Największe kłamstwo średniowiecza. Mit, który przetrwał setki lat
Oskarżenia o mordy rytualne stały się jednym z najbardziej krzywdzących kłamstw w historii. Mimo że nigdy nie znaleziono dowodów na ich prawdziwość, przez setki lat prowadziły do pogromów, brutalnych egzekucji i wykluczenia Żydów ze społeczeństwa. Jak to możliwe, że ten przesąd zmienił się w taką śmiercionośną broń?
Początki oskarżeń
Pierwsze oskarżenie o tzw. mord rytualny pojawiło się już w 1141 roku w niewielkiej angielskiej miejscowości Norwich. Mieszkańcy odnaleźli wówczas zwłoki chłopca o imieniu William. Wokół tajemniczej śmierci szybko narosły plotki, jakoby chłopca zabili miejscowi Żydzi, by zdobyć jego krew na swoje religijne rytuały.
Plotka ta, choć zupełnie absurdalna, szybko się rozprzestrzeniła. Według historyków była to pierwsza sytuacja, gdy chrześcijańskie społeczeństwo bezpośrednio oskarżyło Żydów o mord rytualny.
W fachowej literaturze przedmiotu podkreśla się, iż oskarżenia o mordy rytualne od początku miały charakter polityczny i religijny. W średniowiecznej Europie narastał bowiem antysemityzm, a Żydów często przedstawiano jako obcych, podejrzanych i niebezpiecznych. Łatwo było oskarżyć ich o najstraszniejsze zbrodnie.
W kolejnych dekadach podobne oskarżenia pojawiły się w innych angielskich miastach – Gloucester w 1160 roku czy Londynie w 1181. Schemat oskarżeń był zawsze podobny: gdy znaleziono ciało dziecka, natychmiast szukano winnych wśród miejscowej społeczności żydowskiej. Dowody nikomu nie były potrzebne!
Spirala się nakręca
Mit rozprzestrzenił się szybko, a oskarżenia przeniknęły na kontynent. Historycy twierdzą, że to efekt kulturowego przenikania uprzedzeń i lęków, które łatwo znajdowały ujście w nienawiści. Żydzi byli idealnymi kozłami ofiarnymi.
W 1171 roku w Blois lokalny hrabia rozkazał spalić na stosie ponad 30 Żydów. Nie mieli żadnych szans na sprawiedliwy proces, bo oskarżenie było z góry przesądzone. Według współczesnych analiz, chodziło raczej o zagarnięcie majątków zamordowanych niż o jakiekolwiek dowody ich winy.
Oskarżenia przybierały coraz bardziej absurdalne formy. Żydów podejrzewano nawet o używanie krwi chrześcijańskich dzieci do wypieku chleba na Paschę lub jako składnika tajemniczych leków. Takie plotki, choć całkowicie wyssane z palca, działały na wyobraźnię tłumu i napędzały spiralę przemocy.
Oskarżenia o mordy rytualne zaczęły pojawiać się również na terenie niemieckim. Jednym z głośniejszych był przypadek z 1235 roku w Fuldzie, gdzie Żydzi mieli rzekomo zabić pięciu chrześcijańskich chłopców. Epizod ten doprowadził do kolejnych pogromów, z których niektóre kończyły się wypędzeniem lub masowymi egzekucjami.
Oskarżenia w Polsce
Do Polski mit mordu rytualnego dotarł później niż na Zachodzie, ale szybko się zadomowił. Pierwszym udokumentowanym oskarżeniem był przypadek z 1407 roku w Krakowie. Znaleziono wówczas ciało chłopca, a miejscowa społeczność żydowska została uznana winną jego śmierci. Choć nie było żadnych dowodów, wystarczyło samo podejrzenie, by wywołać nienawiść. W następnych stuleciach plotki o mordach rytualnych stały się ponurą codziennością polskich miasteczek.
XVI wiek był szczególnie trudny. Szczególnie głośno było o procesie w Rawie Mazowieckiej z 1547 roku, gdzie oskarżono Żydów o zabicie miejscowego chłopca. Podobne wydarzenia miały miejsce w Łęczycy (1569) czy w Poznaniu (1736). Procesy te nie miały wiele wspólnego ze sprawiedliwością. Zeznania wymuszano torturami, a skazanych palono na stosach lub ścinano mieczem.
W niektórych miastach oskarżenia te przekształciły się w lokalne legendy i znalazły odbicie w sztuce sakralnej. Przykładem jest chociażby słynny obraz Karola de Prevot w katedrze w Sandomierzu, na którym Żydzi przedstawieni są jako brutalni mordercy chrześcijańskich dzieci. Historyk Janusz Tazbir komentuje, że takie przedstawienia tylko wzmacniały uprzedzenia wobec społeczności żydowskiej i utrwalały antysemickie postawy na całe pokolenia.
Czasem jednak zdarzało się, że władze próbowały stawić czoła przesądom. Papieże wielokrotnie wydawali dokumenty potępiające takie oskarżenia, a polscy królowie – choć rzadko – również próbowali interweniować. Na przykład Zygmunt August wydał dekret potępiający rozpowszechnianie oskarżeń bez dowodów. Niestety, na poziomie lokalnym te działania często okazywały się nieskuteczne, a władza kościelna i świecka przegrywała z zabobonami i uprzedzeniami zwykłych ludzi.
Prawdziwa tragedia mitu
Prawdziwa tragedia mitu o mordach rytualnych polega na tym, że nigdy nie opierał się na faktach. Historycy zgodnie twierdzą, że nigdy nie odnaleziono żadnych rzetelnych dowodów potwierdzających te zarzuty. Były one wyłącznie narzędziem szerzenia antysemityzmu, wykorzystywanym dla politycznych i gospodarczych celów. Oskarżenia o mordy rytualne były wygodnym pretekstem do przejęcia żydowskiego majątku lub do usunięcia społeczności żydowskiej z miast.
Mit ten był toksycznym owocem strachu, ignorancji i uprzedzeń. Jego ślady widoczne są do dziś w ludzkiej świadomości, stanowiąc ostrzeżenie przed tym, do czego prowadzi ślepa nienawiść i uprzedzenia.
Wybrana bibliografia:
· Guldon Zenon, Wijaczka Jacek, Procesy o mordy rytualne w Polsce XVI-XVIII w., Kielce 1995.
· Węgrzynek Hanna, "Czarna legenda" Żydów. Procesy o rzekome mordy rytualne w dawnej Polsce, Warszawa 1995.