Konin po węglu trzeba było wymyślić na nowo. Realizacja nowego pomysłu została doceniona w Europie. Debata "Głosu Wielkopolskiego"
W tym artykule:
Wizja subregionu konińskiego po węglu i jej racjonalna realizacja została doceniona wśród regionów, które także są w trakcie odchodzenia od gospodarki opartej na węglu. Formą docenienia była organizacja tam VI edycji Dorocznego Dialogu Politycznego, który stanowi forum wymiany doświadczeń między regionami odchodzącymi od czarnego złota. Każda edycja jest organizowana w innym regionie górniczym.
W Wydarzeniu zorganizowanym 24 czerwca wzięło udział około 300 osób z 49 krajów - wszystkich państw członkowskich UE, a także między innymi z USA, Chin, Indii, RPA, Tajlandii, Australii, Somalii czy Czarnogóry. Wśród zaproszonych gości byli ministrowie, marszałkowie regionów powęglowych oraz przedstawiciele Komisji Europejskiej, z komisarzem UE ds. energii i mieszkalnictwa Danem Jørgensenem na czele. Jest to drugi dialog polityczny organizowany w Polce. Jedna z poprzednich edycji odbyła się w Katowicach.
Koniec węglowego boomu gospodarczego
W wyniku rozpoczęcia wydobycia węgla brunatnego oraz budowy elektrowni zasilanych tym surowcem, Konin z miasta liczącego 18 tys. mieszkańców w latach 60. ubiegłego wieku, stał się miastem blisko 90-tysięcznym w latach 90. Wtedy to region odpowiadał za pokrycie 10 proc. zapotrzebowania kraju na energię elektryczną. Jednak już wtedy pojawiały się sygnały, że węglowy boom gospodarczy się wyczerpie.
– Mieliśmy wtedy wizytę studyjną Japończyków i oni już wtedy wskazywali, że trzeba iść w stronę turystyki – opowiada Piotr Korytkowski, prezydent Konina. –Wykorzystać swojskość, postawić na sport i rekreację. Obecnie ta droga wydaje się do wykorzystania i między innymi w tę stronę zmierzamy – mówi.
Do wymyślenia Konina na nowo doszło jednak dopiero kilkanaście lat później, kiedy jego udział w produkcji prądu dla Polski spadł poniżej 4 proc. To był kolejny sygnał, że wzrost w oparciu o węgiel systematycznie się wyczerpuje. W 2018 roku przeprowadzono szeroko zakrojone konsultacje społeczne nie tylko w samym Koninie, ale także w subregionie konińskim, który w uproszczeniu można określić jako wschodnia część Wielkopolski.
Jednym z efektów konsultacji było skonstruowanie planu na następne lata, którego efektem, jest odejście regionu od węgla w taki sposób, aby nie zahamować jego dalszego wzrostu gospodarczego. Konin i subregion koniński wciąż będą związane z energetyką, ale opartą na odnawialnych źródłach energii, zielonym wodorze oraz tak zwanej gospodarce 4.0, czyli nowoczesnych technologiach.
Czytaj także: Kobiety też powinny przechodzić obowiązkowe szkolenia wojskowe? Kotula: "albo naprawdę przygotowujemy się na wojnę, albo tylko się bawimy"
– Cele zostały określone w wyniku szeroko prowadzonych konsultacji, w których brali udział mieszkańcy, związki zawodowe, organizacje pozarządowe i biznes – mówi Maciej Sytek, prezes Agencji Rozwoju Regionalnego w Koninie. – Do 2030 roku zmniejszymy emisję gazów cieplarnianych o 50 proc., a do 2040 roku, czyli 10 lat wcześniej od całej Unii Europejskiej, subregion osiągnie neutralność klimatyczną – zapowiada.
Sprawiedliwa transformacja pod każdą strzechą
Podkreśla, że podjęcie decyzji o odejściu od węgla pozwoliło na uruchomienie potężnego zastrzyku finansowego dla subregionu w ramach unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, gdzie docelowo trafi 415 mln euro, czyli około 2 mld zł. Pieniądze te są przeznaczane na między innymi rozwój zielonej energii, także w ramach miejskiego klastra zielona energia, przekwalifikowanie osób, które do tej pory pracowały w górnictwie i energetyce konwencjonalnej, czy zakup autobusów zasilanych wodorem dla konińskiego MZK, których będzie już wkrótce 21.
