Modlnica: Farma Dyniowa z mnóstwem dyń, kwiatów i ozdób
Od szkółki roślin do farmy dyniowej
Farmę Dyniową w Modlnicy prowadzi Anna Talik-Kaczor, jej tata Krzysztof Talik, kuzyn Paweł Figiel i przyjaciółka Wiktora Michałowska, są wspomagani sezonowymi pracownikami. Najpierw to dyniowe królestwo było w Szycach, powstało przed czterema laty, ale zostało przeniesione do Modlnicy na ul. Studzienki. Czteroosobowy zespół pracuje wytrwale nie tylko w sezonie dyniowym, czyli od września do początku listopada, ale działa już od wiosny, bo trzeba sadzić dynie i kukurydzę, pielęgnować t rośliny, przygotowywać ozdoby, mnożyć pomysły i prezentować efekty.
- Zaczynaliśmy tę dyniową działalność przed kilku laty od posadzenia dyni na wiosnę. Początkowo mieliśmy plan, że klienci naszej szkółki roślin będą mogli tak przy okazji podejść na pole dyniowe, samodzielnie wyciąć sobie dynię, zważyć i na tym się pomysł kończył. Jednak zainteresowanie dyniami rosło, my całą czwórka wzięliśmy się do pracy i stworzyliśmy farmę jako miejsce rekreacji i edukacji dla dzieci - mówi Anna Talik-Kaczor.
Moda na dynie do wszystkiego
Farma się rozrastała do dyń dołączyła kukurydza, bo poletka z dyniami sąsiadują z kukurydzianymi zagonami, a ponadto do aranżacji dyniowych zespół działaczy z farmy dołożył trochę słomy, w balach i kostkach. Tak powstały zamki, naturalne bramy, a nawet stoliki i ławki ze sprasowanej słomy. Całość rozrosła się i powstała farma w Modlnicy. Została otwarta we wrześniu 2022 roku. I tak z coraz to nowymi atrakcjami, ozdobami, pomysłami.
- U nas ta moda na dynie trwa już czwarty sezon i staje się coraz popularniejsza - mówi pani Anna.
W tej rodzinnej spółce każdy jest odpowiedzialny za coś innego. Tata pani Anny zajmuje się stroną techniczną i doradczą, kuzyn Paweł jest odpowiedzialny za produkcję dyni, przyjaciółka Wiktoria funkcjonuje jako źródło kreatywności i pomysłowości, a pani Anna zbiera te wszystkie działania w całość.
- Mamy różne rodzaje i rozmiary dyń, około 25 do 30 odmian. Jedne są jadalne, inne ozdobne. Najbardziej popularne są te pomarańczowe, hallowenowe, które najczęściej pojawiają się w dekoracjach. Jednak dekoracyjnymi nazywa się raczej te o wyszukanych kształtach i różnych kolorach. Takie też mamy. No i mamy wiele odmian dyń jadalnych - wskazuje Anna Talik-Kaczor.
Dodaje, że są również dynie giganty. Te o wadze 30, czy 40 kg służą jako siedziska, ale w ubiegłym roku największa dynia wyhodowana w modlnickiej farmie ważyła 85 kg.
Farmę tę odwiedza sporo rodzin z dziećmi. Dlatego są tu strefy zabaw, dzieci dobrze czują się w dyniowych aranżacjach. Nawet najmłodsi bawią się wśród rozłożonych dyń. Jak mówi właścicielka farmy tu powstał plenerowy przewijak dla najmłodszych, chyba pierwszy w takiej aranżacji. Właściciele farmy kładą nacisk na udogodnienia dla rodzin z dziećmi. Powstały piaskownice z kukurydzą, ścianki sensoryczne, gdzie dzieci mogą się pobawić, a rodzice napić spokojnie kawy.
Wystawcy z rękodziełem i produktami lokalnymi
W weekendy do farmy przyjeżdżają wystawcy z lokalnymi produktami, przetworami, rękodziełem. Organizują warsztaty dla dzieci. Farmę odwiedzają mieszkańcy gminy Wielka Wieś, nie brakuje tu przybyszów z Krakowa, ale także z innych stron Małopolski i Śląska, a nawet Podkarpacia.
Właściciele tego miejsca podkreślają, że czasu na tego typu atrakcje nie ma wiele, bo sezon dyniowy jest krótki. Trwa właściwie przez wrzesień i październik.
- My przygotowujemy się do niego dużo wcześniej, bo startujemy w maju z siewem dyni i kukurydzy. Potem przez cały okres wakacyjny tworzymy różne aranżacje, ozdoby, ścianki, dekoracje żeby to wszystko było gotowe na wrzesień. Mamy nie tylko swoje dynie i kukurydzę, którą produkujemy, ale także swoją słomę, bo w naszym gospodarstwie uprawiamy też zboże. Wszystko jest tutaj naturalne. A wycieczka do naszej farmy jest bardzo edukacyjna zwłaszcza dla dzieci, które mieszkają w mieście i nie mają pojęcia jak rosną dynie. Tu mogą to zobaczyć, wejść w środek pola - wskazuje nasza rozmówczyni.
Na początku września, gdy na farmie pojawiają się pierwsi klienci, to dynie są jeszcze małe, rosną wśród zielonych liści i pędów. A po miesiącu warzywa przybierają na wadze, stają się coraz bardziej okazałe, a liście im więdną i brązowieją. W tym roku rekordzistek pod względem wielkości jeszcze nie ma, bo wciąż rosną.