Malbork: Jest zgoda na kredyt. Gdyby nie to, szukano by cięć
W tym artykule:
Kredyt oraz "buble, niedoróbki, kłamstwa"
Przypomnijmy "historię" tej uchwały. Na sesji pod koniec stycznia br. burmistrz zaproponował projekt o 4-milionowym kredycie do zaciągnięcia w 2025 r., ale spłata rozpoczęłaby się od kolejnej kadencji (kredyt znalazł się w budżecie miasta na 2025 r. uchwalonym przez Radę Miasta). Radni odrzucili to, domagając się zmniejszenia kwoty i przyśpieszenia spłaty.
Komentarz po słowach Doroty Kani. "Nie jest w smak wielu osobom"
Na marcową sesję trafiły więc dwa projekty uchwał - o zaciągnięciu preferencyjnej pożyczki w kwocie 2,1 mln zł z Banku Gospodarstwa Krajowego (na zieloną transformację miast) oraz o kredycie w wysokości 1 mln 950 tys. zł na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Pożyczka została przegłosowana (swoją drogą, jest cicho o tym, czy udało się ją pozyskać), a kredyt - nie. Burmistrz z projektem kredytowym powrócił więc na majową sesji, ponownie odbijając się od "ściany". Czwarte podejście podczas sesji 30 września zakończyło się powodzeniem. Wcześniej przez salę posiedzeń przetoczyła się fala argumentów za i przeciw.
- Uchwała ta sama, którą pan burmistrz próbował podsunąć radzie na początku roku. Ciągle słyszymy te same argumenty, że właściwie nie wiadomo, czy kredyt będzie potrzebny, ale z jakichś powodów uchwała jest wciąż podsuwana. Na komisjach nie otrzymaliśmy odpowiedzi, na co kredyt ma być, pytaliśmy wprost, na jakie inwestycje. Cały czas słyszymy ogólniki, więc obawiam się, że jest to kredyt na bieżące funkcjonowanie naszego miasta, co nie dziwi, bo luki w budżecie są tak duże, że faktycznie pewnie dodatkowe środki by się przydały. Absolutnie nie widzę powodów, żebyśmy na ten kredyt mieli się zgadzać, między innymi z uwagi na fakt, że nie w kredytach należy szukać usprawnienia budżetu, a w przeprowadzanych zmianach, o których wielokrotnie już mówiłam, i wciąż nie możemy się doczekać propozycji pana burmistrz, by oszczędności poszukać gdzie indziej - mówiła Marta Dorobek, przewodnicząca Komisji Finansów i Rozwoju Miasta Rady Miasta.
Zdaniem radnej, "budżet jest niedoszacowany, koszty w jednostkach są niedoszacowane na cały rok, koszty na komunikację są niedoszacowane, koszty na śmieci nie są zabezpieczone w odpowiedniej kwocie", a to wszystko prowadzi do wniosku, że "budżet był niedoróbką".
Mam ogromną prośbę, żebyśmy podobnej sytuacji nie przeżywali za 2-3 miesiące, kiedy będziemy mówili o budżecie w 2026 roku. Albo jesteśmy poważni, albo się nawzajem oszukujemy. Opowiadał pan, że kredyt będzie potrzebny na ewentualne wkłady własne na projekt, który ostatecznie nie przeszedł (Fundusz Szwajcarski - dop. red.), więc ten wkład nie jest potrzebny. Buble, niedoróbki, kłamstwa, a potem przekonywanie, bo komuś nie zapłaci się wynagrodzenia. Trzeba poszukać oszczędności, a nie zaciągać kredyty - stwierdziła Marta Dorobek.
Kredyt "z ciężkim sercem", ale... "skąd brać pieniądze?"
O wynagrodzeniach mówił radny Paweł Dziwosz, przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Komunikacji.
- To jest kolejny raz dyskusja na ten sam temat. Ja rozumiem, że każdy chce zabrać głos, żeby powiedzieć, jak burmistrz jest zły albo jak Rada Miasta dba o finanse, ale tu zostało dzisiaj powiedziane jasno: budżet miasta został przyjęty, w tym budżecie zaakceptowaliśmy większością głosów budżet. Żeby móc go zrealizować, burmistrz powinien ten kredyt otrzymać. Nie burmistrz, tylko miasto, mieszkańcy. Niepokoi mnie i rzeczywiście powinien pan burmistrz podjąć działania, aby zmniejszać wydatki bieżące na tyle, na ile się da. Oczywiście nie jest łatwo, wiemy, że wynagrodzenia, materiały, ceny, koszty rosną - mówił Paweł Dziwosz.
