Legnica: Była dyrektorka niepublicznej szkoły zatrzymana
Nieuczciwe dyrektorki miały wyłudzać w całym kraju publiczne pieniądze przez 6 lat - od 2017 do 2023 r. Jak ustaliliśmy, w Legnicy chodzi o nieistniejącą już, niepubliczną szkołę Educross, która działała przy ul. Biskupiej. Reklamowała się jako szkoła dla dorosłych, oferująca m.in. naukę w darmowym, zaocznym liceum oraz policealnej szkole medycznej.
- Do legnickiego Ratusza zaczęły napływać kilka lat temu niepokojące informacje od uczniów tej szkoły, że placówka została nagle zamknięta, ludzie nie mogą się niczego dowiedzieć, nie mogą odebrać swoich dokumentów. Z systemu internetowego wynikało też, że uczniowie zapisani do szkoły w Legnicy byli również uczniami zapisanymi do szkół tej sieci... w innych miastach, np. w Bydgoszczy. W związku z tym, na początku 2024 r., Wydział Oświaty, Kultury i Sportu w legnickim Ratuszu przekazał skarbnikowi miasta informację, aby wstrzymać dotację dla spółki, będącej organem prowadzącym tę niepubliczną szkołę. Chodziło o 250 tys zł dotacji za rozliczenie lat 2022 - 2023. Dofinansowanie zostało wstrzymane. W wyniku innych nieprawidłowości, miasto straciło w wyniku działalności tej szkoły 1 mln 800 tys zł. Została powiadomiona policja, sprawę przejęła prokuratura. Śledztwo zostało z czasem włączone do ogólnopolskiego dochodzenia, prowadzonego przez organy ścigania w Łodzi - mówi Grzegorz Koczubaj z legnickiego Ratusza.
Ksiądz wprost o dekoracjach na grobach. "Niesiemy tony zniczy"
Jak ustaliśmy, ówczesne władze Legnicy alarmowały organy ścigania o nieprawidłowościach w szkole także we wcześniejszych latach, przekazując m.in. protokoły kontroli. Chodziło m.in. o przedkładanie przez organ prowadzący szkołę poświadczających nieprawdę dokumentów, przez co były wypłacane nienależne dotacje. Mimo miejskich dopłat, nauczycielom nie były wypłacane pensje itp. Wszczęte w 2024 r. śledztwo Prokuratury Rejonowej w Legnicy dotyczyło doprowadzenia Miasta Legnica do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Jak pisze "Fakt" - wśród zatrzymanych w sprawie są nie tylko dyrektorki szkół tej sieci z całego kraju, ale też pośrednicy, a nawet... fotograf z Mazowsza, który miał stać na czele całego gangu. W grę wchodzą setki fikcyjnych "uczniów" i aż 140 mln zł wyłudzonych z publicznych pieniędzy.
Sprawa ujrzała światło dzienne 30 października br., gdy łódzka policja ujawniła efekty szeroko zakrojonej obławy, przeprowadzonej dwa dni wcześniej. Zatrzymano 14 osób, w wieku od 30 do 70 lat - czytamy w "Fakcie".
Śledczy ustalili m.in., że dyrektorki od lat fałszowały dane o liczbie uczniów. Do szkół wpisywano osoby zmarłe, osoby przebywające od lat za granicą, a także całkowicie fikcyjne nazwiska. W niektórych przypadkach dane jednej osoby pojawiały się jednocześnie w dokumentacji kilku szkół, nieraz w różnych województwach.
Śledztwo trwa i ma charakter rozwojowy. Sprawa obejmuje swoim zasięgiem aż dziesięć województw: łódzkie, wielkopolskie, małopolskie, dolnośląskie, lubuskie, mazowieckie, śląskie, zachodniopomorskie, pomorskie i podlaskie.