Kraków: Dzwon miał bić dla nowego prezydenta. Milczał jak zaklęty
Ponoć to pierwszy w historii przypadek, gdy dzwonnicy nie stawili się na wezwanie na Wawelu w komplecie. Według oficjalnych informacji, przyczyna była prozaiczna - wakacje, urlopy. Nie miał kto pociągać za sznury.
W mieście słychać jednak także głosy, że to nie braki kadrowe, a bunt dzwonników. Z dezaprobatą mieli kręcić głową, gdy krakowska kuria zdecydowała o zmniejszeniu liczby "dzwonień" z okazji świąt kościelnych. Nie w smak im było zatem uruchamiać najsłynniejszy dzwon w Polsce dla prezydenta Nawrockiego. Decyzję o uruchomieniu dzwonu z tej okazji, podjętą przez metropolitę krakowskiego, mieli określić, jak informuje Polskie Radio, jako "motywowaną politycznie, z którą wewnętrznie się nie zgadzają".
No a bez dzwonników ani rusz.
Z liczącej ponad 30 osób ekipy, na wieży stawiło się dziś nie więcej niż dziesięciu sprawiedliwych. Do uruchomienia Dzwonu Zygmunta potrzebnych jest dwunastu. Zabrakło więc co najmniej dwóch. Karol Nawrocki nawet bez bicia dzwonu został zaprzysiężony na prezydenta, ale w Krakowie z tej okazji było cicho. Przynajmniej na Wawelu...