Ostatnie chwile Beethovena. Jak umarł muzyczny geniusz?
Ludwig van Beethoven umierał po latach walki z wyniszczającą chorobą. Współczesne badania DNA przeprowadzone na jego włosach ujawniły szokujące fakty o rzeczywistych przyczynach zgonu, rozwiązując zagadkę, która intrygowała świat przez prawie dwieście lat.
Schyłek życia wielkiego kompozytora
Koniec 1826 roku przyniósł gwałtowne załamanie zdrowia Beethovena. Kompozytor zmagał się z wyniszczającymi wymiotami i biegunką, które prawie go zabiły. W jamie brzusznej gromadziła się patologicznie duża ilość płynu, co medycy nazywają wodobrzuszem.
Ból był tak nieznośny, że lekarze czterokrotnie musieli wykonać nakłucie, aby odprowadzić płyn. Niestety, podczas pierwszego zabiegu doszło do zakażenia, które jeszcze bardziej skomplikował stan pacjenta.
Znajomi i przyjaciele zaczęli odwiedzać umierającego mistrza, świadomi zbliżającego się końca. 24 marca Beethoven przyjął ostatnie namaszczenie. Po ceremonii zachował jednak typowe dla siebie poczucie humoru. Zwrócił się do księdza słowami: "Dziękuję, duchowny panie! Przyniosłeś mi pocieszenie!". Zaraz potem zapadł w śpiączkę.
Świadkowie zapamiętali ostatnie przytomne słowa kompozytora. Wypowiedział je po otrzymaniu długo wyczekiwanego wina z Nadrenii od wydawcy Schotta. "Szkoda, szkoda, za późno!" - powiedział z rozczarowaniem. Marzył o skosztowaniu trunków z regionu swojej młodości, ale przesyłka dotarła, gdy było już za późno.
Dramatyczny moment odejścia
Wiedeń, 26 marca 1827 roku, późne popołudnie. Nad miastem rozpętała się gwałtowna burza. Około 17:45 niebo rozdarła błyskawica, a potężny grzmot wstrząsnął budynkami.
Przyjaciel kompozytora Anselm Hüttenbrenner był świadkiem niezwykłej sceny. Beethoven nagle otworzył oczy. Uniósł prawą rękę z zaciśniętą pięścią i spojrzał w górę. Ten gest trwał tylko kilka sekund. Potem ręka opadła.
"Ani jednego oddechu więcej, ani jednego uderzenia serca" - napisał później Hüttenbrenner we wspomnieniach. Obok niego przy łożu była tylko bratowa kompozytora. W domu przebywali też inni: brat Johann, sekretarz Karl Holz i kilku przyjaciół. Ale w sypialni, w chwili gdy Beethoven odchodził, byli tylko ci dwoje. Śmierć nastąpiła dokładnie o 17:45.
Pierwsze odkrycia medyczne
Doktor Johann Wagner przeprowadził sekcję zwłok już nazajutrz, 27 marca 1827 roku. To, co zobaczył, było szokujące. Wątroba kompozytora była drastycznie pomniejszona i zniszczona przez marskość. Wodobrzusze, które tak dręczyło Beethovena, było typowym objawem takiego uszkodzenia wątroby.
Przez kolejne dziesięciolecia lekarze i historycy snuli różne teorie. Może to była marskość alkoholowa? A może kiła? Niektórzy podejrzewali zakaźne zapalenie wątroby. Inni mówili o zatruciu ołowiem, sarkoidozie lub chorobie Whipple’a. Prawda pozostawała nieznana przez prawie dwa stulecia.
Przełomowe badania DNA
Rok 2023 przyniósł rewolucyjne odkrycia. Międzynarodowy zespół naukowców zbadał autentyczne kosmyki włosów Beethovena. Analiza DNA ujawniła niezwykłe fakty. Kompozytor miał genetyczną skłonność do chorób wątroby. Prawdopodobnie przeszedł też zakażenie wirusem zapalenia wątroby typu B.
Niewydolność wątroby była wynikiem trzech czynników działających jednocześnie. Genetyka sprawiła, że Beethoven był podatny na choroby tego organu. Do tego doszła infekcja wirusowa. Trzecim czynnikiem było prawdopodobnie nadmierne spożywanie alkoholu. Badacze odkryli też wysokie stężenie ołowiu w organizmie kompozytora.
Skąd ten ołów? Najprawdopodobniej z wina. W tamtych czasach niektórzy producenci nielegalnie słodzili tanie wina cukrem ołowiowym. Praktyka ta była oficjalnie zakazana w XVIII wieku w większości krajów Europy. Mimo to wielu winiarzy stosowało ją potajemnie. Beethoven, który lubił wino, mógł nieświadomie truć się ołowiem przez lata.
Jedno pozostaje tajemnicą. Badania DNA nie wyjaśniły przyczyny głuchoty kompozytora. Beethoven zaczął tracić słuch w wieku dwudziestu kilku lat. Około 1818 roku był już całkowicie głuchy. Co spowodowało tę tragedię? Nauka wciąż nie zna odpowiedzi. Podobnie jak nie potrafi wyjaśnić źródła jego muzycznego geniuszu.