Pobił ratownika, demolował miasto i był pod wpływem narkotyków. Postępowanie będzie umorzone? Dlaczego?
Brutalne zdarzenie w Gubinie
Przypomnijmy, że 3 marca w Gubinie ratownik medyczny został uderzony w twarz przez agresywnego pacjenta, który wcześniej wybił szyby w mieszkaniu i ranił się, próbując uciec przez okno. Choć na miejscu działała już policja, mężczyzna ponownie zaatakował w karetce, demolując wnętrze ambulansu i uszkadzając okulary ratownika. Trafił do szpitala pod eskortą funkcjonariuszy.
Seria napaści na ratowników
To już trzeci poważny incydent w województwie lubuskim od początku roku. W lutym w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze pijany pacjent brutalnie pobił ratownika, grożąc mu śmiercią. W styczniu w Gorzowie napastnik zaatakował ratowniczkę. Zespoły medyczne coraz częściej pracują w poczuciu zagrożenia.
Bezbronni wobec przemocy
Ratownicy alarmują, że nie mają żadnych środków ochrony – ani gazu, ani paralizatorów – a każda próba samoobrony może obrócić się przeciwko nim w sądzie.
– Musimy się bronić rękami, a to nie daje nam żadnej przewagi wobec agresywnego pacjenta"– mówi poszkodowany ratownik Karol Haligowski.
Zaraz po zdarzeniu napastnik z Gubina został objęty dozorem policyjnym, ma zakaz zbliżania się i musi wpłacić kaucję. Zdaniem ratowników to za mało. – Kary powinny być surowsze, by odstraszać sprawców. Sam zakaz nic nie daje – podkreślał Haligowski.
Wniosek prokuratury o umorzenie sprawy
Pod koniec czerwca skontaktował się z nami napadnięty ratownik, który zbulwersowany poinformował, że sprawa dotycząca napastnika została umorzona.
- Prokurator w uzasadnieniu napisał, że na podstawie opinii biegłych psychiatrów, którzy rozpoznali u podejrzanego uzależnienie od narkotyków i ostre zaburzenia psychotyczne - opowiada. - Na tej podstawie umorzono postępowanie i zastosowano tylko środki zapobiegawcze w postaci wysłania na terapię uzależnień.
- Wygląda na to, że wystarczy pozażywać narkotyki, zachowywać się, jak szaleniec i możesz demolować miasto i kogoś napaść - dodaje ratownik.
Nie tylko zaatakował ratownika
27-latek nie tylko zaatakował ratownika i doprowadził do zniszczeń w karetce. Tego samego dnia mężczyzna wdarł się do cudzego mieszkania i m.in. wybił w nim szyby oraz połamał dwie ramy skrzydeł tarasowych.
14 marca w wynajmowanym pokoju posiadał środki odurzające w postaci marihuany. Natomiast 2 kwietnia wdarł się do kolejnego mieszkania, gdzie uszkodził drzwi, wybił podwójną szybę i wyrwał roletę z drzwi.
Podczas przesłuchania przyznał się do zarzucanych czynów. Wyjaśnił, że nie pamięta zdarzenia z ratownikiem medycznym. Mówił też, że nie jest uzależniony od narkotyków, ale sporadycznie zażywa amfetaminę.
Dlaczego umorzono postępowanie?
Zapytaliśmy w prokuraturze dlaczego umorzono postępowanie wobec napastnika. - Prokuratura Rejonowa w Krośnie Odrzańskim nie umorzyła postępowania w sprawie przeciwko 27-letniemu mężczyźnie podejrzanemu o dokonanie napaści na ratownika medycznego oraz dokonania szeregu zniszczeń - wyjaśnia rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, Ewa Antonowicz.
- W toku przeprowadzonego postępowania prokurator uzyskał opinię zespołu biegłych psychiatrów, którzy w wydanej opinii rozpoznali u podejrzanego ostre zaburzenia psychotyczne oraz uzależnienie mieszane od narkotyków - podkreśla E. Antonowicz.
Jak dodaje, biegli stwierdzili, że podejrzany tempore criminis miał całkowicie zniesioną zdolność rozpoznawania znaczenia czynów i pokierowania swoim zachowaniem. Biegli stwierdzili również, że obecnie zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, popełnienia przez podejrzanego w przyszłości podobnych czynów, związanych z chorobą psychiczną i uzależnieniem. - Podejrzany wymaga zastosowania środka zabezpieczającego w postaci terapii ambulatoryjnej w poradni zdrowia psychicznego oraz terapii odwykowej - wyjaśnia E. Antonowicz.
Zgodnie z art. 31 § 1 k.k. nie popełnia przestępstwa, kto, z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych, nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem.
- Biorąc pod uwagę treść opinii prokurator zgodnie z przepisami był zobligowany do skierowania do Sądu wniosku o umorzenie postępowania i zastosowanie środków zabezpieczających - informuje E. Antonowicz. - Podejrzany w dalszym ciągu jest tymczasowo aresztowany. Charakter i zakres zastosowania środków zabezpieczających wskazują biegli lekarze, zaś prokurator czy sąd nie są uprawnieni do ingerowania czy podważania treści opinii.
Czy sprawcy udają chorych, aby uniknąć kary?
Opisywana wyżej sytuacja nie jest pierwszą i nie będzie ostatnią, ale może ona deprymować m.in. ratowników, pielęgniarki i lekarzy, bo nie są odpowiednio chronieni oraz może się zdarzyć, że zostaną zaatakowani, ale sprawca ze względu na swój stan zdrowia - praktycznie nie poniesie konsekwencji.
Czy może być tak, że sprawcy czynów przestępczych mogą wykorzystywać ten fakt? Osoby pracujące w służbie zdrowia z osobami z zaburzeniami psychicznymi przyznają, że u pacjentów z uzależnieniem od narkotyków dochodzi do zmian w mózgu i pojawiają się u nich objawy łudząco przypominające objawy schizofrenii. To jednak proces, do którego dochodzi się latami. Nie ma więc możliwości, aby biegły "dał się nabrać", że jakiś sprawca zażył narkotyki i udawał człowieka chorego psychicznie. Mówi o tym również rzeczniczka prokuratury, E. Antonowicz.
- Nie można zgodzić się ze stwierdzeniem celowego unikania odpowiedzialności karnej w poprzez udawanie choroby psychicznej - mówi. - Opinie biegłych oparte są na szeregu badań i analizy dokumentacji medycznej podejrzanego, jednorazowe odurzenie czy upojenie nie jest przesłanką do stwierdzenia niepoczytalności.