Łódź: Słyszą drony, których nie ma. Nocny samolot do Bergamo przestraszył mieszkańców. Fałszywe alarmy utrudniają pracę służb
Mieszkańcy Łodzi i okolic obawiają się dronów. Nie brakuje fałszywych alarmów
Po informacjach o upadkach dronów mieszkańcy Łodzi i regionu zaczęli z niepokojem patrzeć na niebo. W środę na Górniaku w czasie startów i lądowań samolotów z łódzkiego lotniska klienci zadzierali z niepokojem głowy, przy al. Politechniki pasażerowie przystanku komentowali przelot helikoptera lotniczego pogotowia ratunkowego.
- Uff, to nie dron - komentowali.
Myśleli, że to wojskowy dron. A to był samolot z Łodzi do Bergamo
W dzień hałasy na niebie dało się łatwo wyjaśnić. Ale już start samolotu Ryanair z Łodzi do Bergamo pół godziny przed północą wywołał panikę w części Łodzi. W czwartek rano do lotniska zaczęły docierać sygnały, że mieszkańcy okolicznych osiedli bali się hałasu. Ciarki miał nawet... jeden z pracowników portu. Potem do lotniska wpłynęła mejlowa skarga od mieszkańców osiedla Nowe Złotno. Piszący skarżyli się, że samolot "przeleciał bardzo nisko i wywołał wśród mieszkańców niepokój".
Fałszywe alarmy o dronach powodują dodatkową pracę służb
Część osób, którym wydawało się, że widzą drony, zgłaszały to do służb. W środę jeden z mieszkańców Łodzi zaalarmował o dronie, który rzekomo miał latać lub spaść w centrum miasta. Wskazany teren został przeszukany, ale we wskazanym miejscu drona nie było ani nikt go nie widział.
Więcej kłopotu sprawił 72-latek z powiatu wieluńskiego, który miał słyszeć głośny hałas na niebie w rejonie wsi Mierzyce. Hałas miał być słyszany dzień wcześniej wieczorem, ale mieszkaniec skojarzył go dopiero rano, gdy z mediów dowiedział się o upadkach dronów. Służby potraktowały zgłoszenie poważnie, na miejsce skierowano policję i straż pożarną, poszukiwania zajęły wiele godzin i potwierdziły, że drona nie było.
Nie jest natomiast jasne skąd wzięła się powtarzana przez media informacja o rzekomym dronie w Szynczycach w powiecie piotrkowskim. Władze gminy Czarnocin o rzekomym dronie dowiedziały się od jednego z dziennikarzy. Okoliczne pola przeszukała jednak policja, co zajęło jej sporo czasu i nie potwierdziło informacji o obiekcie.
Czujność i zgłoszenia o dronach są ważne. Ale potrzebny też spokój i rozsądek
Czujność obywateli jest nieoceniona, jednak służby apelują o zachowanie spokoju i... zdrowego rozsądku. Rzecznik prasowy KW Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi bryg. Jędrzej Pawlak apeluje, by nie zgłaszać wszystkiego, co zobaczy się w powietrzu, a zwłaszcza popularnych, małych dronów z czterema ramionami.
- Nie należy wpadać w panikę, bo latający dron może być dronem cywilnym, rekreacyjnym lub wykorzystywanym przez służby takie jak policja czy inspekcja transportu drogowego - wyjaśnia bryg. Pawlak. - Jeśli widzimy coś, co przypomina mały samolot i ma skrzydła to zgłośmy to służbom. Ale pamiętajmy, że drony z supermarketów z reguły nie są wykorzystywane do celów wojskowych - mówi.
Wioletta Gnacikowska, rzeczniczka prasowa łódzkiego lotniska, przyznaje, że w nocy trudniej jest stwierdzić, co dokładnie leci na niebie. Zaznacza jednak, by nie bać się odgłosów samolotów.
- W Łodzi lotnisko działa zaledwie osiem kilometrów od centrum. Trwa wakacyjny sezon czarterowy, samolotów jest więc naprawdę sporo. Latają i będą latać - mówi rzeczniczka.
Jak przyznaje to nie pierwszy raz, gdy hałasy budzą obawy. Podobne lęki samoloty z łódzkiego lotniska wywoływały też po wybuchu wojny w Ukrainie.
- Wtedy mieliśmy mnóstwo telefonów zwłaszcza gdy przelatywały F16. Możemy się spodziewać, że teraz przez kilka dni ludzie będą patrzeć w niebo i reagować - ocenia Gnacikowska.