O tej zbrodni huczała Europa. Historia szajki ząbkowickich grabarzy zainspirowała samą Mary Shelley
O Ząbkowicach Śląskich (niem. Frankenstein) było głośno, zanim nazwa tej miejscowości została użyta przez angielską pisarkę jako nazwisko bohatera jej opowieści. Historia, która rozegrała się na Dolnym Śląsku, mrozi krew w żyłach. Być może dlatego zainspirowała samą Mary Shelley.
Szajka grabarzy spalona na stosie
W XVII wieku na terenie miasta wybuchła dżuma. Zakaźna choroba zbierała potężne żniwo. Przy takim nieszczęściu ludzie musieli znaleźć winnych. Padło więc na "szajkę grabarzy". Jak opowiada Emilia Gnutek, przewodniczka z Ząbkowic Śląskich, zostali oni wprost oskarżeni o wywołanie epidemii.
Ludzie mówili, że grabarze sporządzali truciznę z rozkładających się ludzkich zwłok. Zostali aresztowani, a później przeszukano ich domy. Znaleziono tajemnicze pojemniki i butelki z maścią oraz proszkiem.
- Pocztą pantoflową rozniosło się, że każdy kto miał styczność z tymi substancjami, nagle zapadał na zdrowiu. Targały nim duszności i kaszel, czyli oczywiście te objawy dżumy. Bardzo szybko dodano dwa do dwóch - mówi Emilia Gnutek.
Twierdzono, że to właśnie ten proszek był rozsypywany na progi i schody. Wspomnianymi maściami grabarze mieli nacierać klamki, kołatki i futryny. W ten sposób roznosili chorobę.
- Grabarze w areszcie nie byli skorzy do zeznań. Trzeba było je z nich wydobyć. Przede wszystkim za pomocą tortur. Kiedy zaczęli mówić, okazuje się, że sprawa jest dużo bardziej poważna, bo na jaw wychodzą inne występki grabarzy - dodaje przewodniczka.
Mowa przede wszystkim o przeprowadzaniu eksperymentów na zwłokach, kanibalizmie, a nawet nekrofilii. Takich zbrodni nie można było wybaczyć. Nasza rozmówczyni opowiada, że grabarzy spalono na stosie, jednak zanim do tego doszło, zostali skazani na wielogodzinne tortury. Wszystko działo się w ząbkowickim Rynku.
- Na wszystkich czterech jego narożach za pomocą rozżarzonych do czerwoności cęgów grabarzom wyrywano piersi i paznokcie. Przypalano ich. Niektórych pozbawiono prawej ręki. Mamy też grabarza, który rozżarzonymi cęgami został najpierw oślepiony, a potem był łamany kołem. No i na deser chyba najbardziej makabryczna część, czyli Georg Freidiger. To był ten grabarz, który przyznał się do popełnienia aktu nekrofilii. Rozżarzonymi cęgami został wykastrowany. Finał tej historii jest tragiczny. Zginęło aż 17 osób - mówi Emilia Gnutek.
Schadzka nad Jeziorem Genewskim. Tak powstał Frankenstein?
Te wydarzenia sprawiły, że proces został uznany za najkrwawszy w historii Ząbkowic Śląskich. Sprawa poniosła się szerokim echem. W Lipsku drukiem ukazały się nawet kazania lokalnego proboszcza. Okazuje się, że poza całą otoczką moralną duchowny zawarł solidną relację z tamtych wydarzeń. Poza tym, nie zabrakło plotek ani wpisów w gazetach. To najprawdopodobniej dzięki nim historia przetrwała prawie 200 lat, zanim dotarła do uszu Mary Shelley, autorki Frankensteina.
- Miało się to stać za sprawą Johna Polidoriego. To młody lekarz, który był zafascynowany wampiryzmem oraz trucicielstwem. Razem z nią i grupką przyjaciół wypoczywał nad Jeziorem Genewskim. Mieli dużo czasu, bo niestety pogoda zrobiła im paskudnego figla. Przez większość czasu lało, więc byli zamknięci - mówi przewodniczka. - Nawet w przedmowie do Frankensteina możemy przeczytać, że wieczorami siadali razem i raczyli się historiami o duchach i o zjawiskach nadprzyrodzonych. Być może to właśnie wtedy ta historia dotarła do uszu Mary Shelley - dodaje Emilia Gnutek. - Nasi grabarze mają wiele wspólnego z doktorem Wiktorem Frankensteinem, już poza samą nazwą. Jego postępowanie, czyli nieposzanowanie zwłok, jakieś dziwaczne eksperymenty... To jak najbardziej ma sens. Ale okoliczności powstania Frankensteina są dalej owiane tajemnicą. Po dziś dzień jest wiele spekulacji i przypuszczeń, co tak naprawdę było dla niej inspiracją - komentuje przewodniczka po Ząbkowicach Śląskich.
Mroczne historie Frankensteina. Nocne zwiedzanie Ząbkowic Śląskich
Na mrożącej krew w żyłach opowieści o procesie grabarzy i rozgłosie, jaki przyniosła miastu angielska powieść, korzystają władze Ząbkowic Śląskich. To nie tylko miasto krzywej wieży, ale i makabrycznych wydarzeń, które przyciągają miłośników historii z dreszczykiem. Będziecie mogli ich posłuchać podczas nocnego zwiedzania zamku w Ząbkowicach Śląskich. Wydarzenie odbywa się w sobotę (7 czerwca). Jest przeznaczone dla osób pełnoletnich.
Szczegółowe informacje znajdziecie TUTAJ >>
Więcej faktów z historii Frankensteina czy o procesie grabarzy lub samym mieście i jego mieszkańcach, którzy żyli na tych terenach przed II wojną światową, możecie poznać podczas zwiedzania najstarszego budynku mieszkalnego w Ząbkowicach Śląskich - domu rycerza Kauffunga. Dziś mieści się tu Izba Pamiątek Regionalnych, funkcjonująca również jako muzeum.