Piotr Pawlak: Świat muzyki jest dziś bardzo brutalny
Czy Chopin jest dziś w centrum pana repertuaru i artystycznej drogi?
Od zawsze gram bardzo zróżnicowany repertuar. Chopin był kompozytorem, który prawie całkowicie poświęcił się fortepianowi i pozostawił po sobie ogromną spuściznę. Jego utworów jest bardzo wiele - są piękne, głębokie i poruszające. Myślę, że właśnie dlatego tak często sięgam po jego muzykę. Nigdy jednak nie ograniczałem się wyłącznie do Chopina. W moim repertuarze znajduje się wielu innych kompozytorów, których równie wysoko cenię.
Czym więc wyróżnia się Chopin? Co sprawia, że od tylu pokoleń fascynuje zarówno melomanów, jak i muzyków?
Myślę, że najbardziej zachwyca w jego muzyce to, że wszystko w niej jest na swoim miejscu. Jeśli spojrzymy na nią z perspektywy czysto muzycznej konstrukcji, widać, jak doskonale dobrane są harmonie, jak nowatorsko i pięknie potrafił je wykorzystać, jak logicznie i konsekwentnie budował melodie, jak ciekawa i przemyślana jest forma.
Ale jest też druga warstwa - emocjonalna. Chopin potrafił tworzyć utwory, które niezwykle silnie oddziałują na człowieka, poruszają emocjonalnie, działają na zmysły. Trudno powiedzieć, czy kryje się w tym jakiś dodatkowy pierwiastek, czy może sama muzyczna doskonałość wywołuje tak głębokie emocje. W każdym razie połączenie intelektualnej precyzji i emocjonalnej głębi jest czymś naprawdę niezwykłym.
Jest pan laureatem Konkursu Chopinowskiego na instrumentach historycznych. To brzmi naprawdę intrygująco - na czym polega różnica między takim fortepianem a współczesnym?
Granie na fortepianie historycznym to fascynujące doświadczenie. Trzeba zacząć od tego, że fortepian, na którym dziś gramy w salach koncertowych, to zupełnie inny instrument niż ten, na którym grał Chopin. W pierwszej połowie XIX wieku fortepian był wciąż w fazie intensywnej ewolucji. Od tamtego czasu do przełomu XIX i XX wieku zmieniło się bardzo dużo - mechanika, budowa, układ strun, a także brzmienie.
Najbardziej zauważalną różnicą, słyszalną od razu, jest to, że współczesny fortepian jest znacznie głośniejszy. Ale to nie tylko kwestia głośności, zmieniła się mechanika, sposób działania młotków, proporcje klawiatury, a co za tym idzie, także barwy i kolory dźwięku w poszczególnych rejestrach. Ta ewolucja była odpowiedzią na rozwój sal koncertowych. Instrument musiał wypełniać dźwiękiem coraz większe przestrzenie.
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, organizator głównego Konkursu Chopinowskiego, wpadł jakiś czas temu na pomysł, by stworzyć również konkurs w warunkach możliwie najbliższych tym, w jakich tworzył sam kompozytor, czyli na instrumentach, które Chopin znał. Czasem są to oryginalne fortepiany z epoki, częściej jednak ich wierne kopie.
Zafascynowałem się tymi instrumentami kilka lat temu - ich brzmieniem, charakterem i możliwościami. Postanowiłem więc spróbować swoich sił, mimo że nie mam formalnego wykształcenia w zakresie gry na fortepianach historycznych. W Polsce takie kierunki dopiero się pojawiają, podczas gdy na Zachodzie istnieją już od dawna. Uczyłem się od specjalistów, samodzielnie zgłębiałem wiedzę i w końcu pojechałem na konkurs. Udało mi się odnieść spory sukces, co było dla mnie ogromną satysfakcją.
Czy granie na historycznym fortepianie jest trudniejsze niż gra na współczesnym instrumencie?
To zależy od predyspozycji pianisty. Mnie osobiście łatwiej gra się na współczesnym fortepianie, bo gram na nim dłużej i mam do niego przyzwyczajoną rękę. Poza tym współczesny instrument jest technicznie "udoskonalony" - mechanika jest niezawodna, system podwójnej repetycji sprawia, że klawisze nigdy się nie zaczną blokować. Na dawnych instrumentach takie rzeczy się zdarzają.
