Łódź: Marsz "Łódź Dla Wszystkich" przeszedł ulicami miasta
Organizatorem marszu jest koalicja organizacji i osób zrzeszonych w Łódź Różnorodności. Podkreślają, że nie zamierzają z nimi walczyć, ale nie będą też milczeć, gdy niektóre osoby próbuje się wykluczyć ze społeczności. Mowa tu o antyimigranckim marszu kibiców ŁKS i Widzewa oraz narodowców, którzy 9 lipca przeszli Piotrkowską z pl. Wolności do Pasażu Schillera oraz pikiecie zorganizowanej przez Konfederację w sobotę, 19 lipca.
Nasz pochód organizujemy w odpowiedzi na niepokojące wydarzenia, które miały miejsce ostatnio zarówno w Łodzi, jak i w innych częściach kraju. Coraz silniejsze nacjonalistyczne i dyskryminujące narracje prowadzą do dzielenia społeczeństwa i podważania fundamentów wspólnotowego życia - podkreślają organizatorzy wydarzenia.
W marszu uczestniczą osoby w różnym wieku oraz różnej narodowości, a także władze Łodzi. Przemawiał także rektor Uniwersytetu Łódzkiego, podkreślając, iż na UŁ studiowały osoby z ponad 100 różnych krajów świata. Pojawiły się także transparenty nawiązujące do biblii, tolerancji oraz wartości unijnych.
Wstyd i hańba
Justyna Tomaszewska, przewodniczka po Łodzi, która od 15 lat oprowadza po Łodzi zagraniczne wycieczki opowiadała, że nigdy nie wstydziła się za nasze miasto tyle, co w ostatnich dniach. 9 lipca gdy Piotrkowską z hasłami antyimigranckimi maszerowali kibice i narodowcy oprowadzała profesorów chemii, którzy przyjechali do Łodzi m.in. z Meksyku. Uciekali przed idącym Piotrkowską tłumem narodowców. Razem z inną wycieczkę trafiła na Stary Rynek gdzie zniszczono mural przedstawiający ocalałą z Zagłady.
- Chcę wierzyć, że Łódź nadal jest miastem dla wszystkich, niezależnie od koloru skóry, tożsamości płciowej, wieku czy sprawności. Każdy z nas ma prawo czuć się tu bezpiecznie - padło ze strony działaczy przemawiających na pl. Wolności.
- Pamiętajmy o jedenastym przykazaniu: nie bądź obojętny - apelował jeden z organizatorów marszu. - To słowa nieżyjącego już dziś Mariana Turskiego. Gdyby żył dziś byłby tu z nami.