Policzyli efekty „rewitalizacji”. Zieleni coraz mniej, bo drzewa to nie wartość
Kilkanaście osób zaangażowanych w ochronę miejskiej zieleni zinwentaryzowało dziesiątki tysięcy drzew w szeroko rozumianym centrum miasta. W gronie tym znaleźli się m.in. studenci, emeryci, dendrolodzy, architekci, byli samorządowcy i społecznicy. Większość osób od trzech lat działa w grupie Społeczni Opiekunowie Drzew, której wysiłkiem powstała interaktywna Mapa Drzew Łodzi (dostępna również jako aplikacja).
Najnowszym efektem działania osób oddolnie zaangażowanych w ochronę miejskiej zieleni jest raport „Zieleń w procesie rewitalizacji Łodzi”. Strona społeczna we współpracy z profesjonalistami dokonała analizy „przed i po”. Wskazuje też problemy, przez które rewitalizacja bardzo często kojarzy się ludziom z pogorszeniem stanu miejskiej przyrody.
Wnioski?
Rewitalizacja, która zabija
W latach 2016-2024 w ośmiu kluczowych obszarach rewitalizacji Łodzi, obejmujących znaczną część centrum, posadzono 1741 drzew, a usunięto 714. Progres? Niekoniecznie.
W tym samym okresie pokrycie koronami drzew zmniejszyło się z 14,94% do 13,87%. Przekłada się to na 30 tys. m2, a więc trzy utracone hektary. Wniosek z tego jest prosty: usuwano dojrzałe drzewa, a sadzono małe.
Inny smutny wniosek? Gdzie nie dokonano realizowanej przez gminę rewitalizacji, tam roślinność… znajduje się w lepszej kondycji. Zdaniem twórców raportu dzieje się tak, bo:
- dojrzałe drzewa nie są traktowane jako wartość, którą należy chronić,
- inwestycje planowano i projektowano, nie biorąc pod uwagę istniejącej zieleni i jej wymagań siedliskowych,
- prac budowlanych nie prowadzono tak, by najmniej szkodzić drzewom,
- nadzór dendrologiczny praktycznie nie istniał,
- główna lokalizacja zaplecza budowy to zieleń pod koronami dojrzałych drzew.
Zaplecze budowy na narożniku Jaracza-Wschodnia podczas remontu ul. Jaracza – składowanie pod drzewami (2024, HP)
Gorzej w parkach, rzeź wewnątrz
„Rewitalizacja centrum Łodzi ma postać zazielenionej ulicy” – zauważają autorzy raportu. I faktycznie, w jej ramach w centrum miasta posadzono szpalery drzew na wielu odcinkach 24 ulic, które wcześniej drzew nie miały.
Problem w tym, że nowa zieleń przy ulicach i w przestrzeniach publicznych… nawet w 1/3 nie kompensuje wycinek wewnątrz łódzkich kwartałów, za które odpowiadają prywatni inwestorzy.
Można więc uznać, że mamy do czynienia z zieloną wydmuszką – przechodzień dostrzega kolor z zewnątrz, nie dostrzegając, że w środku z zieleni nie ma już nic (albo jest jej znacznie mniej).
O procesie rewitalizacji wiele mówi też podejście do modernizacji parków i skwerów. Twórcy raportu nie odnotowali ani jednego przypadku, gdy przed rozpoczęciem prac dokonano kompleksowej pielęgnacji istniejących w nich drzew.
Co więcej, po zakończeniu rewitalizacji powierzchnia koron drzew w zabytkowych parkach Moniuszki i Sienkiewicza… jest mniejsza niż przed ich przeprowadzeniem. „Podobnie jak w tzw. parkach kieszonkowych na sąsiadującym z centrum Starym Polesiu” – opowiada Szymon Iwanowski, jeden z głównych autorów opracowania, który inwentaryzował drzewa właśnie w tej dzielnicy.
