Poznań: Pani Klaudyna chce otworzyć przedszkole. Miasto się nie zgadza
W tym artykule:
Miasto nie wyraża zgody na przedszkole na Grunwaldzie
Klaudyna Cichocka-Volkov chce w Poznaniu otworzyć prywatne przedszkole ze żłobkiem. Znalazła odpowiedni budynek na Grunwaldzie, zdobyła wszystkie pozwolenia, jej firma otrzymała nawet pozytywną decyzję ws. dofinansowania z rządowego programu Aktywny Maluch, który ma na celu rozwój instytucji opieki nad dziećmi do lat 3. Sprzeciwia się jedynie miasto. Wydział Urbanistyki i Architektury UMP wydał dwie odmowne decyzje.
Budynek, który znajduje się przy ulicy Słonecznej w Poznaniu, do tej pory pełnił funkcję usługowo-mieszkalną. By zorganizować w nim przedszkole ze żłobkiem pani Klaudyna musiała zawnioskować do Wydziału Urbanistyki i Architektury UMP o zmianę sposobu użytkowania na budynek usługowy (przedszkole). O to poprosiła w ubiegłym roku - w czerwcu otrzymała pierwszą decyzję odmowną.
- Nie wydano decyzji o warunkach zabudowy ze względu na brak spełnienia wymogu zawartego w Ustawie o planowaniu przestrzennym art.61 pkt 1, który mówi o kontynuacji funkcji - informuje Piotr Sobczak, dyrektor Wydziału Urbanistyki i Architektury UMP.
W lipcu kobieta odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Dopiero w marcu otrzymali odpowiedź, że SKO uchyla w całości zaskarżoną decyzję miasta i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia.
SKO odrzuciło odmowę miasta
Skład orzekający SKO wskazuje, że miasto odmówiło inwestorce ustalenia warunków zabudowy z uwagi na rodzaj działalności usługowej i niedogodności, które będzie stwarzać dla sąsiadów.
- Wnioskodawczyni traktowana jest nierówno, jako podmiot działalności gospodarczej w odniesieniu do podmiotów realizujących podobną, do zamierzonej, działalność - czytamy w uzasadnieniu SKO.
Według SKO miasto nie wskazało także "żadnego przepisu prawa materialnego, który zostałby naruszony w wyniku realizacji planowanej inwestycji".
W tym roku pani Klaudyna ponownie złożyła wniosek do miasta.
- Pani urzędniczka, która opiekowała się naszą sprawą powiedziała, że wszystko jest w porządku i że już wysyła nam pozytywną decyzję, tylko czeka na podpis od pani wicedyrektor. Później do nas zadzwoniła i powiedziała, że pani wicedyrektor wydziału wydała negatywną decyzję - mówi Klaudyna Cichocka-Volkov.
Kobieta poprosiła o spotkanie i uzasadnienie decyzji. Niestety - nie udało się zorganizować spotkania.
- To, co się wydarzyło to jest dla mnie nie do pojęcia.
Miasto w odpowiedzi ponownie używa tych samych argumentów i dodaje: jest zbyt mało miejsc do parkowania, ogród z placem zabaw byłby uciążliwy dla sąsiadów. Skargi na przedszkole złożyło 17 osób.
- W analizowanym obszarze występują szeroko rozumiane usługi, jednak nie można postawić znaku równości pomiędzy nimi a planowanym przedszkolem - odpowiada Piotr Sobczak.
Urzędniczki swoje - wicedyrektorka swoje?
Kobieta twierdzi, że urzędniczki, które prowadziły sprawę wydały pozytywną decyzję. Na ostateczną decyzję miała wpływ jedynie pani wicedyrektor.
- Urzędniczki powiedziały mi, że one wydały decyzje pozytywne, to pani wicedyrektor kazała im wydać negatywne. One się z tym nie zgadzają, ale przez to, że ona jest ich przełożoną, to muszą zrobić co im każe - mówi pani Klaudyna.
Urząd Miasta twierdzi, że urzędniczki nie wydały pozytywnej opinii oraz, że po zebraniu "wszystkich dowodów w przedmiotowej sprawie" została wydana decyzja odmowna.
- Istotną dla rozstrzygnięcia kwestią była wizja w terenie, która ma zasadnicze znaczenie dla pracy urbanisty. W prowadzonych w urzędzie sprawach może się zdarzyć, że pracownicy mają odmienne zdanie, jednak ostatecznie o rozstrzygnięciu decyduje osoba stosownie uprawniona - informuje dyrektor Sobczak.
Pani Klaudyna uzyskała zgodę na spotkanie z dyrektorem WUiA UMP, które odbędzie się w przyszłym tygodniu. Ma nadzieje na pozytywne zakończenie sprawy.