Z zamku do krypty, czyli jak wyglądały pogrzeby łańcuckich hrabiów

Z historią wspaniałego pałacu Lubomirskich i Potockich splotły się losy życia ich właścicieli. Wielu z nich zostało pochowanych w miejscowym kościele parafialnym.

Zamek w ŁańcucieZamek w Łańcucie
Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons
Arkadiusz Bednarczyk, Beata Terczyńska

Pierwsi dziedzice miasta Pileccy i Stadniccy, a także kilku książąt Lubomirskich pochowanych zostało poza Łańcutem, np. w Krakowie u dominikanów, w Rymanowie czy w Wiśniczu. Właściwą historię okazałych łańcuckich pochówków otwiera książę Stanisław Herakliusz Lubomirski i jego małżonka księżna Marszałkowa Izabela Lubomirska. Ciała ich spoczęły w nieużytkowanej już krypcie kościelnej pod prawą nawą boczną.

Dobra Pani umarła

Okazałym pogrzebem były uroczystości Józefiny z książąt Czartoryskich Potockiej, żony pierwszego ordynata. W zapiskach jezuickich odnotowano: "ta dobra pani umarła 27 stycznia 1862 r. w Wiedniu, a przygotowana na drogę wieczności przez jezuitę ojca Ciszka". Zwłoki wielmożnej pani zabalsamowano i pociągiem przywieziono ze Lwowa. Pogrzeb odbył się w Łańcucie 20 marca: "przy wielkim zjeździe księży, panów i szlachty i tłumach ludu z licznych wsi ordynackich." Mszę pogrzebową koncelebrowali arcybiskup krakowski, lwowski oraz biskup przemyski. Ciało złożono w starej krypcie, wybudowanej przez Księżną Lubomirską pod nawą prawą kościoła. Małżonek Alfred I fundował w 15 kościołach i jednej cerkwi w swych dobrach aniwersarz (coroczną modlitwę) za spokój jej duszy, legując na to 260 złotych reńskich rocznie na kluczu leżajskim. Kościołowi łańcuckiemu dostało się w tym dziale 52 zł r. Alfred nie przeczuwał, że niezadługo zstąpi za małżonką do grobu, umarł bowiem kilka miesięcy później - 23 grudnia 1862 r. z tęsknoty za żoną.

"Głupi błąd". Polityk PiS zabrał głos ws. CPK

Nie miał nieprzyjaciół

Alfred II Potocki zmarł 18 maja 1889 r. w Paryżu. Na uroczystości pogrzebowe do Łańcuta przybyli koleją arystokraci z kilku krajów europejskich, także hierarchowie kościołów katolickiego i prawosławnego. O czwartej po południu 4 czerwca na dworzec kolejowy przybył specjalny wagon z trumną Alfreda Potockiego z Wiednia, której towarzyszyła żona i córka zmarłego. Następnie z dworca kondukt przewiózł ciało Alfreda II do kościoła jezuitów (obecnie parafialnego). Na trasie porządku pilnowała straż honorowa, złożona z mieszczan, pracowników ordynacji oraz Służby Leśnej. Pochód żałobny otwierała straż ogniowa pod kierunkiem naczelnika notariusza Hanusza. Maszerowali żołnierze 3. i 8. pułku ułanów, 16 huzarów, pułki piechoty, dowódcy, jak ks. Wurttenberg, ks. Windischgraetz, ks. Thurn-Taxis, Kondukt prowadzili: abp lwowski Morawski, bp krakowski Albin Dunajewski, bp przemyski Łukasz Solecki, sufragani Glazer i Edward Szediwy (krewny łańcuckiej bibliotekarki Zofii Szediwy). Za duchowieństwem jechał na karym koniu herold, a za nim cztery wspaniałe kare konie osłonięte kirem ciągnęły rydwan żałobny. Na nim spoczywała trumna otoczona wieńcami, z których część pochodziła jeszcze z Paryża.

