Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania: Grozi nam likwidacja publicznych szkół a te prywatne wciąż działają, z publicznej kasy

Mariusz Wiśniewski rządzi oświatą w Poznaniu już ponad dekadę. Ale i tak twierdzi, że jego największym sukcesem (oczywiście zespołowym), jest budowa nowej szkoły na Strzeszynie. Z wiceprezydentem rozmawiamy o remontach szkół i przedszkoli, niżu demograficznym i problemie prywatnych placówek opłacanych z publicznej kieszeni.
Wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski.Wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Adam Jastrzębowski
Emilia Ratajczak
  • Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania
  • Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania
  • Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania
  • Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania
[1/4] Mariusz Wiśniewski rządzi oświatą w Poznaniu już ponad dekadę. Ale i tak twierdzi, że jego największym sukcesem (oczywiście zespołowym), jest budowa nowej szkoły na Strzeszynie. Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Adam Jastrzębowski

Pierwszy spokojny rok szkolny

W jakiej kondycji jest teraz poznańska oświata?

Mamy dwie sfery działań w oświacie. Z jednej strony, to jest sfera, za którą bezpośrednio odpowiada samorząd, jako organ prowadzący, czyli infrastruktura oświatowa, warunki nauczania oraz inne aspekty organizacyjne. Z drugiej strony, to obszar związany z pedagogiką, czyli programami i jakością nauczania, za którą odpowiada kuratorium i ministerstwo oświaty. Aktualnie trwa przygotowywanie przez MEN nowych podstaw programowych, które mają wejść w życie od 1 września 2026 roku i być odpowiedzią na współczesne wyzwania dla edukacji.

Jeśli chodzi o działania Miasta Poznania, to z roku na rok staramy się zapewniać jak najlepsze przestrzenie do nauki dla dzieci i młodzieży, a także dbamy o organizację i finansowanie dodatkowych zajęć i projektów dla uczniów. Jesteśmy w takim miejscu, że śmiało mogę powiedzieć, że pokonujemy kolejne wyzwania. Mamy za sobą szereg różnych inwestycji i remontów. Staramy się rozwiązywać również na bieżąco problemy, te najbardziej palące dla wielu rodziców - np. w zakresie szkolnictwa specjalnego. Tu jest wciąż wiele wyzwań. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej orzeczeń z poradni psychologiczno-pedagogicznych, na pewno w jakimś stopniu wpływają na to zmiany cywilizacyjne i rozwój technologii. Dzieci są po prostu przebodźcowane.

Myślę, że mijający rok to był dobry rok szkolny. Staramy się tworzyć jak najlepsze warunki w szkołach i przedszkolach. Oczywiście największą pracę wykonują nauczyciele i kadry dyrektorskie.

Naszym atutem jest także to, że próbujemy budować silną synergię ze szkolnictwem wyższym. Wykorzystujemy też naturalne walory Wielkopolski, jakim jest nasza rodzima przedsiębiorczość i rzemiosło, staramy się promować szkolnictwo zawodowe.
Wydarzenia, jakim jest np. coroczna Arena Zawodów dla uczniów ostatnich klas szkoły podstawowej, zazdroszczą nam w wielu miastach. Kiedy objąłem 10 lat temu nadzór nad oświatą, to ten projekt rozwinęliśmy. To nie są sztampowe targi, gdzie rozstawia się ladę i rozdaje ulotki. Przede wszystkim to współpraca wszystkich szkół technicznych, są tworzone wyspy zawodów, znakomicie i pomysłowo zorganizowane promocje różnych zawodów i branż, a w to zaangażowani są młodzi ludzie.

Ten rok szkolny, był również jednym ze spokojniejszych, a to także ważne dla oświaty. W poprzednich latach mieliśmy "dereformy" oświaty albo strajki, później pandemię i napływ dzieci z Ukrainy na skutek rosyjskiej agresji, czy też niebezpieczne propozycje zmian przepisów, jak np. Lex Czarnek. Co chwila coś. Nauczyciele i dyrektorzy, którzy mają nawet 20 czy 30-letnie doświadczenie zawodowe, w rozmowach ze mną twierdzili, że w ciągu ostatnich 6 czy 7 lat mieli nagromadzenie wszystkich możliwych katastrof czy kryzysów. Poprzedni rok szkolny to był właśnie jeden z pierwszych spokojniejszych i można się było w końcu skupić na innych wyzwaniach, a tych w oświacie nie brakuje.

Wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski.
Wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski. © Polska Press Grupa | Adam Jastrzębowski

Kulisy budowy szkoły na Strzeszynie za prawie 100 mln zł

Czy szkoła na Strzeszynie to największy naoczny sukces, jaki udało się zrealizować?