– W ramach miejskiego klastra wykorzystujemy zielony prąd produkowany przez spółki komunalne. Ilość wytwarzanej przez nie energii pokrywa zapotrzebowanie na zasilanie latarni ulicznych, szkół, urzędów i innych miejskich jednostek. Będziemy mieli także nadwyżki, które będziemy mogli sprzedawać na rynku. 99 proc. ciepła w miejskiej sieci grzewczej pochodzi obecnie z naszej ciepłowni geotermalnej, spalarni śmieci i ze spalania biomasy w ZE PAK, czyli ze źródeł odnawialnych – mówi Korytkowski.
Fundusz, którego celem jest przygotowanie regionu na życie po węglu, częściowo trafi także do domostw mieszkańców subregionu. Z 2-miliardowej puli wydzielono 300 mln zł na pompy ciepła, instalacje fotowoltaiczne i magazyny energii. W uzyskaniu dofinansowania na zakup tego typu urządzeń pomagają mieszkańcom doradcy klimatyczni.
– Doradcy klimatyczni to osoby, które skończyły studia podyplomowe z zakresu zarządzania neutralnością klimatyczną i w ramach tych studiów przygotowują zrównoważony plan na rzecz energii, klimatu i transportu - mówi Marzena Andrzejewska-Wierzbicka, dyrektorka Departamentu Zarządzania Środowiskiem i Klimatu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. - To są nasi ambasadorzy, którzy wychodzą w teren. Dojeżdżają do mieszkańców samochodami elektrycznymi, czyli w sposób bezemisyjny i wykonują bardzo skrupulatną pracę, jednocześnie pozyskując dla nas dane – dodaje.
Konin potrzebuje elektrowni atomowej
Inwestycja w odnawialne źródła energii na poziomie przemysłowym, ale także na poziomie poszczególnych domów, modernizacja transportu publicznego oraz możliwości związane z przekwalifikowaniem pracowników sektora górniczego to działania na rzecz transformacji subregionu, które są podejmowane już teraz. Konin ma także potencjał i zasoby do tego, aby powstała tam elektrownia atomowa.
– Oparcie energetyki tylko o OZE to nie wszystko. Musimy mieć stabilne źródło energii niezależne od pogody. Staramy się, aby druga elektrownia atomowa powstała w Koninie – mówi Korytkowski. – Mamy zasoby ludzi, tracących pracę w energetyce węglowej. Mamy Infrastrukturę przesyłową, stabilne podłoże sejsmicznie, geologiczne i zasoby wody z jezior, wykorzystywane do chłodzenia w już istniejących elektrowniach. Bardzo mocno o to zabiegamy, bo argumenty mamy takie, że dotrą one do decydentów – podkreśla.
Prezydent Konina zauważa, że mieszkańcy są przyzwyczajeni do obecności dużych zakładów przemysłowych, które generowały sporą emisję zanieczyszczeń. Elektrownia atomowa może budzić strach jedynie w razie awarii.
– Ale awarie reaktorów można policzyć na palcach jednej ręki. Obecnie budowane konstrukcje są bardzo zaawansowane i bezpieczne – zauważa Korytkowski.
Mimo to dzięki wdrożeniu planu odejścia subregionu od gospodarki opartej na węglu, nawet bez elektrowni, poszczególne powiaty i miasta mogą sobie poradzić gospodarczo. Przykładem jest nieodległy od Konina Turek, gdzie elektrownię zasilaną węglem brunatnym zamknięto w 2018 roku, a 4 lata później rozpoczęto proces jej wyburzania. Zakład, który w 1989 roku zatrudniał ponad 1350 osób obecnie zniknął już z powierzchni ziemi. Wraz z kopalnią odkrywkową węgla brunatnego Adamów zamkniętą dwa lata później.
– Elektrownia zniknęła, a nie ma bezrobocia. Wręcz brakuje rąk do pracy. A to dlatego, że jest pełno małych i średnich firm, których z uwagi na działalność dużych zakładów pracy było stosunkowo niewiele, ale także kilka dużych z innych branż. Zawsze jest coś po węglu, tylko trzeba znaleźć swoją przestrzeń i się w niej odnaleźć. To jest do zrobienia – zapewnia Sytek.