Radny zwrócił uwagę na to, że burmistrz w ostatnich miesiącach nie był głuchy na głosy z sali.
- Możecie tak mówić, ale rzecznikiem burmistrza nie jestem, bo jak widzicie, nawet jestem często w opozycji, ale mówię realnie o tym, co się dzieje, nie biję piany i polityki nie uprawiam. Tylko zależy mi na mieście i jego rozwoju. Jak burmistrz nie będzie miał tych pieniędzy, to nie będzie realizował podstawowych potrzeb samorządowych. Zrobił, co mógł. Zmniejszył kwotę kredytu. Pierwotnie było 4 mln zł. Zmienił do 1,9 mln zł na prośbę i wniosek radnych, między innymi naszego klubu. Okres spłaty tego kredytu miał nastąpić po kadencji pana burmistrza, ale na wniosek i po naciskach radnych kredyt będzie spłacany jeszcze w tej kadencji. Przychylił się burmistrz, że część tej potrzebnej kwoty będzie to pożyczka na preferencyjnych warunkach - mówił Paweł Dziwosz.
Dodał, że "z ciężkim sercem" zagłosuje za kredytem, ale lżej mu dlatego, że jego wysokość "nie zabije Malborka, wskaźniki maleją, zadłużenie spada".
Zadłużenie miasta w ciągu dwóch lat zmalało o prawie 10 mln zł. To jest istotne w całej dyskusji. Bo gdyby zadłużenie rosło, tobyśmy rozmawiali zupełnie inaczej. Nadal nie jestem zwolennikiem, ale jestem realistą i wiem, że te pieniądze są potrzebne w budżecie, nie uciekniemy od tego. Tylko teraz pytanie, skąd je wziąć? Albo z kredytu, albo będą cięte inwestycje, albo będą cięte wydatki bieżące, a wydatki bieżące to są przede wszystkim wynagrodzenia - argumentował Paweł Dziwosz.
"Rozwiążmy radę, odwołajmy burmistrza, dajmy sobie spokój"
Bożena Piątkowska kolejny raz wytknęła, że Rada Miasta w ubiegłym roku nie zgodziła się na podwyżkę podatku od nieruchomości o wskaźnik inflacji. Dla mieszkańców byłby to symboliczny wzrost, a do miasta wpłynęłoby prawie pół miliona złotych.
- Mieliśmy podnieść. Burza, nie podnosimy. To samo dzieje się w innych sytuacjach. Jeżeli chcemy podnieść za śmieci - będzie larum. Czy państwo nie rozumiecie, że wszystko drożeje? W pełni popieram, aby zaufać burmistrzowi z wzięciem kredytu. Nasze dochody są niestety takie, jakie mamy. Z czego miasto żyje? Z czego miasto ma mieć dochody? Wiele samorządów również pobiera kredyty na spłatę kredytów. To jest rzecz normalna. Ja szanuję wasz niepokój, ale trzeba też mieć odwagę, będąc radnym i zaufać, że te pewne inwestycje i partycypacja miasta jest niezbędna do pozyskania funduszy zewnętrznych. Jeżeli miasto tego nie ma robić, to nie róbmy nic. Rozwiążmy radę, odwołajmy burmistrza, dajmy sobie spokój, jeżeli my nie chcemy współpracować - mówiła Bożena Piątkowska.
Część radnych domagała się od burmistrza, żeby wskazał, na co konkretnie zostanie przeznaczony kredyt. Trudno dziwić się pewnej dezorientacji, skoro na tej samej sesji burmistrz Marek Charzewski mówił najpierw, że na inwestycje.
Zapraszam do "odwiedzenia" budżetu miasta jeszcze raz, tam podejmowaliśmy decyzję, państwo podejmowali decyzję na inwestycje właśnie z kredytem, więc jeżeli ich nie będzie, to pewnie będzie nam brakować na wkłady własne w niektórych miejscach i będziemy musieli coś obcinać. Dlatego chcemy być pewni, że te środki, które były zagwarantowane w budżecie, możemy wydawać - mówił Marek Charzewski.
A później już precyzyjnie stwierdził, że "w budżecie miasta Malborka przyjętym przez Radę Miasta Malborka kredyt był zapisany na spłatę zobowiązań z poprzednich lat".
