Plantatorzy stawiają na tunele. Tradycyjne maliny znikają z polskich pól
Rusza sezon na polskie maliny. Ceny w skupie nie zawsze wynagrodzą straty po przymrozkach
- Zbiory malin rozpoczęły się w ostatnim tygodniu czerwca, choć początkowo były to zbiory „na piechotę”, na mniejszą skalę, często prowadzone indywidualnie nawet na większych plantacjach – opowiada nam Sebastian Huber, plantator i prezes Stowarzyszenia Lubelskich Producentów Malin. Od tego tygodnia sezon rusza pełną parą.
Ceny skupu początkowo były niższe, a następnie rosły w ciągu ubiegłego tygodnia. Obecnie ustabilizowały się, wskazuje rolnik.
- W ubiegłym tygodniu ceny startowały od około 8 zł.
- W tym tygodniu malina przemysłowa (PW) kosztuje od 9 zł.
- Malina klasy pierwszej kosztuje 11-12 zł.
- Malina klasy ekstra osiąga cenę 13 zł (stan na 1.07).
Czy obecne stawki zapewniają opłacalność? - I tak, i nie. Ceny gwarantują opłacalność, jednak kluczowe są także inne czynniki, które wpłynęły na kondycję plantacji – zwraca uwagę rozmówca Strefy Agro.
W województwie lubelskim, szczególnie w powiatach opolskim i kraśnickim (gdzie uprawia się najwięcej malin), wystąpiły silne przymrozki, nawałnice i miejscowo grad, co spowodowało straty.
- Kondycja plantacji jest zróżnicowana. Niektóre wyglądają stosunkowo dobrze, z około 70-80% zachowanych plonów, podczas gdy inne odnotowały duże straty, nawet 80-procentowe.
Owoce z Ukrainy nie zawsze spełniają unijne normy. Rolnicy mówią o psuciu rynku, ale korzystają z pomocy Ukraińców przy zbiorach
Pogoda to niejedyny czynnik ryzyka, który decyduje o przebiegu sezonu. Plantatorzy nadal obawiają się napływu malin zza wschodniej granicy, głównie z Ukrainy.
- Dane dotyczące importu za pierwsze półrocze dopiero się pojawią, ale biorąc pod uwagę ubiegły rok, ukraińska malina jest nadal obecna na naszym rynku. Jest to zazwyczaj malina niskiej jakości, głównie przemysłowa, często z przekroczonymi lub wielokrotnie przekroczonymi normami unijnymi dotyczącymi pozostałości. Aby spełniała wymogi unijne, musi być niestety mieszana z polskim produktem w zakładach przetwórczych – tłumaczy Sebastian Huber.
Plantatorzy odczuwają gorycz z tego powodu, choć po części się już do tego przyzwyczaili.
- Uważają to za psucie polskiego rynku i produktu, ponieważ polska malina, nawet przemysłowa, jest marką o znacznie wyższej jakości, uznawaną na świecie i w Europie od 20 lat.
Nawet dobrze plonujące krzewy nie zbiorą owoców same. Wielu sadowników w Polsce mówi o problemach z brakiem pracowników. Jak wygląda sytuacja na lubelskich plantacjach malin?
- Jeśli chodzi o pracowników sezonowych, są oni dostępni. W większości są to pracownicy z Ukrainy i innych krajów Wschodu, którzy stopniowo przyjeżdżają wraz z rozpędzaniem się sezonu. Na razie ich liczba wydaje się wystarczająca, a plantatorzy mają nadzieję, że zabezpieczą oni potrzeby sezonowego rynku pracy.
Opłacalność uprawy malin wymaga zmian, idzie w tunele. Transformacja polskiego rynku
Produkcja malin w Polsce przechodzi znaczące zmiany. Choć zainteresowanie uprawą nadal istnieje, obserwuje się wyraźny trend odejścia od tradycyjnych, gruntowych upraw na rzecz plantacji tunelowych.
- Plantacje gruntowe, zwłaszcza te przeznaczone na cele przemysłowe, a nawet niektóre odmiany deserowe uprawiane w gruncie, stopniowo zanikają. Coraz więcej plantatorów decyduje się na uprawę malin deserowych w tunelach, pod daszkami, a nawet pod zwykłą folią. Ten trend dotyczy głównie rynku detalicznego, podczas gdy w przypadku malin przemysłowych powierzchnia upraw z roku na rok maleje – mówi Sebastian Huber.
Mimo rosnącego zainteresowania tunelami, należy pamiętać o wysokich kosztach ich budowy i utrzymania. - Biorąc pod uwagę koszty pracy, środki ochrony roślin i samą inwestycję w założenie plantacji, opłacalność upraw gruntowych jest często niewspółmierna do cen produktu. Ostatnie dwa lata (2023 i 2024) przyniosły straty dla wielu plantacji.
Postawienie tunelu to duży wydatek. Prezes Stowarzyszenia Lubelskich Producentów Malin podaje, że szacunkowy koszt hektara tunelu, wraz z nasadzeniem, fertygacją, linią nawadniającą, zbiornikiem mieszającym, sadzonkami i słupkami, wynosi od 450 do 500 tysięcy złotych.