To jest największa inwestycja oświatowa od powstania samorządu, od 1990 roku. Na drugim miejscu, pod względem skali, jest szkoła powstała na Umultowie. Szkołę na Umultowie, od momentu pozyskania gruntu, przez projekt, zbudowaliśmy w cztery lata, co było ogromnym sukcesem. Zaapelowałem w 2015 roku publicznie do władz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, żeby przekazali nam nieodpłatnie grunt na Umultowie. Bardzo nas wtedy wsparł ówczesny prorektor, późniejszy rektor uczelni prof. Andrzej Lesicki.

Sądziłem, że ze szkołą na Strzeszynie będzie równie łatwo. W przypadku szkoły na Strzeszynie pierwsze działania podejmowałem bowiem wraz ze współpracownikami, kiedy trwała jeszcze budowa szkoły na Umultowie, czyli mniej więcej w 2017-2018 roku. Już wtedy wiedzieliśmy, co potwierdzała lokalna społeczność na Strzeszynie, że budowa szkoły jest konieczna, ponieważ jest to rejon dynamicznie się rozwijający. Nie spodziewałem się, że napotkamy takie problemy z uzyskaniem gruntu, który należał wówczas do Agencji Mienia Wojskowego. Na Strzeszynie mieszka wielu wojskowych i to właśnie dla ich dzieci szkoła między innymi miała powstać. W planie miejscowym ten teren był przeznaczony pod usługi oświaty. Wdarła się niestety jakaś dziwna polityka, kierownictwo Agencji Mienia Wojskowego było bardzo niechętne, żeby ten grunt nieodpłatnie nam przekazać, oczekiwali, że kupimy ją za 4 miliony złotych. Bardzo nam wówczas pomógł wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Nieruchomość trafiła w końcu do Krajowego Zasobu Nieruchomości i, po kilku latach, do nas.

Czy to jest personalnie największy pański sukces w karierze?

Cieszę się, że dzieci pójdą 1 września do nowej, pięknej szkoły oraz przedszkola. To jest najważniejsze. Dla takich celów działam w samorządzie od wielu lat, ale była to praca całego zespołu. Bardzo sobie cenię osoby, które na różnych etapach tego procesu w nim uczestniczyły, bo to był i wydział oświaty, z dyrektorem Foligowskim na czele, czy pracownicy wydziału gospodarki nieruchomościami. Kiedy pojawił się moment kryzysowy za poprzedniego rządu, to bardzo pomógł nam pan Pucek, który pracował wtedy w KZN czy pani minister Emilewicz. Uczciwość wymaga o tym powiedzieć. Bardzo ważną rolę odgrywała rada osiedla Strzeszyn, wiceprezes PIM pan Płócienniczak i kierownik projektu pan Wojtaszek, osoba która spędzała na placu budowy długie godziny. Do tego oczywiście generalny wykonawca. Nie mogę jednak nie wspomnieć o kluczowym wsparciu radnych, zwłaszcza Koalicji Obywatelskiej, którzy w poprzedniej kadencji dali oficjalnie zielone światło tej inwestycji i wspierali ją, obok, co oczywiste, Prezydenta Jaśkowiaka. Projekt został również wsparty ze środków krajowych BGK.

W tej szkole będzie się mieścić także filia Biblioteki Raczyńskich, rozpocznie działalność na przełomie września i października, będzie też pomieszczenie, które posłuży lokalnej społeczności i Radzie Osiedla. Wszystko musiało być również spięte z Zarządem Dróg Miejskich, by zdążyć ze zbudowaniem układu drogowego. To był zatem wieloetapowy projekt i taki kolejny ważny stempel dla oświaty i oczywiście cieszę się, że miałem w tym swój udział.

A czy czegoś nie udało się zrealizować przed rozpoczęciem roku szkolnego?

To są pomniejsze sprawy, w każdym razie nie powodujące braku rozpoczęcia nauki z dniem z 1 września. Są to rzeczy stricte na poziomie placówki oświatowej i zarządzane przez dyrektorów. W jednej z placówek już wiem, że nie uda się zdążyć wyremontować wszystkich szatni. Mieli problem z wyłonieniem wykonawcy, ale nie będzie to miało wpływu na brak zajęć W-F. W jednym zaś przedszkolu dzieci będą musiały być w innych salach przez miesiąc czasu, konieczny jest bowiem remont dachu. Tam również były problemy z wyłonieniem wykonawcy.

W czasie wakacji prowadziliśmy remonty w ponad 200 placówkach edukacyjnych, to jest ogrom. Ogólnie jest ich 232. Nie ma takiego roku, żeby w przedszkolach czy szkołach w Poznaniu coś się nie działo w zakresie poprawy warunków infrastrukturalnych. Regularnie zresztą wraz ze współpracownikami z wydziału oświaty odwiedzam poszczególne placówki oświatowe i staramy się zawsze pomagać w rozwiązywaniu określonych problemów.