Historyczny fortepian wymaga ogromnego wyczucia, każdy dźwięk trzeba dosłownie wypracować, bo instrument nie wybacza nawet drobnego zawahania. Z drugiej strony daje poczucie większej kontroli nad dźwiękiem, bo ma się wrażenie, że palcem dotyka się niemal bezpośrednio struny. Mechanizm jest prostszy, więc każdy niuans dotyku przekłada się na brzmienie. To bardzo ciekawe doświadczenie. Niektórzy czują się na tych instrumentach naturalniej, dla innych, tak jak dla mnie, współczesny fortepian jest "ich". Wszystko zależy od siły, masy ciała i sposobu pracy fizycznej przy instrumencie.
Przejdźmy zatem do współczesnego fortepianu i niedawno zakończonego Konkursu Chopinowskiego. Jak wyglądają przygotowania do imprezy tej rangi? Ile godzin dziennie spędza się przy instrumencie?
Zazwyczaj nie przekraczam pięciu-sześciu godzin dziennie. Standardowo ćwiczę około trzech godzin. Przed konkursem czas ten oczywiście się wydłuża, ale nie w sposób sztywny, dostosowuję go do swoich sił. Bardzo ważne jest, aby nie przeciążyć ciała, bo wtedy łatwo o kontuzje lub znużenie. Dla mnie równie istotne są zarówno ćwiczenia, jak i odpoczynek.
Jest pan również matematykiem. Jak to wykształcenie wpływa na sposób pracy z muzyką?
Kiedy pracuję nad interpretacją, często podchodzę do niej jak do zadania matematycznego, szukam najlepszego rozwiązania. Zastanawiam się nad logicznymi zależnościami między fragmentami: jeśli jeden zagram w określony sposób, drugi musi być inny, żeby całość była spójna. Szukam takich rozwiązań, które tworzą logiczną całość i jednocześnie są satysfakcjonujące artystycznie.
Jak duże znaczenie ma dla pana tekst źródłowy, a jak intuicja i "artystyczny polot"?
Tekst Chopina określa, jakie nuty należy zagrać, w jakiej kolejności, z jaką dynamiką. Ale nie da się zapisać wszystkich drobnych niuansów, które decydują o charakterze muzyki - czy dźwięk ma zabrzmieć dwie milisekundy wcześniej, czy później, czy trochę ciszej lub głośniej. To wszystko zależy od interpretacji, intuicji, znajomości reguł muzycznych, doświadczenia i wrażliwości wykonawcy. Od tego zależy, czy utwór poruszy słuchacza.
Czy można to nazwać "osobowością artysty"?
Myślę, że tak, choć jest to trudne do zdefiniowania. Dla jednych osobowość to indywidualność, dla innych oryginalność. Czasem objawia się w tym, że ktoś gra inaczej niż większość, łamiąc pewne schematy, ale w sposób przemyślany. Innym razem artysta gra zgodnie z tekstem, a mimo to odkrywa w nim coś nowego, świeżego. To również przejaw osobowości.
Ostatecznie jednak o wszystkim decyduje jury...
Tak, jury decyduje o nagrodach i w dużej mierze o dalszych losach uczestników, bo jeszcze przed rozpoczęciem konkursu filharmonie planują koncerty laureatów. Ale w dłuższej perspektywie decyduje też publiczność, to ona wybiera, czyj koncert chce zobaczyć i kto ją porusza. Czasem okazuje się, że ktoś z czwartej nagrody robi większą karierę niż zwycięzca.
Jak wygląda dzień uczestnika Konkursu Chopinowskiego?
To zależy od etapu przygotowań. Kilka miesięcy przed konkursem żyłem normalnym rytmem koncertowym, jednak dobierając repertuar tak, by pokrywał się w dużej mierze z programem konkursowym. W drugiej połowie września zrezygnowałem z koncertów, żeby skupić się na dopracowaniu utworów i odpoczynku.
Nie mam sztywnej rutyny. Jestem "nocnym typem" - rano jestem mało produktywny, więc analizuję w myślach, odsłuchuję nagrania, a do instrumentu siadam po południu lub wieczorem, czasem do późnej nocy. Pracuję wtedy tyle, ile pozwala mi ciało. Jeśli czuję się dobrze, ćwiczę więcej; jeśli gorzej, odpoczywam.
