Łódź: Oskarżony chciał zabić swego ojca. Katował go w mieszkaniu i w klatce schodowej, co nagrała kamera. Tak twierdzi prokuratura. Czas na proces
Proces nie rozpoczął się, ponieważ - jak oznajmiła sędzia Wioletta Kubasiewicz - oskarżony z powodu procedur medycznych nie mógł przybyć do gmachu Temidy. Ponadto sędzia zapowiedziała, że ze względu na jeden z zarzutów zostanie wyłączona jawność procesu, co oznacza, że będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. Pierwsza rozprawa odbędzie się 9 października.
Chciał zabić ojca i znieważył policjanta
Oskarżony to 35-letni łodzianin Krzysztof K. Ma podstawowe wykształcenie. Był już karany i notowany w policyjnych kartotekach. Po zatrzymaniu przez stróżów prawa decyzją sądu został osadzony w areszcie śledczym w Piotrkowie Trybunalskim. Prokuratura zarzuca mu, że usiłował zabić swego ojca Roberta K. oraz znieważył policjanta obrzucając go obelżywymi wyzwiskami. Grozi mu dożywocie.
Rodzice oskarżonego byli po rozwodzie i mieszkali osobno. Gdy Krzysztof K. w lutym 2024 roku opuścił zakład karny zamieszkał u matki, ale nie na długo, bowiem po częstych awanturach rodzicielka wyrzuciła go z mieszkania i przestała do niego wpuszczać. W tej sytuacji oskarżonego przygarnął ojciec mieszkający na Górnej.
Gdy się zmęczył biciem robił sobie przerwy
Do dramatycznych wydarzeń doszło 23 czerwca 2024 roku. Z ustaleń Prokuratury Rejonowej Łódź - Górna, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, wynika że między godz. 19 a 20 oskarżony wszczął awanturę i zaatakował siekierą cierpiącego na różne choroby ojca. Gdy głowica odpadła od trzonka ciężko ranny Robert K. usiłował wydostać się z mieszkania. Nie dał rady, bowiem syn dopadł go tuż za drzwiami.
Tam nastąpił ciąg dalszy trwającego 40 minut katowania, co zostało zarejestrowane przez kamerę monitoringu w klatce schodowej. Na filmie widać, że oskarżony jest tak zmęczony biciem ojca, że słania się na nogach i robi przerwy, aby odpocząć. Na koniec oprawca wciągnął ojca do mieszkania, zostawił w przedpokoju i poszedł spać.
O godz. 21 do mieszkania przybyli policjanci zaalarmowani przez sąsiada, który na podglądzie monitoringu ujrzał sceny bicia Roberta K. To wtedy agresywny oskarżony obrzucił wyzwiskami jednego ze stróżów prawa, za co też odpowie.