Nielegalna wycinka na Dąbiu przy Lema i Dąbskiej. Ten teren należał w części do miasta Krakowa to jak to możliwe?
U zbiegu Dąbskiej i Lema. Było gminy, ale już nie jest
Zobaczcie Państwo na tę mapę wyciągniętą z zasobów gminy w 2018 roku. Oznaczony na czerwono teren to właśnie ten gdzie ostatnio doszło do wycinki drzew, która oburzyła mieszkańców. Kolorem żółtym zaznaczono działki gminne, a szarym - prywatne. Mieszkańcy istniejących już bloków w okolicy zgłaszali już wtedy, że warto by gmina wykupiła sąsiadujące z jej terenem działki prywatne i zamieniła całość w park, czy plac zabaw. Obroniła przed gęstniejącą zabudową...
A teraz spójrzmy te mapę wyciągniętą z dzisiejszych zasobów gminy. Kolor żółty zastąpił... granatowy, który opisany jest jako teren nie należący do zasobów gminy.
Co się stało? Czyżby teren został... przekazany w użytkowanie lub sprzedany? Zapytaliśmy magistrat i czekamy na odpowiedzi. I zapewne właściciel działek szarych jest powiązany z obecnym właścicielem działek, których gmina się pozbyła, bo... teren został ogrodzony jako jedna całość. Drzewa wycięto, służby miejskie się oburzyły, ktoś może zapłaci karę, ale i tak powstaną tu bloki, które spowodują jeszcze większe zatory na ul. Dąbskiej i problemy z parkowaniem, a mieszkańcy nie zyskają miejsca do rekreacji w tak mocno zabudowanym terenie. Tak - można na spacer iść do Parku Lotników, ale czy nie warto było pozostawić tutaj enklawy zieleni skoro miasto MIAŁO TAKĄ MOŻLIWOŚĆ I TEREN? Oczywiście... już w 2016 roku uchwalono plan miejscowy dla tego obszaru, który na tych działkach wprowadził zabudowę wielorodzinną i usługową, więc urzędnicy powiedzą, że pozbyto się działek, bo... przecież gmina bloków ze sklepami na parterze nie stawia, tylko deweloperzy.
Oczywiście zapytaliśmy urzędników dlaczego teren sprzedano, co ma na nim powstać, jakie zgody na zabudowę wydano lub są procedowane. Po uzyskaniu tych informacji, jeśli je uzyskamy, obraz będzie pełny. To taki Kraków w pigułce.
Wycinka przy Dąbskiej
Właściciel terenu miał coś wyciąć, ale wyciął więcej, w tym tego czego mu wycinać nie wolno było. Urzędnicy sprawdzają, kontrolują. Radny miejski Łukasz Gibała się oburza, pytania zadaje też przewodniczący rady miasta Jakub Kosek. Ale drzew nikt już nie przywróci. Właściciel zapłaci karę, którą pokryje sprzedaż kilku metrów kwadratowych mieszkania (bo to może kilkanaście tysięcy złotych za jedno drzewo i może jakaś grzywna od policji) z całych bloków jakie tu powstaną. Tak to wygląda w Krakowie. Czysty zysk z nielegalnej wycinki.
Jakub Kosek, przewodniczący Rady Miasta Krakowa na FB
"Wycinka drzew między Dąbską a Lema
W odpowiedzi na alarmujące informacje od mieszkańców podjęliśmy wspólnie interwencję w sprawie wycinki drzew na działce gminnej nr 1/43.
Na miejscu doszło do usunięcia drzew (m.in. starej topoli o dużym obwodzie), a wszystko to w okresie lęgowym ptaków. Po wezwaniu Policji przez mieszkańców wykryto obecność martwych zwierząt, co może świadczyć o naruszeniu przepisów ustawy o ochronie przyrody i ewentualnym popełnieniu przestępstwa przeciwko środowisku
Wystąpiliśmy do Prezydenta Miasta Krakowa z interpelacją, domagając się informacji:
Czy Gmina Miejska Kraków wyraziła zgodę na prowadzenie jakichkolwiek prac na ww. działce
wyjaśnienia legalności prac,
Czy wydano zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na działania mogące ingerować w miejsca lęgowe
pilnej kontroli i wstrzymania dalszej wycinki .
Dziękujemy mieszkańcom za czujność i zdecydowaną reakcję."
Odpowiedź grupy spod hasła "Kraków dla Mieszkańców", czyli tych od Gibały
"Panie Przewodniczący, o jakim pilnym wstrzymaniu dalszej wycinki Pan pisze? Przecież zostało tam już usunięte właściwie wszystko, co było możliwe do wycięcia. Dlaczego podejmuje Pan interwencję dopiero teraz? Dopiero wtedy, kiedy nagłośniliśmy temat. Występuje Pan do Prezydenta, który wiedział o całej sprawie (a przynajmniej powinien wiedzieć) już w kwietniu tego roku (!). Tak, pierwsze pismo w tej sprawie skierowaliśmy do Wydziału Środowiska, Klimatu i Powietrza 23 kwietnia. W odpowiedzi, napisanej z upoważnienia Prezydenta, dowiedzieliśmy się, że właściciel działek przy ul. Lema dokonał zgłoszenia zamiaru usunięcia 13 sztuk drzew 24 marca. 7 kwietnia urzędnicy przeprowadzili oględziny zgłaszanych drzew i nie wnieśli w tej sprawie sprzeciwu. 16 czerwca wysłaliśmy kolejne pismo - dotyczącej tej samej inwestycji i kolejnych drzew przeznaczonych do wycinki. W odpowiedzi, napisanej po raz kolejny z upoważnienia Prezydenta Miasta, urzędnicy przekazali, że dla wskazanych nieruchomości nie prowadzono postępowań dotyczących wydania zgody na usunięcie drzew. Co więcej, przeprowadzona kontrola wykazała, że brak jest podstaw do wszczęcia postępowania administracyjnego o ukaranie. Panie Przewodniczący, cała ta sytuacja od kilku miesięcy budziła i dalej budzi poważne wątpliwości. Brak zdecydowanych działań ze strony Prezydenta - tego samego, którego prosi Pan o pomoc już po fakcie - przerodził się w sytuację widoczną na załączonych zdjęciach. Dziękuje Pan mieszkańcom za czujność i zdecydowaną reakcję. I słusznie. Problem w tym, że czujności i zdecydowanej reakcji zabrakło zarówno ze strony Prezydenta, jak i podległych mu jednostek i wydziałów. Jeszcze raz podkreślmy - o sprawie informowaliśmy urząd już w kwietniu. Podobnie jak mieszkańcy, których intensywne telefony i pisma nie przyniosły żadnych wymiernych działań ze strony władz."
A ten teren w połowie był kiedyś gminy...