CZYTAJ TEŻ: W Malborku nie będzie podwyżki podatku od nieruchomości
Budżet jest organizmem, gdzie wszystko jest od siebie uzależnione
Dokładnie kwestię kredytu wytłumaczyła skarbnik miasta.
- Patrząc na ustawę o finansach publicznych, artykuł 89, nie ma teraz już wiązania kredytu bezpośrednio z daną inwestycją. Kredyt może być zaciągany między innymi na deficyt budżetowy, może być zaciągany na spłatę starych zobowiązań. W przypadku projektu, który państwo dostali, jest on na spłatę kredytów i pożyczek, które już zaciągnęliśmy. Kredyty i pożyczki musimy spłacać zgodnie z terminarzem, więc konsekwencją niezaciągnięcia tego kredytu jest konieczność dokonania w następnym kroku jakichś oszczędności, aby miasto zachowało płynność finansową. Budżet to jest jeden organizm. Kredyt jest źródłem finansowania, dlatego mam prośbę, żeby podejść pozytywnie do tej uchwały. Ten kredyt jest na spłatę rozchodów. Tak państwo mają w tytule. To jest podstawa prawna. Natomiast budżet jest organizmem, gdzie wszystko jest od siebie uzależnione - tłumaczyła Małgorzata Pilarska-Downar, skarbnik miasta.
Dlatego jeśli zabraknie tych niespełna 2 mln zł, trzeba będzie zabrać środki z "kupki" pod tytułem "inwestycje" i przełożyć na "kupkę" o nazwie "tegoroczne raty kredytowe i odsetki do spłaty".
W tym roku spłacamy ponad 7 mln zł z poprzednich lat, a bierzemy kredytu 1,9 mln zł. Jeżeli ktoś potrafi sobie w głowie to poukładać, to chyba widzi, że schodzimy z zadłużenia po to, żeby mieć możliwości na inwestycje - mówił Marek Charzewski.
Malborscy samorządowcy czasem szczypią się po kostkach. Tym razem uszczypnął i burmistrz radnych.
- Jak mówimy o pieniądzach tak jak w tym przypadku, to zawsze jest, że nie są potrzebne, ale jak jest ten punkt "Interpelacje", to już pomysłów jest wiele. Możemy budować mosty, mostki, przejścia, spowalniacze, tylko na to potrzeba środków. Jeżeli będziemy musieli zabrać środki z inwestycji po to, żeby spłacić zobowiązania, to niestety musimy je ograniczyć. Więc po to jest projekt budżetu przedstawiany radnym, żeby radni w tym projekcie dokonali swoich poprawek, przegłosowali i przyjęli budżet, który nie będzie bublem, tylko będzie rewelacyjny - trochę wyzłośliwił się burmistrz.
W toku tej dyskusji, w kontekście kredytu, radny Dariusz Kowalczyk dopytywał też o wolne środki w tegorocznym budżecie miasta. Z odpowiedzi, którą uzyskał, wynika, że łatwo nie jest; żeby nie napisać, że nie jest różowo, bez kredytu miasto jednak miałoby finansowy nóż na gardle. Zresztą, podczas tej samej sesji, przy okazji dyskusji nad podwyżką za odbiór odpadów komunalnych, wiceburmistrz Jan Tadeusz Wilk użył określenia, że jeśli opłata nie wzrośnie, miasto zbankrutuje. Podkoloryzowane, ale...
Wróćmy do wolnych środków.
Za rok 2024 były wypracowane na około 11,5 mln zł. Do dzisiaj zostały wprowadzone w kwocie ok. 5,5 mln zł, na tej sesji państwo będą głosować o wprowadzeniu ponad 3,3 mln zł. Pozostaną niewykorzystane około 2 mln zł, ale będą jeszcze niezaspokojone potrzeby nie tylko MOPS, ale i szkół, i Urzędu Miasta - wyjaśniała skarbnik miasta.
Ostatecznie 12 na 20 obecnych radnych było za zaciągnięciem kredytu, a 8 przeciw. Burmistrz będzie mógł ogłosić przetarg i pożyczyć pieniądze od banku. Jak można przeczytać w uzasadnieniu uchwały, kredyt spłacany będzie w 32 ratach kwartalnych po 60 937,50 zł każda w okresie od 31 marca 2027 r. do 31 grudnia 2034 r.
Łączna kwota długu miasta na 2025 rok, razem z nowym kredytem, została zaplanowana na 55 160 800 zł, a dochody ogółem po dotychczasowych zmianach - na 243 709 906 zł.