Kraków: Jadłodzielnie i lodówki. Przestańmy marnować jedzenie
Światowy Dzień Żywności: Kraków dzieli się jedzeniem zamiast je marnować
Każdego roku 16 października na całym świecie obchodzimy Światowy Dzień Żywności. To dobra chwila, by spojrzeć w głąb własnej lodówki i zadać sobie pytanie: ile jedzenia naprawdę potrzebujemy? I co robimy z tym, czego nie zdołamy zjeść?
W Polsce marnuje się rocznie około 4,8 miliona ton żywności - tak wynika z badań Federacji Polskich Banków Żywności. Najczęściej trafia do kosza pieczywo, warzywa, owoce i nabiał. A przecież wiele z tych produktów mogłoby trafić do kogoś, komu właśnie tego dnia brakuje podstawowych rzeczy do jedzenia.
Rówieśnicy nie wybaczają inności. Czym jest presja dopasowania?
Kraków w ruchu "zero waste"
Na szczęście coraz więcej osób w Krakowie mówi "nie" marnowaniu. W mieście działa już sieć jadłodzielni i lodówek społecznych, w których można zostawić nadwyżki jedzenia - dla innych mieszkańców.
Pomysł przyjął się znakomicie: wystarczy podejść, włożyć to, czego mamy za dużo, i wziąć to, czego akurat potrzebujemy.
Pierwsza krakowska jadłodzielnia powstała w 2016 roku przy ul. Długiej z inicjatywy społeczników i miłośników idei foodsharingu. Dziś te miejsca wspiera także miasto. W 2021 roku Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ruszył z programem "Lodówka Pełna Dobra" - ustawiając pierwsze miejskie lodówki przy swoich filiach i ośrodkach wsparcia. Projekt rozwija się z roku na rok, a mieszkańcy coraz chętniej korzystają z takiej formy pomocy i dzielenia się.
Co można zostawić, a czego nie?
Zasady są proste i zdroworozsądkowe. Do jadłodzielni można włożyć świeże produkty, pieczywo, owoce, warzywa, zapakowane dania (z opisem, co to jest i kiedy zostało przygotowane), a także produkty suche, jak kasze czy makaron.
Nie wolno natomiast zostawiać surowego mięsa, ryb, jaj, alkoholu, jedzenia przeterminowanego ani potraw, które nie nadają się już do spożycia. Organizatorzy często podkreślają: "Wkładaj tylko to, co sam byś zjadł".
Dlaczego to działa
Idea foodsharingu łączy w sobie troskę o planetę i zwykłą ludzką solidarność. Dzięki takim punktom mniej jedzenia trafia do koszy, a więcej na talerze potrzebujących.
Jak podkreślają wolontariusze i koordynatorzy projektu, największą siłą tych miejsc jest społeczność. Lodówki i szafki z jedzeniem są codziennie odwiedzane przez mieszkańców, którzy rozumieją, że dzielenie się to po prostu inny sposób na życie w mieście.