Pol'and'Rock Festival 2025. Dwa przeciwległe muzyczne światy. Sobotnie koncerty zespołów Hunter i LOR
Dźwięki rozbrzmiały już wczesnym popołudniem. Jako pierwszy wystąpił i rozgrzał publiczność Zenek Kupatasa. A poprawił zespół Ich Troje, którego koncert przyciągnął na plac koncertowy publiczność w każdym wieku - zwłaszcza tych, którzy pamiętają wszystkie największe hity.
Później "skład" pod sceną nieco się przetasował i plac koncertowy zapełnili fani zdecydowanie mocniejszych brzmień. Prawdziwą euforię i dodatkowy zastrzyk energii wśród zgromadzonych pod sceną osób wywołało pojawienie się na scenie zespołu Hunter.
Przez czterdzieści lat swojej obecności na polskiej (i nie tylko) scenie muzycznej zgromadzili oni prawdziwą rzeszę fanów. Tych na tegorocznym Pol'and'Rock zdecydowanie nie brakowało, o czym świadczyła frekwencja w trakcie koncertu.
Dodatkową gratką było sceniczne towarzystwo zespołu Hunter - wraz z nimi zaśpiewał kilkudziesięcioosobowy Chór Kantata, co zdecydowanie dodało smaczku całemu show.
Choć większość koncertów odbywa się na głównej scenie festiwalu, to wcale nie oznacza, że na Małej Scenie nic się nie działo. Wręcz przeciwnie. Uczestnicy Pol'and'Rock każdego dnia mogli wybrać, gdzie chcą spędzić wieczór. A wybierać mogli pomiędzy dwoma scenami - na każdej z nich występowali inni artyści, więc każdy miał szansę znaleźć tu coś dla siebie. I tak też było. Tym, którym nie odpowiadał sobotni line-up koncertów na głównej scenie, postanowili bawić się przy dźwiękach płynących z małej sceny.
Dużą publiczność pod małą sceną zgromadził występ zespołu LOR - laureata tegorocznych eliminacji. Tworzą go cztery artystki, które z pasją tworzą muzykę zupełnie opozycyjną do mocnych dźwięków płynących z głównej sceny. Ich muzyka określana jest jako "melancholia, wrażliwość oraz subtelność stojąca". Tego typu twórczość również znalazła ogromną grupę fanów na Pol'and'Rock, którzy tłumnie zapełnili przestrzeń koncertową pod małą sceną.