Miejska wyspa ciepła w Poznaniu. Dlaczego miasto się nagrzewa i gdzie jest najcieplej? Sprawdź!
Wyspy ciepła w Poznaniu
Wielkopolska zmaga się z falą upałów, które szczególnie dotkliwie odczuwalne są w miastach. Największe nasilenie gorąca przypada na popołudniowe godziny, a betonowe place i ulice nagrzewają się wtedy do ekstremalnych temperatur.
- Najgorzej sytuacja wygląda na obszarach miejskich, gdzie jest najwięcej powierzchni sztucznych – asfaltu, betonu, kostki brukowej. Te powierzchnie silnie nagrzewają się w wyniku pochłaniania promieniowania słonecznego, a zgromadzone ciepło oddawane jest nocą - mówił prof. UAM dr hab. Arkadiusz M. Tomczyk z Zakładu Meteorologii i Klimatologii UAM. - Obserwujemy takie sytuacje na obszarze Poznania, przede wszystkim w centrum miasta, w miejscach silnie przekształconych, gdzie występuje mało powierzchni naturalnych. Natomiast innymi takimi obszarami są np. blokowiska czy tereny uprzemysłowione.
W Poznaniu chodzi m.in. o Stary Rynek, plac Bernardyński, plac Wolności, Rynek Łazarski, ulicę Święty Marcin czy Rynek Jeżycki. Według danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w środę, 2 lipca o godz. 10, to właśnie obszar Poznania był najcieplejszych terenem w całej Wielkopolsce.
Gdzie jest najchłodniej?
Brak zieleni potęguje efekt. Pozbawione cienia przestrzenie miejskie przypominają w takich momentach warunki zbliżone do pustyni. Zjawisko tzw. betonozy, czyli nadmiaru twardych, nieprzepuszczalnych nawierzchni, w znacznym stopniu sprzyja powstawaniu miejskich wysp ciepła. W miejscach o naturalnym podłożu jest zdecydowanie chłodniej, a takie też występują w Poznaniu.
- Najbardziej łagodne warunki będą notowane na obszarach zielonych - w parkach, na obrzeżach miasta, np. na terenie Moraska w Poznaniu - mówił Arkadiusz Tomczyk. - Tam, gdzie występuje zieleń, mamy niższe wartości temperatury powietrza w porównaniu do terenów zabetonowanych, asfaltowych, wybrukowanych.
Jak będzie w przyszłości?
Na pogorszenie sytuacji wpływa również działalność człowieka: emisje z pojazdów, klimatyzatory, systemy grzewcze czy przemysł. Wszystko to razem tworzy efekt cieplarniany w skali lokalnej – sprawiając, że letnie dni w mieście bywają szczególnie uciążliwe. Przyszłość natomiast zapowiada się jeszcze upalniej...
- Od wielu lat obserwujemy wzrost temperatury maksymalnej i konsekwencją tego jest coraz częstsze występowanie fal upałów w skali globalnej, ale także na obszarze Polski. Gdybyśmy popatrzyli w przyszłość, to w kolejnych latach musimy liczyć się z dalszym wzrostem temperatury w okresie letnim i to będzie przekładało się na liczbę dni upalnych. Dotyczy to oczywiście Wielkopolski, ale gdybyśmy spojrzeli na cały kraj, to największe zmiany dotkną regionów południowych - mówił dr hab. Arkadiusz Tomczyk.
Jak tłumaczy ekspert, aby zapobiec negatywnym skutkom upałów, miasta powinny wprowadzić pewne zabiegi już na etapie planowania przestrzennego.
- Na etapie planowania przestrzennego powinno się dostosowywać do warunków klimatycznych i przede wszystkim wprowadzać coraz więcej zieleni. Zamiast powierzchni sztucznych należy wprowadzać powierzchnie naturalne, tak aby zmniejszyć gromadzenie ciepła w powierzchniach sztucznych - mówił ekspert.