Oblężenie Damaszku. Największe rozczarowanie II krucjaty
Lipiec 1148 roku zapamiętano w historii wypraw krzyżowych jako miesiąc największych nadziei i najdotkliwszych rozczarowań dla chrześcijańskiej Europy. Dwaj potężni monarchowie, król Francji Ludwik VII i cesarz niemiecki Konrad III, połączyli swoje siły z wojskami Królestwa Jerozolimskiego, aby zaatakować Damaszek i przywrócić blask militarny krzyżowcom po utracie Edessy.
Decyzja o ataku na Damaszek
Wybór Damaszku jako celu drugiej wyprawy krzyżowej narodził się podczas zjazdu w Akce 24 czerwca 1148 roku, gdzie spotkali się wszyscy przywódcy chrześcijańscy przebywający wówczas w Ziemi Świętej.
Królowie Ludwik VII i Konrad III, którzy przybyli do portu w Akce odpowiednio w maju i kwietniu tego roku, zostali przyjęci w Jerozolimie z największymi honorami przez króla Baldwina III. Podczas narad uczestniczyli także patriarcha Jerozolimy Fulk, arcybiskupi Cezarei i Nazaretu oraz wielcy mistrzowie zakonów templariuszy i joannitów.
Dokładny przebieg obrad pozostaje nieznany, lecz ostateczna decyzja o ataku na Damaszek okazała się najgorszą ze wszystkich możliwych. Emirat damasceński pod rządami Unura był jedynym muzułmańskim państwem w regionie, które chciało zachować neutralność wobec Królestwa Jerozolimskiego.
Co więcej, Baldwin III utrzymywał z emirem sojusznicze stosunki, które pomogły mu w obronie przed ekspansją Nur ad-Dina z Aleppa. Atak na Damaszek oznaczał zerwanie tych korzystnych układów i pchanie dawnego sojusznika w objęcia głównego wroga chrześcijan.
Templariusze szczególnie nalegali na wybór Damaszku jako celu wyprawy, licząc prawdopodobnie na łupy i nowe nadania ziemskie w przypadku sukcesu. Król Baldwin, mimo osobistych wątpliwości co do mądrości tej decyzji, musiał ustąpić woli potężnych monarchów europejskich i wpływowych zakonów rycerskich.
Wybór ten okazał się tragiczny w skutkach zarówno dla samej wyprawy, jak i dla długoterminowych interesów Królestwa Jerozolimskiego.
Siły i przygotowania stron
Połączona armia krzyżowców zebrała się w Galilei na początku lipca 1148 roku, tworząc jedną z największych sił chrześcijańskich, jakie kiedykolwiek operowały w Ziemi Świętej. Siły francuskie i niemieckie liczyły łącznie 900 rycerzy konnych i ponad 16 tysięcy piechoty, podczas gdy wojska jerozolimskie wniosły 550 rycerzy i 6 tysięcy piechurów pod osobistym dowództwem Baldwina III. Całkowita liczebność armii krzyżowców sięgała około 50 tysięcy ludzi, co czyniło ją potężną siłą na ówczesne standardy.
Armia wyruszyła w kierunku Damaszku w połowie lipca, obierając trasę przez Banijas, która prowadziła przez stosunkowo bezpieczne tereny kontrolowane przez chrześcijan. Marsz przebiegał bez większych przeszkód, gdyż emir Unur początkowo nie uwierzył w raporty o zbliżaniu się tak licznej armii krzyżowców. Wydawało mu się nieprawdopodobne, aby w obliczu zagrożenia ze strony Nur ad-Dina, wyprawa krzyżowa obrała sobie za cel właśnie ziemie damasceńskie, zwłaszcza że król Baldwin był jego sojusznikiem.
Gdy Unur przekonał się o rzeczywistości zagrożenia, rozpoczął pospieszną mobilizację wszystkich dostępnych sił obronnych. Wydał swoim namiestnikom rozkaz przysłania jak największej liczby wojowników, a następnie wysłał do Aleppa kuriera z desperackim wezwaniem Nur ad-Dina na ratunek.
