Rzeszów: Lot do Egiptu z 20-godzinnym opóźnieniem. "Nikt nic nie wie"
"Nikt nic nie wie"
O problemach na podrzeszowskim lotnisku poinformowała nas dziś rano Czytelniczka Kamila, prosząc o interwencję.
- Przebywamy w Jasionce, czekając na lot U5 7349 do Szarm el-Szejk. Lot jest ciągle przekładany, pasażerowie nie otrzymują żadnych konkretnych informacji. Pierwotnie mieliśmy wylecieć w poniedziałek (28 lipca) o godzinie 16, później o 17.20, 23.20, następnie już dzisiaj (29 lipca) o 5 rano, 6.55 teraz 10.15... Przewoźnik to Sky Up, organizacją lotu zajmuje się biuro Join Up. Nikt nie wie czy wylecimy, nie można skontaktować się z biurem, a lotnisko twierdzi, że nic nie wiedzą... - czytamy w mailach od p. Kamili, mieszkanki Rzeszowa.
Po przeczytaniu wiadomości skontaktowaliśmy się z rzeszowianką telefonicznie. Kobieta - udająca się do Egiptu na wczasy z mężem - nie kryła irytacji zaistniałą sytuacją, chaosem organizacyjnym i informacyjnym.
- O przekładanych lotach dowiadujemy się w zasadzie sami, za pośrednictwem internetu - podkreśla p. Kamila. - Jak odwołali lot o 23.20, musieliśmy dopytywać na lotnisku, co mamy ze sobą zrobić, czy zostaną nam zapewnione noclegi. Odpowiedź była taka, że... powinno coś być. Ostatecznie część podróżnych przetransportowano do hoteli w Łańcucie, pozostałych - w tym mnie i męża - do Rzeszowa. Tam dostaliśmy obiadokolację. Otrzymaliśmy też zapewnienie, że na 200 procent wylecimy rano, więc musimy być gotowi na przejazd busem na lotnisko o godzinie 3.30 - relacjonuje kobieta.
Pobudka o 3 na próżno
W środku nocy, mając już ruszyć w drogę do Jasionki niewyspani turyści liczyli, że wkrótce dane im będzie w końcu wsiąść do samolotu. Szybko zostali pozbawieni złudzeń. Lot znów został przełożony.
- Nikt do nas nie zadzwonił, do tej informacji dotarliśmy sami około godz. 3.30, sprawdzając stronę lotniska. Tym razem mieliśmy lecieć o 10.15, na lotnisku zostało to potwierdzone. Za jakiś czas i ta godzina okazała się jednak nieaktualna - według ostatnich doniesień mamy lot o 11.10. Czekamy, czekamy i nie wiemy, czy się tego samolotu doczekamy. Ponoć jakiś leci z Egiptu, ale czy to ten nasz? Tutaj nikt nic nie wie... - stwierdziła z rozgoryczeniem p. Kamila, gdy rozmawialiśmy z nią przed godziną 10.
Czekali seniorzy, czekały małe dzieci
Pośród kilkudziesięciu, być może nawet około 100 osób z niecierpliwością wyczekujących samolotu do Egiptu były rodziny z małymi dziećmi, nie brakowało również ludzi w podeszłym wieku. Część podróżnych przybyła do Jasionki z miejscowości oddalonych od lotniska o ponad 600 kilometrów. Niektórzy - jak dowiedzieliśmy się od Czytelniczki - zmęczeni, zdenerwowani rozważali rezygnację z niepewnego, raz po raz przekładanego lotu. Pani Kamila i jej mąż też zastanawiali się, czy warto tyle czekać.
- Dochodziły do nas jednak informacje, że jeżeli sami zrezygnujemy, nie otrzymamy zwrotu kosztów. Każda osoba dostała dziś bon o wartości 46 złotych, żeby można było zakupić pożywienie, ale ta kwota wystarczy przecież na lotnisku co najwyżej na dwie kanapki. Po przejściu do strefy bezcłowej nie zapewniono nam nawet wody. Jesteśmy pozostawieni sami sobie - podsumowała mieszkanka Rzeszowa.
W końcu się doczekali
Tuż po godzinie 11 pani Kamila wysłała nam już zdjęcie ukazujące samolot. Niedługo później odleciała w kierunku miasta Szarm el-Szejk, licząc, że wczasy w Egipcie okażą się udane i kilkunastogodzinne nieprzyjemności szybko odejdą w niepamięć.
Próbowaliśmy skontaktować się telefonicznie z biurem odpowiadającym za organizację lotu. Bezskutecznie. Na lotnisku Jasionka usłyszeliśmy, że opóźnienia lotów to coś, co się zdarza - nie tylko w przypadku linii Sky Up. Jednak z reguły podróżni nie muszą czekać aż 20 godzin. Odpowiedzialnymi za takie niekomfortowe sytuacje mają być wyłącznie "przewoźnik i operator" - i to od nich można domagać się ewentualnego odszkodowania.