Oblężenie Moskwy. Jak Mongołowie obrócili gród w ruinę
Luty 1238 roku przyniósł Moskwie krew rozlaną na śniegu wokół obwarowań. Spustoszone miasto, wymordowana ludność i ogień pożerający drewniane chaty stały się symbolem potęgi imperium, którego armia nie znała litości. Choć Moskwa była wówczas ledwie skromną osadą, jej upadek zapowiedział przyszłość całej Rusi.
Mały gród przed nawałą
Na początku XIII wieku Moskwa nie była jeszcze politycznym centrum kraju, choć z czasem miało się to zmienić. Leżała w sercu trójkąta pomiędzy Oką, Wołgą i Klazmą, zasiedlonego przez plemiona słowiańskie. Otaczały ją gęste lasy, a sama pełniła głównie funkcję punktu obronnego i handlowego.
Jej drewniano-ziemne wały nie zapowiadały późniejszego, imponującego rozwoju. Była jednym z wielu podobnych grodów rozsianych po ruskiej ziemi. Mieszkańcy trudnili się handlem i rzemiosłem, nieświadomi nadciągającej katastrofy.
Mroźną zimą 1238 roku armia Batu-chana, wnuka Czyngis-chana, ruszyła na Ruś po zdobyciu Riazania, Włodzimierza, Kołomny i Perejesławia. Niosła ze sobą sławę bezwzględnych zwycięzców i pozostawiała zgliszcza grodów, które nie poddały się bez walki.
W obliczu tego pochodu niszczycielskiej siły Moskwa pozostała niemal bezbronna. Jej książę Włodzimierz był zaledwie cieniem wielkich bohaterów roku 1237, a mieszkańcy stali się ofiarami, których jedyną bronią była rozpaczliwa chęć przetrwania.
Krótkie oblężenie, długa agonia
Najlepiej zachowaną relację o zdobyciu Moskwy zawiera Latopis Ławrientiewski. Także inne kroniki, ruskie, muzułmańskie i perskie, potwierdzają przebieg wydarzeń, choć niekiedy w odmiennej tonacji. Gdy pod murami pojawiła się mongolska armia, załoga była zbyt nieliczna i pozbawiona sprzymierzeńców.
Niektórzy historycy wspominają o kilkudniowym oporze, inni o krótkiej, zdecydowanej walce. Obrońcy pod dowództwem wojewody Filipa Nianki próbowali stawiać opór, lecz zostali szybko pokonani. Przewaga Mongołów była miażdżąca.
Wódz moskiewski został pojmany, a następnie brutalnie stracony. Samo miasto, w przeciwieństwie do późniejszych legend, zostało całkowicie splądrowane. Domy podpalono, chaty stanęły w płomieniach, a ogień objął wsie aż po horyzont.
Mongołowie nie oszczędzali nikogo. Mordowano mężczyzn i kobiety, starszych i młodych. Z upływem dni Moskwa zamieniła się w cmentarzysko i pogorzelisko, którego widok przerażał nawet najeźdźców.
Świadectwa kronikarzy
Latopis Ławrientiewski jednoznacznie opisuje wydarzenia: "Tatarzy zdobyli miasto, księcia wzięli do niewoli, wojewodę Niankę zabili, ludność wyrżnęli, później miasto spalili wraz z okolicznymi wsiami". Te słowa nie pozostawiają wątpliwości co do skali tragedii.
Niektóre źródła sugerują, że mieszkańcom Moskwy udał się udany wypad, który ku zaskoczeniu Tatarów zmusił ich nawet do chwilowego odwrotu. W końcu jednak Batu-chan ściągnął wszystkie siły i odbił inicjatywę. Rozprawił się z oporem, stosując techniki oblężnicze, które mogły obejmować użycie machin miotających lub innej ciężkiej broni.
Jeden z wielu upadłych grodów
Upadek Moskwy nie był odosobnionym wydarzeniem. Stanowił część szeroko zakrojonej kampanii, która doprowadziła do rozbicia Rusi na północno-wschodniej rubieży. Po zdobyciu Moskwy Mongołowie zajęli kolejne miasta: Włodzimierz, Rostów, Twer i Perejesław.
Każde z nich spotkał podobny los. Grabież, mord, pożoga, a potem śmierć polityczna i ekonomiczna. W przeciwieństwie do późniejszych legend, wczesna Moskwa nie była jeszcze rozstrzygającym centrum polityki ruskiej.
Na tle Włodzimierza, Suzdala czy Riazania była raczej prowincjonalnym punktem na mapie. Jej zdobycie potraktowano jako jeden z wielu sukcesów Batu-chana, choć zapewne wyraźnie odcisnęło się to w pamięci mieszkańców.
Los Moskwy na początku 1238 roku był więc raczej typowy niż wyjątkowy. W ogniu i dymie spłonęły dziesiątki innych miast i wsi. Po stronie najeźdźców liczono raczej na łupy i zastraszenie kolejnych grodów niż na podbicie serca kraju.
Narodziny mitu
W historiografii rosyjskiej i europejskiej zdobycie Moskwy w 1238 roku bywa pomijane lub relacjonowane skrótowo. Nie miało bowiem przełomowego znaczenia dla ówczesnej Rusi. Jednak właśnie tutaj pojawiają się pierwociny mitu, który ma związek z późniejszym rozwojem Moskwy jako centrum politycznego.
W kolejnych wiekach, gdy miasto zaczęło zyskiwać na znaczeniu, przekazy o jego upadku i zniszczeniu nabrały większej nośności. Historycy podkreślają, że opór Moskwian oraz brutalność najeźdźców nie różniły się od przebiegu zdobywania innych grodów ruskich.
W średniowiecznych, a nawet późniejszych źródłach pojawiają się te same motywy: bezwzględność najeźdźców, heroizm obrońców, w końcu totalne zniszczenie. Staje się to symbolem mongolskiej burzy, która przetoczyła się przez krainę słowiańskiego lasu, pozostawiając po sobie tylko zgliszcza.