Wiadomo, że są czasami potrzeby, gdzie trzeba zrobić gruntowną modernizację od A do Z. Tak jak w przypadku np. III Liceum Ogólnokształcącego kilka lat temu. Niedawno zakończyliśmy remont znanej na Ratajach z DKF auli przy X LO, pękała tam ściana, która wymagała klamrowania. Trzeba czasami rzucić wszystkie wolne rezerwy finansowe, uratować budynek. Kosztowało nas to 2 miliony złotych. Dyrektorzy dobrze wiedzą, że nikogo nie zostawimy samego. Nie oszczędzamy na oświacie, w sumie jest to 700 milionów złotych w ostatnich 10 latach na inwestycje w nowe obiekty, sale sportowe, boiska, place zabaw, modernizacje obiektów, w tym również, co mnie osobiście również cieszy, zabytkowych gmachów szkół.

Niż demograficzny dobija Poznań. Prywatne placówki nie pomagają

Jak Poznań jest przygotowany na niż demograficzny? Szacuje się, że dzieci będzie ubywać.

Przygotowaliśmy materiał analityczny, który został przesłany do radnych z komisji oświaty. Dokładnie opisujemy w nim sytuację szkół podstawowych. Podobny materiał powstanie o przedszkolach. Analizowaliśmy sytuację demograficzną na danym osiedlu, a także ruch budowlany w okolicy, czyli jakie są i czy w ogóle są szanse na większą liczbę dzieci ze względu na budowę nowych osiedli. Sytuację szkół podzieliliśmy roboczo na kilka kategorii: szkoły stabilnego rozwoju, takie, gdzie nabór jest zadowalający i są dobre perspektywy w okolicy na kolejne lata, oraz tam, gdzie są pewne ryzyka i wreszcie szkoły zagrożone z racji braku dzieci w rejonie. To jest zresztą duże wyzwanie dla całej polskiej edukacji.

Dla przykładu w tym roku w Poznaniu przyjęliśmy do przedszkoli 500 dzieci mniej, nie utworzyliśmy około 25 oddziałów. Naturalnie w wielu przypadkach możemy inaczej zarządzać przestrzenią, poprawiać warunki nauki dzieci, które w szkołach są czy przedszkolach. Ale na tym nie można poprzestać, to nie rozwiąże wszystkich kłopotów, szkoła bez dzieci przestaje być szkołą. Nie ma co zatem ukrywać, problem braku dzieci będzie narastał, a to też będzie oznaczać choćby mniejsze pensum dla nauczycieli, co przełoży się po prostu na mniejszy wymiar etatów.

Dlatego nie jesteśmy bierni, obserwujemy i za dobrą monetę przyjmujemy propozycje ministerstwa. Pozwolą nam w lepszy sposób zarządzić tym problemem. Mam nadzieję, że dzięki opracowanemu materiałowi analitycznemu, będziemy mogli niedługo sami przedstawić propozycje zmian, ale szukając dla każdej z tych placówek oświatowych, co podkreślam, szansy rozwoju. Ustawa przewiduje dodatkowe opcje, zamiast jedynie likwidacji, wygaszania szkoły, na przykład możliwości połączenia szkół podstawowych w jeden zespół, względnie tworzenie filii. Istnieją już dziś zespoły szkolno-przedszkolne, bądź zespoły przedszkoli. To się sprawdza. Związki zawodowe również popierały te rozwiązania. Będziemy zachęcać dyrektorów także do tworzenia klas integracyjnych czy specjalnych, by wychodzić naprzeciw tym potrzebom rodziców, które dziś są coraz częstsze. Ustawa przewiduje również możliwość tworzenia w uwalniających się przestrzeniach budynku szkolnego osiedlowego centrum społecznego czy kulturalnego.

Nie możemy jednak udawać, że problemu demografii nie ma i powiedzieć, że jakoś to będzie. Jak nic się nie będzie robić, to skala problemów tylko wzrośnie, jak to w życiu. Trzeba się z tym więc zmierzyć w sposób racjonalny, odważny, ale i odpowiedzialny, widząc w tym wszystkim troskę przede wszystkim o dzieci, ale również kadry oświatowe. Z drugiej strony równolegle tworząc na co dzień jak najlepsze warunki do życia w Poznaniu, trzeba stawiać tym samym szanse do zamieszkania w naszym mieście, do zakładania rodzin, aby te trendy demograficzne odmieniać. Oczywiście musi to być wsparte odpowiednią polityką państwa polskiego.

Czy fakt, że liczba przedszkoli prywatnych się zwiększa, ma na was duży wpływ?

