Podkarpacie: Sześć porodówek z regionu jest pod finansową kreską. Część zostanie zamknięta
Tylko 87 porodów
W gorszej sytuacji są mniejsze szpitale powiatowe. Poniżej limitu opłacalności wynoszącego 400 porodów rocznie uplasował się Samodzielny Publiczny Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Nowej Dębie, gdzie w drugiej połowie 2024 roku i w pierwszej połowie 2025 na świat przyszło 393 dzieci. Kolejnym na minusie jest Wojewódzki Szpital im. Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej w Tarnobrzegu - 383 urodzenia. Do limitu brakuje szpitalom w Leżajsku - 293 porody, Lesku - 186 porodów, Przeworsku - 132 porody oraz w Lubaczowie - 87 urodzeń.
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Lubaczowie jednak od lutego wznowił pracę porodówki.
Padło pytanie o sprzedaż działki pod CPK. "Jak z aferą wizową"
- Nasze położenie sprawia, że porodówka jest potrzebna, ponieważ transport pacjentek kilkadziesiąt kilometrów byłby kłopotliwy. O wznowienie działalności porodówki zabiegała wojewoda. Obiecała, że jeśli będzie utworzona sieć porodówek, to Lubaczów zostanie w niej ujęty, bez względu na liczbę urodzeń rocznie. Stąd po zawieszeniu od września ubiegłego roku, w lutym postanowiliśmy wznowić działalność. Mimo że kosztuje nas to kilka milionów złotych w skali roku - mówi Piotr Cencora, dyrektor SP ZOZ Lubaczów.
Wraz z uruchomieniem oddziału ruszyła kampania promocyjna zachęcająca do rodzenia w szpitalu w Lubaczowie. Szczegóły na profilu "Rodzę w Lubaczowie".
Przeworsk i Leżajsk
Od września ograniczona została działalność Oddziału Ginekologiczno-Położniczego szpitala w Przeworsku poprzez likwidację odcinka położniczego i oddziału neonatologicznego. Nadal realizowane będą hospitalizacje w oddziale ginekologicznym, w którym możliwy będzie również bezpieczny odbiór porodu w sytuacji nagłej.
- Ta trudna decyzja jest konieczna i została podjęta na podstawie wnikliwej analizy sytuacji demograficznej, ekonomicznej oraz organizacyjnej, przy pełnym uwzględnieniu bezpieczeństwa pacjentek. W szpitalu w poprzednim roku były 164 porody, a w bieżącym tylko 59. Podobnie jak w skali kraju, tendencja jest z roku na rok spadkowa - tłumaczy Magdalena Pogroszewska, dyrektor Szpitala Powiatowego w Przeworsku.
Kolejnym szpitalem, gdzie porodówka przestała istnieć, jest Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Leżajsku. Większość kobiet z powiatu leżajskiego decyduje się na poród w Rzeszowie czy Łańcucie, sprawiając, że ta porodówka stała się nierentowna.
- Mam miesięczną stratę na oddziale około 450 tys. zł. Rocznie te dwa oddziały ginekologiczny i neonatologiczny to strata około 7 mln zł. Nie mówimy, że to jest likwidacja. Oddział ginekologiczno-położniczy zostaje przekształcony w Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. Na przekształcenie dostałem 18 mln zł, inwestycja trwa i zostanie zakończona do lipca przyszłego roku - mówi Jerzy Jama, dyrektor szpitala w Leżajsku. Konsekwencją tych zmian będzie przekształcenie łóżek położnictwa i ginekologii na łóżka długoterminowe, których ma być 40.
Trwa bój o utrzymanie zawieszonej porodówki w Lesku, jedynej na terenie Bieszczad. 18 września odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Powiatu Leskiego w sprawie zmian w statucie SP ZOZ w Lesku. Pod tym oficjalnym językiem kryje się przyszłość trzech oddziałów szpitalnych w Lesku, w tym porodówki, oddziału ginekologicznego i noworodkowego. Radni nie zgodzili się na zmiany, czyli przekształcenia. Te oddziały będą nadal zamknięte do końca września. Ich otwarcie w październiku stoi pod znakiem zapytania. Na przedłużenie zawieszenia potrzebna jest decyzja wojewody. Wczoraj w tej sprawie miało odbyć się spotkanie w Ministerstwie Zdrowia.
Mimo deficytu, porodówki nadal funkcjonują w szpitalach w Nowej Dębie i Tarnobrzegu.