Kiedy orszak wjechał na rynek łańcucki, paliły się tu latarnie pokryte kirem. Zatrzymawszy się przed kościołem jezuitów - weszli żałobnicy do wnętrza. Tu znajdował się ołtarz wielki pokryty kirem. Na środku stał wspaniały katafalk otoczony świecami. Po nabożeństwie goście przeszli do zamku na czele z reprezentantem najjaśniejszego cesarza, hrabią Hunyadym. Dla niego przygotowano apartamenty na pierwszym piętrze pałacu. Dla pozostałych gości na parterze zamku. Wieczerza wydana na zamku przygotowana była na 500 nakryć. 5 czerwca od szóstej rano trwały nabożeństwa przy zmarłym w kościele jezuickim. Po prawej stronie katafalku miejsce zajął hr. Hunyady, delegat najjaśniejszego pana, oraz namiestnik Galicji hr. Badeni. Po mszy żałobnej, odprawionej przez hierarchów wszystkich obrządków ze Lwowa, o godzinie jedenastej egzekwie rozpoczął kardynał Albin Dunajewski, a homilię wygłosił bp przemyski Łukasz Solecki.

Marszałek krajowy hr. Jan Tarnowski powiedział o zmarłym: "Nie łatwo byłoby wskazać drugiego męża stanu, który by na pierwszorzędnych w państwie lub w kraju stanowiskach znalazł tak powszechne uznanie i szacunek, a tak mało budził niechęci. Słusznie powiedziano, że hrabia Alfred Potocki mógł mieć przeciwników politycznych, ale nie miał nieprzyjaciół, bo wszyscy bez wyjątku, nawet z przeciwnych obozów, uznawali czystość jego intencyi, szanowali w nim prawość charakteru i oceniali wzniosłość jego uczuć." O godzinie czternastej zwłoki hrabiego zostały pochowane w krypcie kościelnej kościoła jezuickiego (dzisiaj parafialnego).

Żyła jak róża

Tragiczną śmiercią było odejście Izabeli Potockiej, żony Romana Potockiego. Zmarła ona bowiem na serce zaledwie w wieku dziewiętnastu lat i kilka miesięcy po ślubie. W kwietniu 1883 roku na peronie, przystrojonym w czarne chorągwie czekali najbliżsi Potockich, a także mieszkańcy Łańcuta, rodziny Lubomirskich, Zamoyskich, Lichtensteinów, książę Wilhelm Wirtemberski. 100 gości nocowało w zamku, 120 księży i czterech biskupów odprawiało ceremonię. Kareta obita była kirem i zaprzężona w cztery konie, na której leżały liczne wieńce "dla tej, której los ziemski tyle wzruszającej miał wspólności z kwiatami zerwanymi w pierwszym wiosennym rozkwicie". Trumna przewieziona została do kościoła parafialnego, a na czele tego smutnego pochodu szedł biskup przemyski Łukasz Ostoja Solecki. Nazajutrz o godzinie jedenastej w tutejszym kościele rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe, które zgromadziły rzesze mieszkańców miasta i najodleglejszych zakątków Galicji. Mszę odprawił tym razem biskup krakowski. Chóry odśpiewały Requiem. Po nabożeństwie zwłoki Izabeli złożono w krypcie kościoła w Łańcucie. Pożegnano ją słowami poety "Choć była z tego świata, gdzie większość pięknych rzeczy/czeka najgorszy los/Żyła jak róża/Przestrzenią poranka" .

Ulica z żarówkami

Mimo zamkniętych dróg z powodu trwającej I wojny światowej do Łańcuta na pogrzeb we wrześniu 1915 roku przybyli synowie Romana Potockiego, którzy służyli w jednostce w Tarnowie. Zjeżdżali się również inni goście. Pośród licznych kondolencyjnych depesz, otrzymanych przez matkę, znajdowała się i ta najważniejsza: depesza od cesarza Franciszka-Józefa; wyraził w niej swoją głęboką sympatię do zmarłego i powiadomił, że niejaki Chołoniewski, mistrz ceremonii dworskiej, będzie go reprezentował w czasie uroczystości pogrzebowych.

Kondukt żałobny z ciałem zmarłego hrabiego Romana Potockiego miał przechodzić z zamku do drzwi wielkich kościoła farnego. Cała trasa konduktu udekorowana została siatką, na której umieszczono liczne żarówki osłonięte czarną krepą. "Robiło to wrażenie - jak wspominał niegdyś pisarz i regionalista Roman Turek (palacz z hrabiowskiej likierni) - jakiejś osobnej ulicy w mieście, przygniatającej swoją czernią, podświetloną niby tysiącami gwiazd."

