Nieoczywisty Jan Lechoń. Homoseksualista, którego zaszczuto
Jego życie zaczęło się jak bajka, a skończyło się tragicznie – na dwunastym piętrze nowojorskiego hotelu. Oto poeta Jan Lechoń, jakiego nie znacie.
Rodzina Jana Lechonia
Jan Lechoń, a właściwie Leszek Józef Serafinowicz, urodził się 13 marca 1899 roku w warszawskim pałacu Teppera przy ul. Miodowej. Pochodził z rodziny o tatarskich korzeniach, która choć szlachecka, nie należała do zamożnych.
Ojciec, Władysław Serafinowicz, był urzędnikiem kolejowym, matka Maria z Niewęgłowskich – nauczycielką. W domu rozmawiano o polityce, literaturze i historii, a patriotyczna atmosfera od najmłodszych lat kształtowała wrażliwość chłopca.
Już jako dziecko Lechoń zdradzał niezwykłe zdolności literackie. Pierwszy tomik wierszy, "Na złotym polu", wydał w wieku zaledwie 13 lat, a kolejny – "Po różnych ścieżkach" – dwa lata później. Oba opublikował pod pseudonimem Jan Lechoń, który miał mu przynieść sławę. W 1916 roku ukończył gimnazjum im. Emiliana Konopczyńskiego i rozpoczął studia filologiczne na Uniwersytecie Warszawskim, których jednak nie ukończył, pochłonięty działalnością literacką.
Skamander i literacka Warszawa
Lechoń był jednym z założycieli legendarnej grupy poetyckiej Skamander, którą współtworzył z Julianem Tuwimem, Antonim Słonimskim, Kazimierzem Wierzyńskim i Jarosławem Iwaszkiewiczem. To on wymyślił nazwę grupy, zaczerpniętą z Wyspiańskiego. Skamandryci zrewolucjonizowali polską poezję, odrzucając patos i narodowe martyrologie na rzecz codzienności, języka potocznego i radości życia.
Lechoń był duszą warszawskiego życia artystycznego. Współredagował czasopismo "Pro Arte et Studio", współtworzył kabaret "Pod Picadorem" i satyryczne pismo "Cyrulik Warszawski". Jego błyskotliwy humor, ironia i zaraźliwy śmiech były znane w teatrach i kawiarniach stolicy. Słynął z ciętego języka – o Czesławie Miłoszu napisał: "małe gówno, z którego za 20 lat najmniejszego smrodu nie będzie".
W 1920 roku, mając zaledwie 21 lat, opublikował "Karmazynowy poemat" – tom, który uczynił go gwiazdą literacką. Cztery lata później ukazał się zbiór "Srebrne i czarne", w którym pojawiły się już tony melancholii i pesymizmu. Lechoń był także autorem licznych recenzji, esejów i szkiców, a jego wykłady o literaturze polskiej przyciągały tłumy słuchaczy.
Dyplomacja, Paryż i dramat wojny
W 1930 roku Lechoń wyjechał do Paryża, obejmując stanowisko attaché kulturalnego polskiej ambasady. Przez dziewięć lat promował polską kulturę na Zachodzie, organizował wystawy, wykłady i premiery – m.in. baletu "Harnasie" Karola Szymanowskiego w Operze Paryskiej. Utrzymywał kontakty z elitami artystycznymi Francji i Polonii, stając się bywalcem salonów i ambasadorem polskiej literatury.
Wybuch II wojny światowej zastał go w Paryżu. Po ewakuacji instytucji rządowych i kulturalnych przez krótki czas przebywał w Brazylii, by w 1941 roku przenieść się do Nowego Jorku.
Początkowo traktował pobyt w USA jako przejściowy, łudząc się, że wkrótce wróci do wolnej Polski. Jednak z czasem pogodził się z losem emigranta, choć nigdy nie przestał tęsknić za ojczyzną.
Trudy emigracji
Nowy Jork stał się dla Lechonia miejscem wygnania i narastającej izolacji. Choć angażował się w życie kulturalne Polonii – współpracował z "Wiadomościami" Grydzewskiego, Polskim Instytutem Nauk i Sztuk, Radiem Wolna Europa – coraz bardziej pogrążał się w depresji. Oderwanie od polskiej kultury, utrata dobytku i pamiątek po ucieczce z Francji, a także krytyka środowiska polonijnego z powodu homoseksualizmu pogłębiały jego stan psychiczny.
Lechoń był człowiekiem niezwykle wrażliwym, a emigracja okazała się dla niego nie do zniesienia. W dzienniku, który prowadził przez osiem lat na zalecenie psychiatry, zapisywał swoje rozterki, lęki i poczucie bezsensu.
Ostatni wpis pochodzi z 30 maja 1956 roku – dziewięć dni przed śmiercią. Pisał: "Między wiarą a rozpaczą – tak można by ująć psychiczną sytuację emigranta. Wiara w głębokie przekonanie, że dokonało się trafnego wyboru. Rozpacz – to pogłębiające się zwątpienie w to, że zrobiło się dobrze".
Twórczość na emigracji
Po latach milczenia Lechoń wrócił do poezji podczas wojny. W Nowym Jorku powstały tomy "Lutnia po Bekwarku" (1942), "Aria z kurantem" (1945) i "Marmur i róża" (1954), w których dominują tematy emigracji, tęsknoty za Polską, rozrachunku z własnym życiem i śmierci.
W wierszu "Nokturn" pisał: "Cóż ja jestem? Liść tylko, liść, co z drzewa leci. Com czynił – wszystko było pisane na wodzie. Liść jestem, co spadł z drzewa w dalekim ogrodzie, Wiatr niesie go aleją, w której księżyc świeci".
Lechoń był także autorem eseistycznych tomów "O literaturze polskiej" oraz "Aut Caesar aut nihil", a jego "Dziennik" – wydany pośmiertnie – stał się jednym z najważniejszych świadectw traumy emigracyjnej polskiej inteligencji XX wieku. W prozie i poezji Lechonia widoczny jest głęboki związek z tradycją romantyczną, zwłaszcza z Mickiewiczem i Słowackim, których uważał za duchowych przewodników narodu.
Dramat osobisty i śmierć
Lechoń przez całe życie zmagał się z depresją, samotnością i poczuciem niedopasowania. Jego homoseksualizm był tajemnicą poliszynela, której nie mógł ujawniać w środowisku polonijnym.
W 1956 roku podjął drugą próbę samobójczą – 8 czerwca wyskoczył z dwunastego piętra hotelu Hudson w Nowym Jorku. Miał 57 lat.
Motywy jego śmierci do dziś pozostają przedmiotem spekulacji – jedni wskazują na zaszczucie przez środowisko, inni na pogłębiającą się chorobę i depresję. Po śmierci Lechonia środowisko emigracyjne długo nie mogło się otrząsnąć z szoku.
Prochy poety sprowadzono do Polski w 1991 roku i złożono na cmentarzu w Laskach. Dziś Lechoń jest symbolem tragicznego losu emigranta, który nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a jego twórczość pozostaje jednym z najważniejszych świadectw polskiej kultury XX wieku.