Łódzkie: Brakuje nauczycieli szkołach? Nie jest tak źle, a wrzesień to jeszcze miesiąc ruchów kadrowych
Braki kadrowe w łódzkich szkołach? Sytuacja jest opanowana, ale wrzesień to miesiąc przejściowy
Nowy rok szkolny 2025/26 rozpoczął się w Łodzi z pewnymi problemami kadrowymi, choć - jak zapewnia Jarosław Pawlicki, dyrektor wydziału edukacji Urzędu Miasta Łodzi - nie mają one obecnie dużej skali, a wrzesień to jeszcze okres przejściowy, kiedy ostatecznie szkoły dopełniają brakujące godziny czy etaty nauczycielskie. Spokojny o kadrę w szkołach jest też Janusz Brzozowski, łódzki kurator oświaty.
Dane ujęte w projektach majowych organizacji pracy szkół łódzkich na ten rok szkolny mogły niepokoić. Wtedy było jeszcze 360 nieobsadzonych etatów, w tym:
- 78 w przedszkolach miejskich
- 149 w szkołach podstawowych
- 96 w szkołach ponadpodstawowych
- 37 w szkołach i placówkach kształcenia specjalnego
Dane nie uwzględniały rzeczywistej liczby potrzebnych etatów, która uwarunkowana jest liczbą oddziałów utworzonych w wyniku rekrutacji do szkół. Ponadto należy podkreślić, że w wakacje oraz na początku września dyrektorzy szkół prowadzili i prowadzą nabór pracowników na stanowiska nauczycielskie oraz przedłużają umowy z dotychczas zatrudnionymi nauczycielami. Jarosław Pawlicki, dyrektor wydziału edukacji UMŁ zauważa, że - choć rok szkolny właśnie się rozpoczął - jeszcze ruch kadrowy trwa.
- W chwili obecnej jesteśmy jeszcze w tym procesie i trzeba wziąć pod uwagę, że okres maja, kiedy były składane organizacje, a okres września, to jest przepaść czasowa - powiedział Expressowi Ilustrowanemu Jarosław Pawlicki. - Sporo osób udało się dyrektorom znaleźć i już uzupełnić wakaty.
Według niego, skala problemu nie budzi na ten moment niepokoju.
- Na terenie miasta Łodzi dyrektorzy borykają się z pojedynczymi wakatami - zapewnił. - Tam oczywiście, gdzie można, jest uzupełniana praca w postaci godzin ponadwymiarowych, których podejmują się nauczyciele. W związku z tym sytuacja na terenie miasta jest opanowana.
Kogo brakuje najbardziej?
Największe trudności tradycyjnie dotyczą obsadzenia przedmiotów ścisłych. Uczelnie wyższe wypuszczają absolwentów, ale oni nie podejmują pracy w szkole. Znajdują zatrudnienie w innych branżach, które zapewniają im wyższe wynagrodzenie. Sygnalizowano też braki kadrowe w przedszkolach.
Może nawet nie jest taki straszny problem, ale na pewno mamy sporo osób, które są już w wieku emerytalnym, w związku z czym jeśli podejmują decyzję o odejściu, to wtedy robi się luka - dodaje Jarosław Pawlicki. - Paradoksalnie, chociaż wielu absolwentów kończy kierunki związane z edukacją przedszkolną i wczesnoszkolną, część z nich rezygnuje z pracy w oświacie.
Potwierdza to Janusz Brzozowski, łódzki kurator oświaty.
Największe problemy dotyczą nauczycieli przedszkoli, nauczycieli współorganizujących kształcenie oraz anglistów i matematyków. Nadal poszukiwani są także psycholodzy, ale braki w tej grupie są wyraźnie mniejsze niż jeszcze dwa lata temu - powiedział w wywiadzie dla Expressu Ilustrowanego. - W całej Polsce mamy obecnie około 8,5 tysiąca wakatów. Gdy podzielimy tę liczbę na wszystkie szkoły i placówki, okazuje się, że średnio brakuje jednego nauczyciela na kilka szkół, więc nie jest to sytuacja dramatyczna. W samej Łodzi mamy 144 wakaty.