Wszystkie ulice miasta zostały, choć ten jeden jedyny raz, porządnie zamiecione. Droga od wejścia do zamku do bramy parkowej usłana została dywanami o żałobnych barwach. Na dzień pogrzebu ustały wszelkie prace w mieście. Ludzie rozpychali się łokciami, aby zobaczyć podążający do kościoła kondukt.

Po godzinie dziewiątej 27 września 1915 roku zabiły wszystkie dzwony kościoła farnego, niebo przyciemniało, słońce schowało się za chmury i począł padać lekki deszczyk. Wojsko utworzyło szpaler po dwóch stronach drogi do kościoła. Z bramy zamku wyłonił się ministrant niosący krzyż, za nim poczęli kroczyć czterej biskupi, w tym bp Józef Sebastian Pelczar, oraz niezliczone rzesze duchowieństwa. Pieniom w języku łacińskim zaczął towarzyszyć płacz niewiast i dzieci uległych żałobnej atmosferze. Ludzie sensu tych łacińskich zawodzeń nie rozumieli. W końcu z bramy zamkowej wysunęła się - niesiona na barkach sześciu strzelców ze służby zamkowej - modrzewiowa trumna osłonięta krepą (tkanina o karbowanej fakturze).

Sobowtóry synów?

"W towarzystwie burgrabiego zamku za trumną kroczyło dwóch innych chłopców podobnych "jak krople wody" - do synów zmarłego: jeden do Alfreda, drugi do Jerzego" - stwierdzał Turek. Dwa szeregi niewzruszonych żołnierzy węgierskich nie przepuściły do kościoła nawet najpobożniejszych bigotek, mrucząc coś groźnie do próbujących dostać się do kościoła ludzi.

Uroczystość pogrzebowa ograniczyła się do przeniesienia zwłok do kościoła, odprawienia egzekwi i zniesienia ciała ordynata Romana do rodowej krypty.

"Nazajutrz po pogrzebie ojca rozpadał się deszcz jesienny i padał więcej niż tydzień. Mgła spowiła folwarki i lasy, a żaden promyk słońca nie przedostał się przez nią" - poetycznie pisał syn zmarłego Alfred hr. Potocki.

Ostatnia droga hrabiego Stanisława Potockiego

11 października 2014. Urokliwy, słoneczny, sobotni dzień. Idealny na spacer alejkami mieniącego się jesiennymi barwami łańcuckiego parku. Turyści nie domyślają się, że za moment staną się świadkami niezwykłej uroczystości. Z zadziwieniem przypatrują się orkiestrze w żółto-zielonych uniformach ustawiającej się w głównej alejce prowadzącej do zamku.

Przystają, widząc podjeżdżający pod frontowe drzwi zaprzęg gniadych koni ciągnący podest na trumnę, który przybrano czarnym suknem. Powozi nim stangret w czarnej pelerynie, cylindrze i białych rękawicach. Konie mają ciemne pióra na łbach, wyglancowane kopyta.

Otwierają się drzwi. Mężczyźni wynoszą z kaplicy zamkowej niewielką trumnę z prochami zmarłego 28 lipca w Limie hrabiego Stanisława Potockiego. Korowód z rodziną, bliskimi, władzami i mieszkańcami miasta oraz pracownikami zamku rusza w kierunku fary. Ludzie przystają wzdłuż drogi, robią zdjęcia, nagrywają.

To twój dom, tu zostaniesz

- Stasiu, żegnaj! - powie w kościele wzruszony Marek Potocki, kuzyn hrabiego. - Byłeś bystrym, sympatycznym i ogromnie miłym człowiekiem. Wszyscyśmy cię lubili i szanowali. Wróciłeś do wspaniałej łańcuckiej ziemi. To twój dom. Twoja ojczyzna. Tu zostaniesz. Nie jesteś i nie będziesz sam. Niech żyje pamięć o Stanisławie - ostatnim ordynacie łańcuckim!

