Podharcmistrz z Torunia po tragedii na obozie: - Była to skrajna nieodpowiedzialność
Utonięcie harcerza w Wielkopolsce
15-letni Dominik ze Świdnicy uczestniczył w obozie dolnośląskiej chorągwi Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej we wsi Wilcze w powiecie wolsztyńskim (woj. wielkopolskie). Według ustaleń prokuratury, chłopiec miał przepłynąć wpław 500 metrów na jeziorze Ośno w ciężkich butach i pełnym umundurowaniu. Płynął w nocy, bez żadnej asekuracji. Akcję obserwowali 19-letni ratownik Igor K. i 21-letni opiekun obozu Marek G. Pozycję Dominika wskazywała lampka na czole.
Nagle chłopak zniknął pod wodą. Opiekunowie wezwali pomoc. Strażacy szukali go ponad 4 godziny, o 5:30 nad ranem wyłowili jego ciało.
Ratownik i opiekun obozu usłyszeli zarzuty
Kilka godzin po utonięciu młodego harcerza zatrzymano Igora K. i Marka G. W czwartek około godziny 16 zostali doprowadzeni do Prokuratury Rejonowej w Wolsztynie. Obaj są podejrzani o przestępstwo z art. 155 KK (nieumyślne spowodowanie śmierci) i art. 160 par. 2 KK (narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu). Nie przyznali się o winy.
"Prokurator zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze dot. starszego z mężczyzn: dozór policji, poręczenie, zakaz kontaktowania z uczestnikami obozu i zakaz działalności związanej z opieką nad małoletnimi. Ratownik złożył obszerne wyjaśnienia, opiekun - odmówił składania zeznań. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności" - informuje Głos Wielkopolski.
Jak poinformowała prokuratura, zarzut dotyczący ratownika dotyczy przede wszystkim dopuszczenia do tego, że taka próba w ogóle się odbyła.
Od rana w piątek 25 lipca odbywała się sekcja zwłok chłopca. Według wstępnych opinii obraz sekcyjny przemawia za utonięciem. Nie stwierdzono też obrażeń, które wskazywałyby na udział osób trzecich. Zlecono dalsze badania.
Apel Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy
W piątek 25 lipca apel wystosowało Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy. Jednostka przypomina organizatorom wypoczynku dzieci i młodzieży o obowiązku zapewnienia maksymalnego poziomu bezpieczeństwa, w tym: dostosowania planu zajęć do wieku i możliwości uczestników, przypomnienia kadrze zasad bezpieczeństwa i postępowania w sytuacjach zagrożenia, w tym procedur udzielania pierwszej pomocy, utrzymywania kontaktu z rodzicami/opiekunami w przypadku wystąpienia sytuacji nadzwyczajnych.
Podharcmistrz z Torunia: "Była to skrajna nieodpowiedzialność"
Uzyskaliśmy również komentarz phm. Krzysztofa Fiszera z Royal Rangers, torunianina, członka Głównego Sądu Koleżeńskiego:
- Przeżywam te wydarzenia od kilku dni, podobnie jak wszystkie osoby związane z ruchem skautowskim. Przygnębiające są komentarze w sieci, nawołujące do samosądu i rozwiązania ZHR, który organizował obóz. Tymczasem ZHR jest organizacją z dużą tradycją, wiem że pracuje tam wielu doświadczonych instruktorów.
Nie ma wątpliwości, że była to skrajna nieodpowiedzialność, żeby nie powiedzieć – głupota. Zabrakło, doświadczenia, odpowiedzialności i zwykłej logiki. Takich rzeczy po prostu nie wolno robić. Tym bardziej, że na miejscu był, co prawda młody, ale jednak ratownik WOPR, którego bez wątpienia uczulano na ryzyko.
U nas bezpieczeństwo traktujemy jako priorytet, a nad tego rodzaju próbami czuwają osoby bardziej doświadczone i dojrzałe. Skądinąd zastanawia mnie sensowność przeprowadzanego na jeziorze Ośno testu. Byłbym w stanie zrozumieć prowadzących, gdyby zachowane zostały normy: zabezpieczenie z łódki, boja asekuracyjna. Nie wiem dlaczego za konieczne uznano przepłynięcie jeziora w pełnym umundurowaniu, bo przecież nie są to siły specjalne. Przypuszczam, ze chodziło o wyzwanie, wykazanie się hartem, przygodę życia, którą wspomina się później latami. Być może zabrakło nadzoru, a przecież tego rodzaju wydarzenia muszą być konsultowane z komendantem obozu, który na pewno będzie pociągnięty do odpowiedzialności za brak nadzoru. Trudno mi jednak wyobrazić sobie, żeby komendant obozu wydał zgodę na taką formułę testu. Każdy komendant musi ukończyć szkolenie MEN na kierownika wypoczynku kolonijnego. Dlatego odnoszę wrażenie, że był to pomysł wymyślony naprędce.
Ogromnie współczuję rodzicom 15-latka. Zwróćmy uwagę, że mamy też do czynienia z tragedią młodych ludzi, którzy prowadzili test, a teraz czeka ich zapewne wyrok pozbawienia wolności. To będzie dla nich piętno do końca życia. Chciałbym jednak podkreślić, że w tej chwili na obozach wypoczywają tysiące harcerzy, którzy wracają do domów zdrowi, zadowoleni i wypoczęci. Obawiam się, że wydarzenia w Wielkopolsce położą się cieniem na wszystkich organizacjach skautowych w Polsce, a co za tym idzie – rodzice mniej chętnie będą wysyłać dzieci na obozy.
W harcerstwie żałoba
Przewodnicząca ZHR, hm. Anna Malinowska, zarządziła miesięczną żałobę. Harcerze na znak pamięci zakładają czarne wstęgi.
Minister edukacji Barbara Nowacka złożyła kondolencje rodzinie i społeczności harcerskiej, ostrzegając przed konsekwencjami niedopełnienia zasad bezpieczeństwa.