- Teoretycznie taka inwestycja powinna zwrócić się w ciągu 10-15 lat - wskazuje nasz rozmówca. Dodaje, że maliny z tuneli trafiają głównie do marketów, na eksport i jako owoce deserowe, stąd ich wyższe ceny.
- Dla pełnej opłacalności, uwzględniającej amortyzację, cena kilograma malin musiałaby wynosić powyżej 25 złotych. Trudno jednak jednoznacznie określić zwrot z inwestycji, gdyż rentowność zależy od wielu czynników, takich jak rodzaj uprawianej maliny (np. jednokrotnie lub dwukrotnie owocujące odmiany) oraz zmienność czynników wpływających na każdy sezon.
Mimo to, plantacji tunelowych jest coraz więcej, a w niektórych regionach, jak na Lubelszczyźnie, ich udział może osiągać nawet 10% całej powierzchni upraw.
Plantatorzy stawiają na uprawy tunelowe przede wszystkim z powodu pogody. Tunele zabezpieczają rośliny przed zmiennym klimatem, przymrozkami, gradem czy nadmiernymi opadami. Poza tym, malina deserowa z tunelu osiąga znacznie wyższe stawki na giełdach, rynkach i w handlu detalicznym, zarówno w kraju, jak i na eksport.
Rynek konsumencki a przyszłość maliny. W tle zmiany klimatyczne
Przynajmniej dekadę trzeba czekać na zwrot inwestycji w tunelową uprawę malin. Tymczasem rynek jest zmienny, preferencje konsumentów też. Czy rolnicy się tego nie boją?
- Zainteresowanie konsumentów malinami utrzyma się, a rynek konsumencki ma tendencję do powiększania się – uważa Sebastian Huber. - Jednak pojawia się pytanie, czy rynek wchłonie znacznie większą ilość malin deserowych, jeśli areał upraw tunelowych znacząco wzrośnie. Jeśli cena za kilogram w markecie będzie wynosić 50-70 złotych, nie jest pewne, czy klienci będą kupować dwukrotnie więcej malin lub czy liczba klientów podwoi się.
Obserwujemy więc trend w kierunku zwiększania powierzchni upraw tunelowych i zmniejszania upraw gruntowych. Szacuje się, że ogólna powierzchnia upraw malin w Polsce wynosi około 13 tysięcy hektarów, choć dane te są różne w zależności od źródeł. Generalnie jednak powierzchnia ta spada, co oznacza, że każdy hektar nowo powstałego tunelu zastępuje od 5 do 10 hektarów tradycyjnych upraw gruntowych.
Plantatorzy malin potrzebują teraz przede wszystkim odpowiedniej pogody, deszczu i stabilnego rynku.
Susza jest wciąż odczuwalna na terenach upraw. - Większość plantacji, zarówno tych większych, jak i mniejszych, korzysta z fertygacji, czyli nawadniania, ponieważ bez wody sukces upraw byłby niemożliwy, zwłaszcza na zróżnicowanych glebach Lubelszczyzny. Nawadnianie generuje jednak dodatkowe koszty, które muszą być rekompensowane przez odpowiednio wysoką cenę produktu.
Warunki pogodowe zmieniają się od kilku lat na niekorzyść plantatorów. Ostatnie 3 lata przyniosły dotkliwe przymrozki, a ostatnie 4 lata charakteryzują się suszą i bardzo wysokimi temperaturami.
- Nawet przy nawadnianiu, maliny cierpią w upałach – po dwóch tygodniach wysokich temperatur rośliny słabną, fotosynteza jest zaburzona, a jakość owoców spada. Ocieplający się klimat stanowi poważne wyzwanie, ale plantatorzy radzą sobie z nim, choć wymaga to dodatkowych nakładów. Największymi zagrożeniami pozostają przymrozki, wpływające na jakość i kondycję plantacji oraz samego owocu.
Tradycja uprawy malin w rodzinie plantatora
Nasz rozmówca prowadzi uprawę malin na powierzchni 4 hektarów. To pasja od pokoleń.
- Mój dziadek rozpoczął uprawę malin w naszej rodzinie. Pochodzę z miejscowości, która graniczy z Majdanem Bobowskim – to właśnie tam pod koniec lat 60. ubiegłego wieku rozpoczęła się poważna, przemysłowa uprawa malin w Polsce.
Rolnik wspomina, że maliny sprowadził na Majdan Bobowski prof. Szczepan Pieniążek z Instytutu Sadownictwa w Skierniewicach we współpracy z Zygmuntem Krawcem, lokalnym rolnikiem.
- Tam na początku lat 60. malina trafiła do Polski dzięki umowie z Wielką Brytanią, ale uprawy nie powiodły się. Zostały więc przeniesione na Wyżynę Lubelską, gdzie znakomicie się przyjęły. W mojej rodzinie maliny uprawia się od 1969 lub 1970 roku. W naszych miejscowościach, Świdnie i Majdanie Bobowskim, to już ponad 55 lat tradycji.