Stanisław Potocki urodził się 28 kwietnia 1932 r. w Paryżu, rodzinny dom miał w Pomorzanach, niedaleko Tarnopola na Wołyniu. Do rodowego gniazda Potockich w Łańcucie przywieziony został w lipcu, jako kilkumiesięczne niemowlę, na chrzest w rodowej kaplicy. Bywał potem u stryja i babki w Łańcucie i Julinie, gdzie spędzał Boże Narodzenie, a także miesiące letnie. Tu także 7-letni Staś przyjechał na swe ostatnie wakacje przed II wojną światową. Polskę opuścił z matką we wrześniu 1939 r., wyjeżdżając ostatnim pociągiem z Warszawy do Paryża.

- Bywając w mieście, zawsze przychodził do świątyni, która przecież swe oblicze również zawdzięcza Potockim. Schodził w zadumie do krypty, aby się modlić - wspominał zmarłego podczas mszy pogrzebowej ks. Tadeusz Kocur, proboszcz łańcuckiej fary.

Za metalowymi drzwiami krypty Potockich, którą zaprojektował Teodor Talkowski, w centralnej jej części, znajduje się marmurowy ołtarz zwieńczony Pietą autorstwa Antoniego Popiela ze Lwowa. Po bokach stoją trumny ze szczątkami panów na Łańcucie. Metalowe, dębowe, zdobione, proste, z mosiężnymi tablicami, urny. W pogodny dzień 11 października 2014 roku obok nich ustawiona została jeszcze jedna, ze szczątkami "ostatniego" ordynata.

Wybrane dla Ciebie
Lubienia: Nielegalny transport ziemniaków zatrzymany. Szokujące braki w dokumentacji
Lubienia: Nielegalny transport ziemniaków zatrzymany. Szokujące braki w dokumentacji
Katarzynka 2025. Parada tramwajów przejedzie przez Poznań. Sprawdź, co i kiedy wydarzy się w mieście
Katarzynka 2025. Parada tramwajów przejedzie przez Poznań. Sprawdź, co i kiedy wydarzy się w mieście
Wyłączenie schronów spod prawa zamówień publicznych przyspieszy wydawanie pieniędzy. Mówi o tym wiceszef MSWiA
Wyłączenie schronów spod prawa zamówień publicznych przyspieszy wydawanie pieniędzy. Mówi o tym wiceszef MSWiA
Te ustawienia w telefonie rozładowują baterię. Wyłącz je, aby wydłużyć czas pracy smartfonu
Te ustawienia w telefonie rozładowują baterię. Wyłącz je, aby wydłużyć czas pracy smartfonu
Firmy kuszą dużą grupę Polaków. Państwo już dofinansowuje im pensje
Firmy kuszą dużą grupę Polaków. Państwo już dofinansowuje im pensje
Wyższe opłaty to za mało - miała być ustawa ws. najmu krótkoterminowego. Samorząd i Unia Europejska czekają, a rząd zwleka
Wyższe opłaty to za mało - miała być ustawa ws. najmu krótkoterminowego. Samorząd i Unia Europejska czekają, a rząd zwleka
Koszalin: Jak wypada w rządowym projekcie Strategii Rozwoju Polski do 2035 roku?
Koszalin: Jak wypada w rządowym projekcie Strategii Rozwoju Polski do 2035 roku?
Lublin: Drogowcy weszli na ul. Glinianą. Zmiany dla kierowców
Lublin: Drogowcy weszli na ul. Glinianą. Zmiany dla kierowców
Bydgoszcz: Śmiertelny wypadek na Grunwaldzkiej. Z taką prędkością jechał kierowca porsche
Bydgoszcz: Śmiertelny wypadek na Grunwaldzkiej. Z taką prędkością jechał kierowca porsche
Toruń: Wielka kontrola drzew. Kasztanowce i dąb pod lupą ekspertów
Toruń: Wielka kontrola drzew. Kasztanowce i dąb pod lupą ekspertów
Gorzów Wlkp.: Nowy program. Pieniądze na remont mieszkania, które sam wybierzesz
Gorzów Wlkp.: Nowy program. Pieniądze na remont mieszkania, które sam wybierzesz
Technologie, automaty i roboty. A rolnik i tak musi wstać o 5 rano
Technologie, automaty i roboty. A rolnik i tak musi wstać o 5 rano