Philbertus Naturelli – pomagał mu podczas całej uroczystości. Po audiencji książę odwiedził hospicjum Santa Maria dell’Anima.
Miecz, kapelusz i Boże Narodzenie
Kiedy nadszedł dzień Bożego Narodzenia, książę został uhonorowany w sposób, o którym inni mogli tylko pomarzyć. Papież osobiście odprawił mszę w bazylice św. Piotra. Towarzyszył mu cały orszak kardynałów. Książę Bogusław nie tylko uczestniczył w uroczystości, ale brał w niej czynny udział.
Podczas mszy czterej dostojnicy podawali papieżowi wodę do obmycia rąk. Ostatnim był właśnie książę pomorski. Po mszy papież przekazał Bogusławowi dwa symbole władzy – miecz i nakrycie głowy. Miecz był zdobiony i nosił inskrypcję: Bogislao – Pontifex Alexander Sextus Romae Anno 1498.
Ten moment był kulminacją całego pobytu w Rzymie. Książę klęczał, a papież poświęcał mu oręż. To był znak ogromnego uznania.
Papieskie uznanie i… zazdrość
Po mszy książę ruszył z powrotem przez plac św. Piotra. Jechał otoczony dostojnikami. Miecz, który otrzymał, niósł przed nim jeden z jego ludzi. Z tyłu podążał tłum – gromady widzów, żołnierzy, gości i posłów.
Pojawiła się też zazdrość. Pewien Tispotus Morce poskarżył się papieżowi, że książę pomorski zajął miejsce za kardynałami, a przed nim, co uważał za zniewagę.
Papież nie wdawał się w dyskusje. Kazał Burckardowi oznajmić Tispotusowi, że jeśli nie odpowiada mu obecność Bogusława, to niech w ogóle nie przychodzi do kaplicy, gdy książę tam będzie. I tak się stało.
Włoska codzienność
Bogusław pisał listy. 31 grudnia napisał do swojej żony, Anny Jagiellonki. 1 stycznia odwiedził z Burckardem bazylikę św. Jana na Lateranie, gdzie pokazano mu głowy świętych. 4 stycznia zasiadł w ławie diakonów podczas mszy żałobnej za zmarłego kardynała Parmy. 16 stycznia siedział w chórze razem z jedenastoma kardynałami.
Otrzymał też specjalne przywileje od papieża, w tym m.in. dokument de non evocando. To była ważna sprawa polityczna. Oznaczała ochronę księcia przed pewnymi formami sądzenia go poza jego księstwem.
Droga powrotna i wielki finał
Bogusław opuścił Rzym 19 stycznia 1498 roku. Ruszył do Florencji, potem przez Sienę, Bolonię, Weronę, Trydent, aż po Norymbergę, Lipsk i Berlin. W drodze pisał listy – m.in. z Viterbo prosił władze Florencji, by wysłały mu eskortę. Chciał wkroczyć do miasta z pompą.
Po drodze spotkał się z cesarzem, który nadał mu kolejne przywileje. Wjechał do Szczecina 12 kwietnia. Powitała go żona, a całe miasto świętowało.
W kościele św. Ottona książę złożył jako wota dary od papieża. Kazał też rozdać biednym jedzenie i pieniądze na święta Wielkanocy.
Legenda i władza Bogusława X
Wyprawa Bogusława X trwała niemal dwa lata. Jej efekty były konkretne: papieskie przywileje, prestiż, poparcie dla jego ludzi, dowód bogactwa i reformy finansowe w księstwie. Książę przywiózł z Rzymu nie tylko miecz i kapelusz. Przywiózł też nowe pomysły. Interesował się prawem rzymskim, polityką, kulturą. Sprowadził do Gryfii profesora Piotra z Rawenny. Miał też u swego boku Jana Kitschera, który spisał przygody księcia.
Niektórzy historycy uważają, że to właśnie pielgrzymka do Rzymu zmieniła księstwo. Że to wtedy Bogusław X naprawdę dojrzał jako władca. Przeszedł do historii jako mąż mądrej kobiety, rycerz z krwi i kości, władca roztropny i odważny. Odsłonięcie jego pomnika w Szczecinie w 1974 roku – u boku Anny Jagiellonki – było tylko potwierdzeniem tego, co mieszkańcy Pomorza wiedzieli od dawna.
Wybrana bibliografia:
· Dopierała B., Polskie losy Pomorza Zachodniego, Poznań 1970.
· Kozłowski K., Podralski J., Gryfici. Książęta Pomorza Zachodniego, Szczecin 1985.
· Rymar E., Rodowód książąt pomorskich, Szczecin 2005.