Na chodniku w Bielsku-Białej ułożono kostką wielki napis reklamujący producenta wódki. I przez 30 lat... nikt tego nie zauważył
„Idąc tym bielskim trotuarem, można przeczytać napis: POLMOS BIELSKO-BIAŁA POLMOS. To jest dopiero przekaz podprogowy" - zauważył przed kilkunastoma dniami profil Asze Beskidy, reklamujący się na X jako „pismo naukowe i zabawne", piszący o różnych ciekawostkach z Podbeskidzia jak ono długie i szerokie. Asze Beskidy wypatrzyły napis na chodniku, mój szef wpis na profilu, a dalej to już poszło...
Postanowiłem pójść za ciosem i sprawdzić, czy też taką reklamę fundnął sobie bielski Polmos, czy może o sławę bielskiej firmy produkującej od prawie 200 lat napoje wysokoprocentowe zadbał inwestor, czyli prawdopodobnie Miejski Zarząd Dróg, czy to po prostu swobodna twórczość brukarzy, którzy w ten sposób chcieli sobie urozmaicić, a może osłodzić trudy swojej roboty.
W czwartek pojechałem na miejsce, czyli na koniec (a może raczej początek?) bielskiej ulicy 3 Maja. I faktycznie naprzeciwko dworca kolejowego, ale po drugiej stronie ulicy, jest chodnik z szarej i czerwonej kostki. Niby nic szczególnego, ale jak się człowiek uważniej przyjrzy, to zobaczy napis ciągnący się przez kilkadziesiąt metrów „Polmos Bielsko-Biała Polmos". Większość literek została elegancko wyprowadzona, kilka ma jakieś takie zawijasy, ale nie można mieć żadnych wątpliwości - bez dwóch zdań chodzi o bielskiego producenta napojów wysokoprocentowych.
Ale jaja, ale jaja!
Odwiedziłem więc panią z pobliskiej Żabki, żeby podpytać czy wie o tym napisie, skoro pewnie codziennie po nim chodzi, a może nawet kojarzy kiedy powstał i kto go tak pięknie ułożył.
- Jestem w szoku - uśmiechnęła się Iwona Kucharska z Żabki przy 3 Maja. - Nigdy nie zwracałam na to uwagi, choć już rok tutaj pracuję. Podejrzewam, że większość naszych klientów także tego nie zauważa. Widzą tylko czerwoną kostkę, ale to wszystko. Będę im o tym mówić - zapewniła pani Iwona.
- Ale jaja, ale jaja! - skomentował sprawę napisu krótko, acz dosadnie pan Wiesław, który przyjechał do pobliskiego sklepu z towarem.
Wobec takiej reakcji zdecydowałem wprost zapytać szefostwo bielskiego Polmosu czy to ono zafundowało swojej firmie taką nienachalną, zakamuflowaną, podprogową reklamę. Z kierownictwa w czwartek nikogo nie było, ale nadzwyczaj sympatyczna pani sekretarka stwierdziła, że absolutnie nie mają z tym nic wspólnego, że pierwsze słyszy o takim napisie i że to pewnie fantazja brukarzy.
Śledztwo bielskiego MZD
Równie zaskoczona napisem na chodniku była pani w sekretariacie bielskiego Miejskiego Zarządu Dróg, gdzie zadzwoniłem, bo uznałem, że pewnie to on był inwestorem modernizacji deptaka w centrum miasta. Pani zapewniła, że pojadą na miejsce, wszystko dokładnie sprawdzą i dadzą znać.
Trzeba przyznać, że tak stało się w istocie. W piątek zadzwonił do mnie zastępca dyrektora bielskiego Miejskiego Zarządu Dróg Marcin Burdziński.
- Sprawa jest ciekawa - przyznał dyrektor Burdziński. Zdradził, że jak tylko dowiedział się o sprawie, to w pierwszej chwili myślał, iż doszło do jakiegoś aktu wandalizmu - ktoś coś nasmarował na chodniku farbą, bo takie rzeczy się zdarzają, zwłaszcza podczas kampanii wyborczych, ale nie przypuszczał, iż ktoś aż tak finezyjnie ułożył kostkę.
Było słuchać, że dyrektor włożył wiele serca i czasu, by rozwikłać zagadkę tajemniczego napisu na chodniku, pytał w różnych miejscach (także w Polmosie i to osób zajmujących się w dawnych latach marketingiem firmy), również różnych ludzi z MZD (nawet tych, którzy przeszli na emeryturę). Jednak nic nie udało mu się ustalić.
Stwierdził, że napis został zrobiony prawdopodobnie w latach 90. ub. wieku (takiej kostki nie ma już na rynku), przed powstaniem bielskiego MZD (istnieje od 1995 roku) i być może był to gest władz lokalnych wobec Polmosu, który zawsze mocno wspierał różne działania społeczno-sportowo-kulturalne w mieście.
- Nie sądzę, żeby ktoś to cichaczem zrobił. Mogło ponieść brukarzy, ale pod naszą pieczą nie zdarzyło się, żeby brukarze działali na własną rękę - zapewnił Marcin Burdziński.
Przyznał, że także chętnie by się dowiedzieli, dlaczego taki napis się pojawił, akurat w tym miejscu i jakie jego powstaniu towarzyszyły okoliczności.
- Nie jest to wulgaryzm, więc go zostawimy - powiedział dyrektor Burdziński.
Nie ma już Polmosu Bielsko-Biała
Na razie więc wiadomo, że... nic nie wiadomo. Jedno jest jednak pewne: jak dowiedziałem się od sympatycznej pani sekretarki z Polmosu, od wtorku nie ma już Polmosu Bielsko-Biała. Firma zmieniła właściciela i nazwę na Stock Polska Bielsko-Biała.
Dobrze, że chociaż napis na chodniku pozostał.