Nowy Sącz: Wyzwiska i agresja pijanych pacjentów to codzienność na SOR. Blokują łóżka szpitalne, ich obecność utrudnia ratowanie życia!
Posłowie mają pomył na odciążenie SOR-ów. Pijani powinni trafiać do izby wytrzeźwień
Problem z pijanymi osobami, które po likwidacji izby wytrzeźwień trafiają na szpitalny oddział ratunkowy to codzienność w Nowym Sączu. Awantury, niekontrolowane krzyki, agresja czy oddawanie moczu. Patrzą na to osoby potrzebujące pomocy medycznej, dorośli i dzieci. Sytuacja jest ciężka, bo czas oczekiwania wydłuża się, osoby pod wpływem alkoholu są bardzo uciążliwymi pacjentami. Personel medyczny nie chce dyżurować przede wszystkim ze względu na wysokie ryzyko kontaktu z osobami będącymi pod wpływem alkoholu. Sytuacja ta dotyczy nie tylko Nowego Sącza, ale placówek w całym kraju, które mają problem ze znalezieniem specjalistów na stałe do pracy.
Między innymi ten problem został podniesiony na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia. Posłowie podkreślali, że SOR-y zastępują likwidowane izby wytrzeźwień, według nich te znikają ze względu na to, że muszą w nich pracować lekarze.
Ujawnia kulisy. Takie warunki stawiają menedżerowie. "Absurdalne"
Przykład ze szpitala w Nowym Sączu pokazuje, jak wielki problem tworzy likwidacja izb wytrzeźwień. Od dwóch lat osoby nietrzeźwe trafiają na SOR, co powoduje chaos i utrudnia ratowanie życia. Dlatego razem z kolegami posłami złożyliśmy interpelację do Ministerstwa Zdrowia. Proponujemy prostą zmianę: w izbie wytrzeźwień nadzór może pełnić nie tylko lekarz, ale również pielęgniarka lub ratownik medyczny, tak jak odbywa się to przy triażu na SOR-ze. Skoro w najbardziej newralgicznym punkcie szpitala dopuszczalna jest taka procedura, dlaczego nie miałoby jej być w izbie wytrzeźwień? - mówi poseł z Sądecczyzny Patryk Wicher.
Poseł podkreślał również, że większość przypadków to nie są osoby chore, to są osoby, które z własnego wyboru nadużyły, być może jednorazowo, alkoholu.
Nie mogą być traktowane priorytetowo choćby wobec osób chorych, wobec seniorów, którzy w ciężkim stanie trafiają na SOR i przebywają w obecności pijanych - dodaje Wicher.
Nietrzeźwi na SOR wyrywają klamki, niszczą sprzęty i są bardzo agresywni
Statystki nie kłamią. W lipcu 58, w sierpniu 46, a we wrześniu aż 67 osób nietrzeźwych zostało przyjętych na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Nowym Sączu. Dziennie średnio dwie osoby i tutaj warto podkreślić - bez żadnych urazów, tylko z rozpoznaniem nietrzeźwości - trafiają na szpitalny oddział ratunkowy w Nowym Sączu. W statystykach nie zostały ujęte osoby nietrzeźwe, które także trafiają na SOR, ale mają np. rozwaloną głowę, uszkodzoną dłoń czy inne obrażenia. Tych może być znacznie więcej, ale są traktowani jako pacjenci wymagający pomocy medycznej świadczonej w szpitalnym oddziale ratunkowy. Nie oznacza to, że ci pełnoprawni, ale pijani pacjenci nie są agresywni, wręcz przeciwnie.
Pracować w takich warunkach jest ciężko, to agresja słowna, ale też fizyczna. Oni się rzucają, rękami machają, kopią. U nas zdarzają się sytuacje, że niszczą przedmioty w gabinecie. Wybita szyba, urwane klamki. To generuje dodatkowe koszty, ponieważ te osoby, które są agresywne, musi pilnować ochrona - mówi "Gazecie Krakowskiej" Agnieszka Zelek- Rachtan, rzeczniczka Szpitala Specjalistycznego im. J. Śniadeckiego w Nowym Sączu.
Zazwyczaj w weekendy czterech ochroniarzy pilnuje pijanych pacjentów, tych którzy są bardzo agresywni. Policja może zabrać taką osobę pod warunkiem, że w jego organizmie będzie poniżej 0,5 promila alkoholu, bądź jeżeli będzie potrafił utrzymać się na nogach i oczywiście, jeżeli będzie miała miejsce. Policja dysponuje zaledwie siedmioma dwuosobowymi pomieszczeniami dla osób zatrzymanych lub doprowadzonych w celu wytrzeźwienia.
- Ci alkoholicy są bardzo cwani, coraz częściej zdarza się, że po trafieniu do policyjnego pomieszczenia dla osób zatrzymanych lub doprowadzonych w celu wytrzeźwienia nagle zaczyna boleć ich w klatce, albo kręgosłup, źle się czują. I to jest już wskazanie do przywiezienia na SOR. Policja nie może takiej osoby trzymać na PdOZ, bo to jest zagrożenie, a oni nie mają zabezpieczenia medycznego - dodaje rzeczniczka.
Wcześniej osoby nietrzeźwe i te z urazami po uzyskaniu pomocy medycznej trafiały na izbę wytrzeźwień, teraz zajmują łóżka na SOR wraz z innymi pacjentami, którzy także są narażeni na agresywne zachowania.
- My nie jesteśmy w stanie izolować tych nietrzeźwych, bo nie mamy miejsca. Musielibyśmy też zatrudnić oddzielny personel do pilnowania takich osób. Udało nam się wygospodarować dwa osobne pomieszczenia dla tych najbardziej agresywnych, gdzie siedzą z ochroną, ale w momencie, kiedy takich osób mamy więcej, to musimy ich trzymać na sali i niestety pacjenci na to patrzą - mówi Zelek-Rachtan.
Rodzina nie chce odbierać pijanych pacjentów
Nietrzeźwy pacjent przebywa na oddziale około 20 godzin, póki poziom alkoholu w jego organizmie nie osiągnie 0,5 promila. Lekarze nie wypisują pijanych pacjentów, nawet wtedy, gdy nie wymagają oni leczenia na oddziale. Zdarzyły się w Polsce przypadki, że wypisano pacjenta w stanie upojenia i ten wpadł pod samochód, a potem rodzina skarżyła szpital za niedopilnowanie ich bliskiego. Lekarze nie chcą brać na siebie takiej odpowiedzialności. Same rodziny także nie chcą odbierać swoich bliskich w stanie upojenia alkoholowego więc koczują oni głównie na SOR.
Sytuacja na sądeckim SOR nie jest odosobniona, wraz z likwidacją izby wytrzeźwień w Nowym Sączu osoby pijane np. z terenu Gorlic od tego czasu także trafiają na szpitalny oddział ratunkowy, ale w Gorlicach. Nasza dziennikarka była tam wraz z mężem, który potrzebował pomocy medycznej. Miał uszkodzone kolano i płyn w stawie. Jednak musieli czekać, bo trafiła tam po nim pijana kobieta z obrażeniami głowy, a następnie jej towarzyszka, która została znaleziona na poboczu z objawami hipotermii. Obie kobiety spędziły w gabinecie cztery godziny, ale w tym przypadku zostały odebrane przez syna jednej z nich.