Kleczew: Biokompostownia do rozbudowy? Decyzja w grudniu
Decyzję radni mieli podjąć początkowo podczas czwartkowej sesji. Prezentację na ten temat przedstawił burmistrz Mariusz Musiałowski. Ostatecznie punkt został zdjęty z porządku obrad. Ma wrócić 3 grudnia na sesji nadzwyczajnej po to, by zainteresowani mieszkańcy mogli się na niej pojawić i ew. zadać pytania. Burmistrz zaprosił również na transmisję w piątek o godz. 20.00 na swoim profilu FB, gdzie również będzie można porozmawiać na ten temat.
Decyzja jest poważna, bo dotyczy jednej z największych inwestycji w gminie Kleczew w ostatnich latach. Na dodatek przeprowadzi ją zakład, którego czeka zapłata ponad 15 mln zł kary.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Gmina ma dołożyć spółce
W Kleczewie istnieje już biokompostownia o możliwości przerobu 12 tys. ton na rok. Odpady składowane są na placu pod gołym niebem niedaleko kleczewskiej Malty. ZGKiM chce to zmienić i wybudować nowoczesne obiekty, w których można będzie umieścić surowiec. Wszystkie procesy mają być kontrolowane komputerowo z odpowiednią filtracją i wentylacją tak, by mieszkańcom nie dokuczały nieprzyjemne zapachy. Możliwości przerobu mają zostać zwiększone do 25 tys. ton.
Szacunkowy koszt inwestycji to ok. 25 mln zł. Spółka takich pieniędzy nie ma, stąd wniosek burmistrza do radnych o dokapitalizowanie ZGKiM. Montaż finansowy zakłada przekazanie spółce 15 mln zł przez gminę. Na pozostałe 10 mln zł ZGKiM ma złożyć wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Jeżeli ta opcja nie wypali w grę wchodzą jeszcze komercyjne kredyty.
Kluczowe jednak jest to 15 mln zł, które pokryje koszty samej budowy, a co za tym idzie – pozwoli ubiegać się o pieniądze z WFOŚiGW oraz rozpisać przetarg. Pozostała kwota to koszt zakupu wyposażenia.
„Kura znosząca złote jaja”
Podczas czwartkowej sesji burmistrz Mariusz Musiałowski przekonywał, że inwestycja będzie się gminie opłacać. Roczny zysk brutto ma wynieść nawet 4,2 mln zł. Burmistrz w tych wyliczeniach podpierał się dwoma ekspertyzami sporządzonymi przez niezależne firmy, które potwierdziły rentowność inwestycji i brak konfliktu z unijnymi przepisami dot. pomocy publicznej.
– Eksperci orzekli, że możecie mieć kurę znoszącą złote jaja. Czy wydać na to pieniądze? Tak, wydać – przekonywał radnych burmistrz. Jak wskazał, gmina potrzebuje nowego źródła stabilnych dochodów po tym, jak regularnie maleją wpływy podatkowe z działalności kopalni.
Wątpliwości radnych budziła możliwość udźwignięcia przez spółkę takich obciążeń. ZGKiM wciąż musi bowiem zapłacić ponad 15,1 mln zł kar i odsetek za błąd w dokumentacji sprzed kilkunastu lat.
Mariusz Musiałowski wyjaśnił, że kary i odsetki od nich rozłożone zostały do spłaty na sześć lat. Dodatkowo połowa z tych kwot, które ZGKiM płaci do urzędu marszałkowskiego, wraca do budżetu gminy i ma być przeznaczona na inwestycje prośrodowiskowe. Spółka dodatkowo ma odłożone ok. 9 mln zł.
Burmistrz zapewnił, że odłożenie decyzji w czasie nie zakłóci procesu inwestycyjnego w ZGKiM.