Emir rozpoczął także systematyczne niszczenie studni i źródeł wody na prawdopodobnej trasie marszu krzyżowców, aby utrudnić im zaopatrzenie. Te przygotowania obronne miały okazać się kluczowe dla przebiegu całej kampanii.
Przebieg oblężenia i taktyczne błędy
Armia krzyżowców dotarła pod Damaszek 24 lipca 1148 roku i natychmiast rozpoczęła atak od strony zachodniej, gdzie miasto otaczały rozległe sady i gaje. Ten wybór pozycji wydawał się logiczny z punktu widzenia zaopatrzenia, gdyż ogrody gwarantowały stałe dostawy żywności, jednak teren ten stwarzał jednocześnie poważne problemy taktyczne.
Gęsta sieć sadów ograniczała manewrowość ciężkiej jazdy krzyżowców, podczas gdy broniący się Arabowie mogli skutecznie wykorzystać ukrycie jakie zapewniały drzewa i niskie murki.
Pierwszego dnia walk wojska Konrada III zdołały przebić się przez linie obrony i zmusić muzułmanów do odwrotu aż pod mury miasta. Krzyżowcy zajęli wówczas przedmieścia Faradis i rozpoczęli budowę palisad z pozyskanego z sadów drewna, konstruując także umocnienia przed bramą Bab al-Jabiya.
Jednak już następnego dnia, 25 lipca, przybyłe na wezwanie Unura posiłki zmusiły chrześcijan do odwrotu spod murów. Muzułmańscy łucznicy i partyzanci ponownie dostali się do gajów, skąd rozpoczęli nieustające nękanie oblężniczej armii.
Krytycznym błędem okazała się decyzja podjęta 27 lipca o przeniesieniu obozu na równinę po wschodniej stronie miasta. To posunięcie, podyktowane prawdopodobnie frustracją z powodu braku postępów, oznaczało rezygnację z dostępu do żywności i wody, które zapewniały zachodnie ogrody.
Nowa pozycja znajdowała się naprzeciw najsilniejszego odcinka murów obronnych Damaszku, co czyniło jakikolwiek szturm praktycznie niemożliwym. Decyzję tę krytykowali już współcześni kronikarze jako przejaw niewiedzy i złego dowodzenia.
Wycofanie i konsekwencje klęski
O świcie 28 lipca 1148 roku, zaledwie w piątym dniu od rozpoczęcia oblężenia, krzyżowcy zwinęli swój obóz i wyruszyli w drogę powrotną do Galilei. Bezpośrednią przyczyną tej decyzji były wieści o zbliżaniu się armii odsieczy Nur ad-Dina, która dotarła już do Homs i prowadziła negocjacje z Unurem w sprawie dalszego wsparcia. Baronowie jerozolimscy, którzy od początku uważali atak na Damaszek za błąd strategiczny, naciskali na monarchów europejskich, aby odstąpili od oblężenia.
Niektóre źródła sugerują, że baronowie mogli utrzymywać tajne kontakty z emirem Unurem i zostali przez niego przekupieni do sabotowania oblężenia. Według relacji Ralfh of Coggeshall, Jana z Salisbury i annalisty z Würzburga templariusze przyjęli łapówkę za odstąpienie od szturmu, choć William z Tyru i Michał Syryjczyk twierdzą, że oferowane pieniądze okazały się być z miedzi zamiast ze złota.
Odwrót krzyżowców oznaczał kompletną klęskę II wyprawy krzyżowej i definitywny koniec nadziei na ekspansję chrześcijańskich państw w Lewancie. Emir Unur odetchnął z ulgą, ale jednocześnie stracił zaufanie do łacinników, zrywając dotychczasowy sojusz z Królestwem Jerozolimskim.
Podczas odwrotu turecka jazda nieustannie nękała cofające się wojska chrześcijańskie, zadając im dodatkowe straty w ludziach i sprzęcie. Jedyną osobą, która skorzystała na całym przedsięwzięciu, był Nur ad-Din, który wkrótce potem objął kontrolę nad Damaszkiem, realizując swoje marzenia o zjednoczeniu muzułmańskiej Syrii pod jednym berłem.