Samorządy zwracają ma to uwagę, a ministerstwo musi mieć tego świadomość, że jeśli chodzi o niczym niepohamowaną politykę powstawania prywatnych placówek, to jest dla nas wszystkich ogromny problem. Coś trzeba z tym zrobić. Sytuacja jest nieco karykaturalna, np. w 2016 roku, kiedy cofnięto wiek szkolny, a do przedszkoli wchodziły dzieci trzyletnie, na gwałt poszukiwaliśmy tysiąc miejsc na rynku. Niektóre przedszkola niepubliczne przekształcaliśmy z konieczności wówczas w publiczne. Ale nie ma procesu odwrotnego. Wielu samorządowców w Polsce skarży się na to, że grozi im likwidacja przedszkoli publicznych, a prywatne dalej będą funkcjonować. Co więcej, pieniądze na te przedszkola wędrują z kasy publicznej, z dotacji.

Nie jestem, co pragnę zaznaczyć, przeciwnikiem edukacji niepublicznej, ale ona powinna uzupełniać ofertę publiczną. Jest wiele świetnych szkół niepublicznych prowadzonych przez różne fundacje, stowarzyszenia czy związki wyznaniowe, z długoletnią tradycją, ale są też niekiedy inne, takie de facto firmy, wręcz komercyjne, które powstały jak grzyby po deszczu. Prasa wielokrotnie pisała o różnych praktykach w Polsce, w tym o nieprawidłowościach w niektórych z nich. To musi być w jakiś sposób zracjonalizowane w skali Polski. Nie może być tak, że jakiś samorząd będzie zmuszony w przyszłości do wygaszania szkół czy przedszkoli, a placówki niepubliczne będą dalej funkcjonować, w dodatku dofinansowywane z publicznych pieniędzy, to byłoby absurdalne i zarazem nie fair.

Również wielu ludzi w oświacie i samorządzie stawia pytania o dalszy sens działania prywatnych szkół działających jedynie w internecie, kształcących zdalnie, które są zarejestrowane w danym mieście, ale mają uczniów z całej Polski. Jesteśmy takie placówki jako samorząd zmuszeni dofinansować, co jest dla mnie niezrozumiałe. Dlaczego mamy dofinansowywać naukę ucznia z drugiej części Polski, który nawet nie bywa w Poznaniu? Takie szkoły mogły mieć sens jedynie w czasie pandemii. Szkoła jest szkołą, pobyt musi być zatem stacjonarny, tam zdobywa się wiedzę, szlify społeczne, ważne choćby na czas kryzysów i budowania odporności społecznej, poznaje się koleżanki i kolegów. Człowiek uczy się życia, relacji społecznych. Wyjątek dla edukacji zdalnej powinien być jedynie uczyniony dla dzieci z niepełnosprawnością, które muszą przebywać w domu czy przebywających w szpitalach. Wciąż jak widać jest przed polską, nie tylko poznańską oświatą, masa wyzwań.

Wybrane dla Ciebie

Jelenia Góra: Międzynarodowe Warsztaty Pszczelarskie już w ten weekend
Jelenia Góra: Międzynarodowe Warsztaty Pszczelarskie już w ten weekend
Przeżyła 122 lata i 164 dni. Paliła papierosy i popijała porto
Przeżyła 122 lata i 164 dni. Paliła papierosy i popijała porto
Wielkopolskie: Groził kasjerce nożem. Spłoszył go przypadkowy klient
Wielkopolskie: Groził kasjerce nożem. Spłoszył go przypadkowy klient
Podkarpackie: Ukradli perfumy i kosmetyki za blisko 200 tys. zł
Podkarpackie: Ukradli perfumy i kosmetyki za blisko 200 tys. zł
Radom: Kierowca BMW pędził aleją, skasował ogrodzenie i latarnię
Radom: Kierowca BMW pędził aleją, skasował ogrodzenie i latarnię
Zmarł Christoph von Dohnányi. Wybitny dyrygent miał 95 lat
Zmarł Christoph von Dohnányi. Wybitny dyrygent miał 95 lat
Wieruszów: Włamał się do sklepu mięsnego i ukradł konserwy
Wieruszów: Włamał się do sklepu mięsnego i ukradł konserwy
Zielona Góra: Koncert Kamrada porwał winobraniową publiczność
Zielona Góra: Koncert Kamrada porwał winobraniową publiczność
Szczecin: Złota sala, lodowa bryła i koncerty, na których warto być
Szczecin: Złota sala, lodowa bryła i koncerty, na których warto być
Puchar Polski oświęcimskiego podokręgu: Nowa Wieś drugim finalistą
Puchar Polski oświęcimskiego podokręgu: Nowa Wieś drugim finalistą
Nie samą pracą żyje człowiek. Urzędniczka biega maratony
Nie samą pracą żyje człowiek. Urzędniczka biega maratony
Zielona Góra: Energetyczny koncert Farben Lehre na placu Teatralnym
Zielona Góra: Energetyczny koncert Farben Lehre na placu Teatralnym