Nauczyciele wychowania przedszkolnego sprzeciwiają się zmianom proponowanym przez MEN. „Lekarzem też będzie można zostać bez studiów?”
Nauczyciele protestują
Ministerstwo Edukacji Narodowej chce wprowadzić zmiany w przepisach, które miałyby umożliwić zatrudnianie w przedszkolach osób bez kierunkowego wykształcenia pedagogicznego, ale posiadającej odpowiednie kompetencje do pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym – gdy nie ma dostępnych nauczycieli z wymaganym wykształceniem. Jak tłumaczy resort, chodzi o „ratowanie systemu”, czyli rozwiązanie problemu braków kadrowych, które pojawiają się w niektórych placówkach.
W praktyce oznaczałoby to, że w grupach przedszkolnych mogły pracować osoby, które nie ukończyły studiów pedagogicznych.
- Zdecydowanie sprzeciwiamy się zapowiadanym przez MEN zmianom, pod pretekstem walki z brakami kadrowymi. To nie jest reforma – to obejście problemu kosztem dzieci i jakości edukacji. To zmiany pod przykrywką „ratowania systemu”, które de facto niszczą jego fundament - piszą w petycji do MEN nauczyciele wychowania przedszkolnego.
Dlaczego nauczyciele mówią NIE?
Ich zdaniem edukacja przedszkolna jest pierwszym etapem nauki, objętym podstawą programową i wymaganiami, a więc czymś więcej niż "zwykłą opieką". Praca z dziećmi w tym wieku wymaga wiedzy i profesjonalnego przygotowania, których nie zastąpi ani „dobre podejście”, ani sama intuicja. Jednocześnie okres przedszkolny to czas intensywnego rozwoju psychicznego, społecznego, ruchowego i językowego dziecka, a każdy błąd dorosłego może wtedy wywołać długofalowe skutki.
- To może mieć bardzo negatywne skutki dla dzieci. Taka osoba nie ma praktyki, nie wie, jak wygląda codzienna praca z grupą przedszkolną, nie jest przygotowana ani do opieki, ani do wychowywania, ani do nauczania. Przecież my, nauczyciele, kształtujemy dzieci od najmłodszych lat, prowadzimy je „za rękę”, tak jak lekarz prowadzi pacjenta, a prawnik młodego aplikanta - mówi nauczycielka wychowania przedszkolnego, pracująca w jednym z przedszkoli w Lublinie.
Dodaje także, że praca nauczyciela to nie tylko bycie z dziećmi, ale także nieustanny rozwój m.in. podczas szkoleń.
- Zaakceptowalibyśmy pomysł, by do pracy w szpitalu dopuszczać osoby bez ukończonych studiów lekarskich, bez stażu i bez prawa wykonywania zawodu, tylko dlatego, że brakuje lekarzy na dyżurach? To samo dotyczy edukacji przedszkolnej: najmłodsze dzieci potrzebują specjalistów równie profesjonalnie przygotowanych do swojej roli, jak pacjenci potrzebują wykwalifikowanych lekarzy - podkreśla.
"Zawód z powołaniem"
Nauczycielka twierdzi także, że zawód pedagoga to praca, do której trzeba mieć powołanie, pasję i cierpliwość. Niestety zdarza się, że nawet osoby po kierunkowych studiach oraz odbytych stażach, po rozpoczęciu pracy w zawodzie rezygnują, bo nie radzą sobie z rzeczywistością.
- Tym bardziej trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś zupełnie bez przygotowania mógł podołać tej roli. Dodatkowo, z tego co wiem w Lublinie nie występują braki kadrowe. Uważam, że jeśli chcemy poprawić sytuację w oświacie, to trzeba zacząć od podstawy programowej i od prawdziwego wsparcia dla nauczycieli. Bo dokładanie nowych pomysłów, przedmiotów, obowiązków czy reform bez przemyślenia i bez konsultacji tylko pogarsza sytuację - podsumowuje.
Pod petycją „NIE dla zmian pod przykrywką ratowania systemu!” na ten moment podpisało się blisko 30 tysięcy nauczycieli i nauczycielek z całego kraju. Link do petycji TUTAJ.