A w dniu występu?
To zależy od godziny koncertu. Kiedy grałem około 14.00, rano spokojnie wstaję, jem coś lekkiego i już nie ćwiczę, tylko przed samym występem rozgrzewam palce. Jeśli występ jest wieczorem, rano lub w południe przegrywam program, pracuję jeszcze nad trudniejszymi fragmentami, a także często nagrywam się i odsłuchuję. Potem jem i kładę się na drzemkę, co jest dla mnie bardzo ważne. Przed koncertem rozgrzewam się krótko, by poczuć instrument i przygotować ręce.
Konkurs to z pewnością ogromny stres. Jak wyglądają relacje, jaka jest atmosfera między uczestnikami?
Atmosfera jest przyjazna. Oczywiście każdy skupia się na sobie, bo wie, ile wysiłku kosztuje przygotowanie. Ale nie ma rywalizacji w złym znaczeniu. Ja miałem mało okazji do rozmów, bo wstawałem późno i nie uczestniczyłem w hotelowych spotkaniach śniadaniowych, ale znam polskich uczestników od lat i zawsze była między nami miła atmosfera - gratulacje, życzenia powodzenia, rozmowy o muzyce. Większość z nas bardziej się wspiera niż rywalizuje.
A jak reagujecie na media? Kamery i dziennikarze są niemal wszędzie. Czy to dodatkowy stres?
Trochę tak, choć w tym roku było znacznie lepiej. W 2021 media były bardzo obecne i przeszkadzały. W tym roku Instytut uregulował tę sprawę, kamery były dyskretne, fotografowie robili zdjęcia z daleka i nikt nie przeszkadzał. Naprawdę można było się skupić na grze.
Moment ogłoszenia wyników - i co dalej? Czy otrzymujecie informacje zwrotne od jurorów?
W 2015, gdy odpadłem po pierwszym etapie, można było spotkać jurorów następnego dnia i porozmawiać. W 2021 z powodu pandemii takich spotkań nie było. W tym roku Instytut wysłał maila z informacją, że można poprosić o rozmowę z wybranym jurorem, osobiście lub online.
Konkurs się zakończył. Jakie są teraz pana plany?
Szczerze mówiąc, jestem na pewnym rozdrożu. Świat muzyki jest dziś bardzo brutalny - jeśli ktoś nie zadebiutuje do trzydziestki, później jest to niezwykle trudne. Oczywiście są wyjątki, ale bardzo rzadkie.
Nie mam jeszcze konkretnego planu, ale liczę, że uda się wykorzystać rozpoznawalność i sympatię - byłem faworytem publiczności w kilku głosowaniach, co jest dla mnie bardzo cenne. Chciałbym, żeby to przełożyło się na realne możliwości, by menedżerowie dostrzegli, że warto mnie zapraszać, bo potrafię poruszyć słuchaczy.
My w redakcji "Dziennika Bałtyckiego" bardzo trzymaliśmy za pana kciuki. Oglądaliśmy transmisję pana występu na żywo i dosłownie wstrzymaliśmy oddech!
Bardzo dziękuję! To naprawdę miłe. Gdyby ktoś trzy miesiące temu powiedział mi, że dotrę do trzeciego etapu i porwę publiczność, uznałbym to za żart. Z tej perspektywy to ogromny sukces. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, z każdym etapem człowiek chce więcej. Ale i tak jestem szczęśliwy. Świadomość, że zdobyłem sympatię publiczności, daje mi ogromną satysfakcję.
Piotr PawlakW 2016 r. z wyróżnieniem ukończył Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I i II stopnia im. Feliksa Nowowiejskiego w Gdańsku. Jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, a obecnie studiuje w International Piano Academy Lake Como. W 2020 r. obronił pracę magisterską z matematyki na Uniwersytecie Gdańskim. Występował w USA, Kanadzie, Japonii, Chinach, Rosji, Gruzji i w większości krajów Europy. Swoich sił w Konkursie Chopinowskim Pawlak próbował wcześniej dwukrotnie, w 2015 i 2021 r. Tegoroczna edycja to jego ostatnie podejście ze względu na regulaminowe ograniczenie wieku kandydatów.