Małopolska: Uruchomiono nowe turbiny wiatrowe. To rzadkość
W tym artykule:
Nagranie z A4. Ukraiński kierowca ukarany
Wiatr w żagle w Libiążu. Czy ta inwestycja się zwróci?
Na terenie oczyszczalni ścieków w Libiążu, należącej do Wodociągów Chrzanowskich, stanęły dwie nowoczesne turbiny wiatrowe o łącznej mocy 20 kW. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 300 tysięcy złotych. Instalacja ma wspierać energetycznie pracę oczyszczalni, zmniejszając jej zapotrzebowanie na energię z sieci i przyczyniając się do redukcji emisji CO₂.
Według szacunków inwestorów, zwrot kosztów może nastąpić w okresie od 9 do nawet 16 lat - wszystko zależy od warunków pogodowych i średniej siły wiatru w tym rejonie. Jak podkreślają specjaliści, Małopolska nie należy do najbardziej wietrznych regionów Polski, dlatego każda tego typu inwestycja ma również charakter testowy i edukacyjny.
Pilotażowa inwestycja. Powstaną kolejne turbiny wiatrowe?
Prezes Wodociągów Chrzanowskich, Łukasz Brzózka, nie ukrywa, że projekt w Libiążu to swego rodzaju eksperyment.
- To nasz test. Chcemy sprawdzić, jak turbiny sprawdzą się w lokalnych warunkach. Jeśli okażą się efektywne i opłacalne, nie wykluczamy, że podobne instalacje pojawią się również w innych obiektach zarządzanych przez Wodociągi Chrzanowskie - zapowiada Łukasz Brzózka.
Dzięki tej inicjatywie spółka dołącza do niewielkiego grona podmiotów w Małopolsce, które inwestują w energię wiatrową. Choć dominują tu farmy fotowoltaiczne, lokalne przedsiębiorstwa coraz śmielej testują inne formy produkcji zielonej energii, poszukując najlepszych rozwiązań dla swoich potrzeb.
Jak mówi prezes Brzózka: - Każdy kilowat zielonej energii to krok w stronę czystszego powietrza i niższych rachunków za prąd.
Turbiny wiatrowe w Małopolsce - rzadkość i wyzwania
W Małopolsce odnawialne źródła energii cieszą się rosnącą popularnością. Coraz więcej mieszkańców i przedsiębiorców decyduje się na inwestycje w ekologiczne rozwiązania - głównie w panele fotowoltaiczne, które można zobaczyć na dachach domów, urzędów i firm w niemal każdej gminie regionu.
W przeciwieństwie do fotowoltaiki, turbiny wiatrowe w Małopolsce to wciąż rzadkość. Choć były próby rozwijania tego typu inwestycji, większość z nich zakończyła się rezygnacją z dalszej eksploatacji - głównie z powodu nieopłacalności i trudnych warunków wiatrowych.
Jednym z pierwszych miejsc w regionie, które postawiło na energię wiatru, była gmina Rytro w powiecie nowosądeckim. Do 2021 roku działały tam dwa wiatraki. Jeden z nich należał do miejscowej parafii i był prawdziwym symbolem lokalnej przedsiębiorczości - zainicjowanym przez księdza Franciszka Klaga, który już w latach 80. promował odnawialne źródła energii, uruchamiając m.in. małą elektrownię wodną. Niestety, z biegiem lat utrzymanie wiatraka stało się zbyt kosztowne, a urządzenie wymagało coraz częstszych napraw. Ostatecznie konstrukcję rozebrano, a w jej miejsce parafia zainstalowała panele fotowoltaiczne. Drugi wiatrak w Rytro, należący do prywatnego właściciela, nadal działa, choć również stanowi bardziej ciekawostkę niż realne źródło dużej produkcji energii.
Podobna historia spotkała inne miejscowości w regionie. W Podczerwonym na Podhalu jeszcze kilka lat temu pracowały dwa wiatraki, jednak inwestor zdecydował się je zdemontować - uznał, że w górskich warunkach przedsięwzięcie jest zbyt mało efektywne. Przed laty działał również wiatrak w miejscowości Chocznia pod Wadowicami, dziś porzucony i zniszczony, stanowi atrakcję dla miłośników urbexu, czyli eksploracji opuszczonych obiektów.
Moda na odnawialne źródła energii wśród duchownych nie była jednak przypadkiem. Przykładem może być także Zawoja w powiecie suskim, gdzie już w 1996 roku z inicjatywy zakonników Klasztoru Karmelitów Bosych powstała elektrownia wiatrowa na osiedlu Przysłop. To położone na wysokości około 700 metrów nad poziomem morza miejsce uznano za idealne do eksperymentu z energią wiatru.
W Małopolsce jednym z nielicznych regionów, gdzie wiatraki wciąż pracują i faktycznie produkują prąd, jest gmina Miechów. Na miano najbardziej "zawiatrakowanej" okolicy zasługują wsie Kalina Mała i Kalina Lisiniec, gdzie pracują dwie niewielkie minielektrownie wiatrowe. Choć ich moc nie jest duża, to stanowią one lokalny przykład wykorzystania energii wiatru w praktyce. Turbiny można spotkać również w miejscowości Podgaje Koszyckie w gminie Koszyce, a także w Bukowskiej Woli - wsi położonej w gminie Miechów.
Halny za słabo wieje. Małopolska to nie miejsce na wiatraki?
Powody, dla których w Małopolsce trudno rozwijać energetykę wiatrową, są dość oczywiste. Przede wszystkim region ten nie należy do najbardziej wietrznych części Polski - średnie prędkości wiatru są tu znacznie niższe niż np. w pasie nadmorskim czy na nizinach centralnych. Ma to kluczowe znaczenie dla opłacalności inwestycji, bo przy zbyt słabym wietrze turbiny produkują niewielkie ilości energii, co wydłuża okres zwrotu nakładów.
Dodatkowo, przepisy prawne sprawiają, że trudno znaleźć odpowiednie lokalizacje. Dochodzą do tego wysokie koszty utrzymania i serwisowania turbin, które po kilku latach wymagają remontów, a także negatywne reakcje mieszkańców, dla których wiatraki bywają uciążliwe wizualnie i akustycznie. W górskich rejonach Małopolski, gdzie krajobraz jest szczególnie chroniony i cenny turystycznie, sprzeciw wobec takich konstrukcji jest jeszcze silniejszy.
Eksperci podkreślają, że turbiny wiatrowe najlepiej sprawdzają się w otwartych przestrzeniach, z dala od zabudowań, na terenach płaskich i niezalesionych, gdzie wiatr ma stały kierunek i odpowiednią siłę - minimum pięć metrów na sekundę. Takie warunki panują głównie na wybrzeżu, w północnej Polsce i na centralnych nizinach. W górach natomiast wiatr jest bardziej zmienny, a ukształtowanie terenu powoduje zawirowania, które utrudniają efektywną pracę turbin. Dlatego też inwestycje w Małopolsce, mimo pojedynczych prób, często kończą się niepowodzeniem.