"Niech was czort weźmie". Kulisy abdykacji ostatniego Wazy
Władcy Polski po uzyskaniu korony najczęściej nie myśleli nawet o tym, żeby kiedykolwiek się jej zrzekać. Wręcz przeciwnie, czynili usilne starania, aby ją za wszelką cenę nosić dalej. Inaczej było natomiast w przypadku Jana II Kazimierza Wazy, który jako pierwszy z naszych władców oficjalnie abdykował.
Abdykacja Jana Kazimierza
Abdykacja Jana Kazimierza nie nastąpiłaby, gdyby nie szereg okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych towarzyszących jego panowaniu, które nie było bynajmniej usłane różami. Władca ten był zmuszony toczyć rozliczne wojny z sąsiadami Rzeczypospolitej oraz zmagać się konfliktami wewnętrznymi, rozsadzającymi jego państwo od wewnątrz. Sprawowanie rządów w takich warunkach nastręczało wielu trudności.
Sporo krwi napsuł Janowi Kazimierzowi hetman polny koronny Jerzy Sebastian Lubomirski, który w 1665 roku zawiązał konfederację przeciwko królowi. Jan Kazimierz przegrał rywalizację z wpływowym magnatem i na dodatek musiał zrzec się swoich planów elekcji vivente rege. Wszystko to wpłynęło deprymująco na monarchę, coraz poważniej noszącego się z zamiarem zrzeczenia się korony.
Jeszcze podczas rokoszu Lubomirskiego Jan II Kazimierz porozumiał się z królem Francji Ludwikiem XIV, któremu obiecał zrzec się polskiego tronu na rzecz jednego z książąt francuskich. Rozwój wydarzeń nie pozwolił jednak na realizację tego porozumienia, zaś szlachta coraz bardziej podejrzliwie spoglądała na kolejne poczynania dworu królewskiego.
Bezpośrednie przyczyny abdykacji króla
W rządach Janowi Kazimierzowi pomagała ambitna żona Ludwika Maria Gonzaga. Mawiano kąśliwie, iż Ludwika Maria prowadza męża "jak mały Etiopczyk słonia".
Aktywność królowej nie zmalała nawet po znacznym pogorszeniu się jej zdrowia. Występujące już wcześniej objawy choroby serca nasilały się coraz bardziej. Jeszcze na kilka godzin przed śmiercią (10 maja 1667 roku) wdała się w ostrą wymianę zdań z hetmanem wielkim litewskim Michałem Pacem, po czym dostała zawału serca, a następnie przyjęła pośpiesznie ostatnie sakramenty i zmarła.
Jan Kazimierz nie mógł szybko otrząsnąć się po stracie żony, która była dla niego główną podporą rządów. Całkowicie stracił energię i zniechęcił się do królowania. Niemoc leczył w ramionach kochanek, które następnie odprawiał, coraz bardziej poważniej myśląc o zamknięciu się w celi klasztornej.
Jakby tego było jeszcze mało, król poważnie podupadł na zdrowiu. Zdaniem jednego z francuskich posłów, "jego nogi nabrzmiewają przy każdym większym ruchu, ukrywa się on jednak z tym przed lekarzami dla przyjemności, jaką znajduje w tym, że jest panem swoich wycieczek".
Abdykacja czy kontrakt?
Spotykające Jana Kazimierza nieszczęścia i trudności, z którymi nie umiał sobie poradzić, sprawiły, iż 9 marca 1668 roku zawarł kolejny układ z Ludwikiem XIV, do którego również włączył księcia neuburskiego Filipa Wilhelma.
Warunki zawartego porozumienia przewidywały natychmiastowe zrzeczenie się polskiego tronu przez Jana Kazimierza i oddanie go w ręce księcia neuburskiego. Filip Wilhelm deklarował umorzenie gigantycznych długów Jana, zaś Ludwik XIV zapewniał mu dożywotnią pensję w wysokości 150 tysięcy liwrów rocznie, płatne od dnia abdykacji.
Dodatkowo Jan Kazimierz zastrzegł sobie zachowanie tytułu królewskiego do końca życia, pełną niezawisłość, prawo do wyboru miejsca pobytu i utrzymanie własnej gwardii.
Zawarty układ z Ludwikiem XIV był niezwykle opłacalny dla Jana Kazimierza. Za jednym zamachem gwarantował mu dostatnie życie i dawał możliwość wyjechania z Polski, w której nie czuł się już dobrze.
Sejm abdykacyjny
Jeszcze w tym samym 1668 roku (sierpień-wrzesień) rozpoczął obradować w Warszawie tzw. sejm abdykacyjny, który został zdominowany przez spory o finanse: prowizję dla ustępującego króla i spłatę długów królewskich.
Po raz ostatni Jan Kazimierz zabrał głos w sejmie dnia 16 września 1668 roku. Zwrócił wówczas dyplom elekcyjny z 1648 roku oraz zwolnił poddanych z obowiązku posłuszeństwa. Jednocześnie przeprosił wszystkich za popełnione błędy.
Ostatnia przemowa króla została zapamiętana na długo. Abdykacja Jana Kazimierza stała się faktem.
Skutki kontrowersyjnej decyzji
Wszyscy zakładali, że kariera polityczna Jana Kazimierza już się zakończyła. Niestety bardzo szybko okazało się, że zatęsknił on za władzą. Wciąż chciał być traktowany jak król. Oczekiwał posłuszeństwa poddanych i nieustannie starał się ingerować w sprawy państwa polskiego. Pomimo że sam zdecydował o abdykacji, to jednak zupełnie nie pogodził się z odejściem.
Część elit chciała, aby ponownie zasiadł na tronie, ale zdecydowana większość była temu przeciwna. Postawa byłego króla była dla nich oburzająca i niepoprawna. Nie chciano go słuchać, ani z nim nawet rozmawiać. Jan Kazimierz Waza był już dla nich skreślony. On sam wciąż próbował snuć polityczne plany, ale bez rezultatów.
Ostatecznie król udał się nad Sekwanę, gdzie został początkowo ciepło przywitany, ale od Ludwika XIV nie dostał wszystkich obiecanych dóbr. Król Francji przekazał mu tylko tyle, ile musiał.
Bibliografia
Czermak W., Ostatnie lata Jana Kazimierza, Warszawa 1972.
Podhorodecki L., Wazowie w Polsce, Warszawa 1985.
Janicki K., Abdykacja Jana Kazimierza Wazy. Co stało się z królem po tym, jak już zrzekł się tronu?, [https://wielkahistoria.pl/abdykacja-jana-kazimierza-wazy-co-stalo-sie-z-krolem-po-tym-jak-juz-zrzekl-sie-tronu/].
Wójcik Z., Jan Kazimierz Waza, Wrocław 1997.