Kraków: Schrony w mieście. Czy można wykorzystać piwnicę?
Co jest schronem? A co miejscem do ukrycia?
W 2022 roku uchwalono nowa ustawę o obowiązku ochrony kraju.
- Nie włączono w nią jednak tematu obrony cywilnej. Tak naprawdę przestała wtedy istnieć obrona cywilna i przez dwa lata jej nie było. Od ubiegłego roku mamy nową ustawę o obronie cywilnej. Teraz wychodzą przepisy wykonawcze i rozporządzenia, które ją regulują. Te struktury budują się na nowo, głównie w oparciu o straż pożarną - mówi Tomasz Mierzwa z Fundacji Freedom Space.
W związku z agresją Rosji na Ukrainę w 2022 r. w Polsce odbyło się liczenie schronów. Powstała do tego nawet specjalna aplikacja.
- Nie do końca wiadomo jednak, co liczono, bo nie było wtedy zdefiniowane, co jest schronem, a co miejscem ukrycia. Teraz to wiemy. Schron musi spełnić określone warunki, takie jak grubość ścian i stropów, wyjścia ewakuacyjne i określone wyposażenie. Za czasów PRL-u mieliśmy w Krakowie 1000 schronów, które teraz nie spełniają parametrów takich obiektów. Część z nich spełnia wymagania tzw. miejsc do ukrycia. Niestety, nie mamy schronów, które spełniają wymagania, czyli m.in. ochrona przed ogniem i skażeniami radioaktywnymi - dodaje Tomasz Mierzwa.
Gdzie są schrony w Krakowie?
Większość schronów w Krakowie powstało w latach 1952-1960 i w większości są usytuowane w piwnicach bloków.
- Najwięcej schronów jest w Nowej Hucie, a także pod blokami w Krowodrzy i na Dąbiu. W innych rejonach Krakowa są tylko małe skupiska takich obiektów. Problem w tym, że lokatorzy tych bloków mają tam dzisiaj piwnice, które zazwyczaj pełnią rolę magazynów. Gdybyśmy chcieli przywrócić ich pierwotną funkcję, trzeba byłoby je wyczyścić z tego, co tam jest składowane i odebrać je użytkownikom. Wiadomo jednak, że dzisiaj jest to niemal niemożliwe - wyjaśnia ekspert.
System informowania o zagrożeniu. "Nie będzie gwarancji, że sms-y dojdą"
Schrony to tylko jeden z elementów bezpieczeństwo w sytuacji zagrożenia. Jest wiele innych kulejących rzeczy. Mowa m.in. o systemie informowania ludzi o zagrożeniach.
- Mamy alerty RCB, ale wiadomo, że nie będą się sprawdzały w każdej sytuacji. Jeśli będzie blackout, to nie dostaniemy SMS-a. Druga sprawa - nie mamy polskiej sieci komórkowej. Nie będzie gwarancji, że sms-y dojdą, bo ktoś może wstrzymać rozsyłanie takich wiadomości - uważa Tomasz Mierzwa.
Ekspert zwraca uwagę na to, że rozpoczęła się w Polsce wymiana syren alarmowych, tak, żeby można było przez nie przekazać komunikat.
- Zamówiono 4 tysiące syren na cały kraj, to jednak bardzo mało biorąc pod uwagę potrzeby. System informacyjny jest moim zdaniem priorytetem - dodaje.
Schronienie w piwnicy
Tomasz Mierzwa odbył wiele wypraw z pomocą humanitarną do Ukrainy objętej wojną.
- Zawsze jak tam jestem, zaglądam do schronów. W większości przypadków są to piwnice, które zostały przerobione tak, żeby tam przeczekać od godziny do trzech. Tak, żeby wytrzymały w przypadku uderzenia w budynek. Takie miejsca sprawdzają się w przypadku ataków dronów lub odłamków bomb. Można ludzi uczyć, jak w sposób prosty, prawie bezkosztowy przygotować miejsce doraźne, które uchroni nas przed zagrożeniem. Jedna osoba powinna sobie poradzić z przekształceniem piwnicy w bloku w schron w przeciągu trzech dni. To, co nam jest potrzebne, to głównie kreatywność, bo wyposażenie schronu można zbudować z rzeczy, których używamy na co dzień - blatu mebli, zepsutego stolika, starej miski, itd. - mówi.
Tomasz Mierzwa dwa lata temu zbudował takie miejsce w piwnicy jednego z bloków na os. Ogrodowym w Nowej Hucie. Sufit obity jest deskami wspartymi na drewnianych stemplach, czyli podporach stropowych.
- Stropy nie zawsze są przygotowane na to, że po ewentualnym bombardowaniu spadnie na nie kilka ton gruzu. Dlatego należy je wzmocnić deskami. Dzięki temu w razie niebezpieczeństwa unikniemy też spadania kawałków tynku na głowę. Przed tym będą chroniły nas deski - mówi.
Zamurować okna
Kolejnym etapem tworzenia schronu jest zamurowanie i zabicie deskami okien. Z tym wyjątkiem, że jedno z nich zawsze powinno dać się otworzyć.
- Chodzi o to, żeby w razie sytuacji awaryjnej, gdy budynek się zawali, można było w prosty sposób te deski zdjąć. Będzie to wówczas wyjście awaryjne - wyjaśnia Mierzwa.
W schronie znajdują się też ławki i piętrowe łóżka zbite z desek.
- Takie miejsca są przeznaczone na czas największego zagrożenia np. bombardowania, stąd dosyć spartańskie warunki. Można się tu jednak przespać lub położyć rannych lub zmęczonych - tłumaczy Tomasz Mierzwa.
W piwnicy jest nawet prowizoryczna toaleta, zbita oczywiście z desek. Za klozet robi wiadro z uchwytem, żeby łatwo było wynieść nieczystości.
Piecyka używać nie można, ale...
W schronie jest też mały piecyk na drewno. Aktualnie w powodu uchwały antysmogowej nie można palić w piecach węglem i drewnem.
- Teraz oczywiście nie można go używać, ale w czasie kryzysu takiego jak klęska żywiołowa czy wojna ważne jest przetrwanie, a podczas ciężkiej zimy taki piecyk może komuś uratować życie - zauważa członek fundacji.