Pająk z ronda w Gorzowie miał być atrakcją. Dziś nie ma ani chętnych, ani pieniędzy na ochronę
Miał być symbolem nowoczesnego Gorzowa, atrakcją, która przyciąga ludzi z miasta i spoza niego. Dziś taras widokowy na Dominancie jest otwierany tylko w weekendy, bo na codzienne funkcjonowanie nie ma środków. Jak przyznaje dyrektor OSiR-u, chętnych niewielu, a kosztów sporo. I znów zostaje pytanie: po co nam ta wieża, skoro nikt nie wie, co z nią zrobić?
Prześmiewany symbol, który wciąż stoi
Dominanta – wieża z 18 "nogami” przy rondzie Grobla – od lat budzi skrajne emocje. Jedni nazywają ją betonowym pająkiem, inni żartują, że to pomnik absurdalnej architektury. Ale mimo wszystko... wciąż tam jest. Widoczna, charakterystyczna, nierozbieralna. Z czasem stała się lokalnym symbolem. Może nie dumą, ale na pewno znakiem rozpoznawczym.
Zaprojektowana przez gorzowską pracownię FORMAT, oddana w 2006 roku, Dominanta miała pełnić funkcje handlowo-kulturalne. Nie wyszło. Przez lata stała pusta, zamknięta, z czasem niemal zapomniana. Aż do 2024 roku.
Ponad 2 tysiące osób w miesiąc
W maju zeszłego roku Ośrodek Sportu i Rekreacji zrobił prosty test – otworzył taras widokowy na Dominancie w weekendy. Efekt? – Eksperyment się udał. Przez wszystkie weekendy maja na taras weszło około 2120 osób. Ta liczba robi wrażenie – mówił wtedy dyrektor OSiR-u Włodzimierz Rój.
Wieża znów zaczęła żyć. Bez milionowych inwestycji, bez eventów – wystarczyło ją po prostu udostępnić.
W 2025 roku znów działa – ale z dużym znakiem zapytania
Od 1 maja 2025 taras znów jest czynny – w soboty, niedziele i święta, od godz. 12:00 do 20:00. Można wejść, zrobić zdjęcia, spojrzeć z góry na centrum miasta. Ale mimo funkcjonowania obiektu, przekaz medialny wokół Dominanty nie jest już tak optymistyczny jak rok temu.
– Kiedyś Dominanta była otwarta cały rok. Nie było w ogóle zainteresowania. Otworzyć można, ale to kosztuje – mówił dyrektor Rój na antenie Radia Zachód. – Trzeba zatrudnić ochroniarza. To kosztuje. Skala problemu jest mała – przychodzi 8–10 osób dziennie. Trudno utrzymać obiekt tylko dla kilku odwiedzających.
Trudno nie zauważyć, że te słowa brzmią inaczej niż ubiegłoroczne deklaracje o sukcesie. A przecież taras znów działa. Może więc problem nie leży w zainteresowaniu, ale w komunikacji i braku konsekwencji?
Może czas spojrzeć na Dominantę inaczej?
Nie jest to cud architektury. Ale nie musi nim być. Jest za to czymś, co budzi emocje, zapada w pamięć i... przyciąga ludzi. Gdyby tylko zadbać o promocję, dostępność, a może nawet drobne wydarzenia – Dominanta mogłaby stać się stałym punktem na mapie Gorzowa.
Bo skoro obiekt działa, ludzie przychodzą, a mimo to panuje wokół niego chaos informacyjny – może czas to uporządkować i potraktować temat poważnie.