Paradoksem całej sytuacji jest fakt, że praktycznie jedyny podmiot sadzący drzewa w mieście to gmina. W wielu przeanalizowanych przez audytorów łódzkich kwartałach inwestorzy prywatni nie posadzili ani jednego drzewa. A gdy już sporadycznie na takie „ekstrawagancje” się decydowali, to wybierali skromne drzewa kuliste.
Smutek, deski i kruszywo
Autorzy raportu spytali też mieszkańców Łodzi o skojarzenia z rewitalizację terenów zieleni. Te główne to:
- smutne obrazy znikających dojrzałych drzew i krzewów,
- deski na pniach, głębokie wykopy i budowlane safari pod koronami drzew,
- w miejsce trawników pojawia się kruszywo i kora na agrowłókninie.
Jak podkreślają twórcy opracowania, podstawowym celem rewitalizacji jest poprawa jakości życia mieszkańców. Tymczasem jednym z kluczowych działań, które temu służą, jest zapewnienie zieleni w odpowiedniej ilości i jakości. Podczas gdy wskazywane w badania odsetek terenów zielonych wynosi 30%, w przypadku analizowanych kwartałów w centrum Łodzi wynosi on niespełna 15%. A zamiast rosnąć – maleje.
– Jeżeli chcemy mieć zdrowe miasto i zadowolonych mieszkańców, to musimy mieć miasto zielone. I to zielenią bujną, dojrzałą, znajdującą się w dobrej kondycji. Nie da się tego osiągnąć, jeżeli gmina nie dostrzega w zieleni wartości i nie podejmuje odpowiednich działań, by wartość tę chronić – komentuje Iwanowski.
Kto będzie pamiętał?
Zresztą omawiany raport jest poniekąd odpowiedzią właśnie na to, że zieleń jest przez gminę lekceważona. Pokazują to również urzędowe opracowania, w który proces rewitalizacji monitorowany jest głównie w oparciu o przeliczniki i tabele. Kluczowe aspekty, jak chociażby sposób prowadzenia prac, jakość projektowania i wykonania czy też sposób nadzoru nad inwestycją, nie są praktycznie uwzględniane. A to one w dużej mierze decydują o tym, czy teoretycznie założenia rewitalizacji zostaną spełnione w praktyce. I dotyczy to również zieleni.
„Bez szczegółowego opisu i analizy sposobu prowadzenia prac budowlanych, nikt po 5 – 10 latach nie zorientuje się już, jaki jest związek między kondycją drzew a prowadzoną kiedyś inwestycją. Drzewa nie reagują na pogorszenie warunków siedliskowych od razu. Gdy ingerencja jest drastyczna (np. wskutek zniszczenia więcej niż 45% systemu korzeniowego) drzewo zamiera w trakcie kolejnych miesięcy, ale gdy skala zniszczeń jest mniejsza, wówczas drzewo odreagowuje stres inwestycyjny przez kilka lat” – wyjaśniono w raporcie.
Takim przykładem jest chociażby los dojrzałych kasztanowców na popularnej al. Piłsudskiego. Drzewa te zamierały przez 12 lat po zbudowaniu przy ich pniach drogi rowerowej.
Podczas prac nad dokumentem i inwentaryzacji dziesiątek tysięcy drzew, zaangażowane w te procesy osoby doszły też do ważnego wniosku. „Mamy przekonanie, że teraz jest ostatni moment, by uchwycić charakter i znaczenie zmian w zieleni powodowanych pracami rewitalizacyjnymi w centrum Łodzi. To także ostatni moment, by uchwycić przyczyny obserwowanych przemian (ich kierunków). Za kilka lat nikt już w Łodzi nie będzie pamiętał, jak wyglądało miasto przed pracami rewitalizacyjnymi, jaka była struktura zieleni i jej kondycja. Ktoś musiał tę »fotografię« wykonać” – podsumowują autorzy raportu.
Artykuł Policzyli efekty „rewitalizacji”. Zieleni coraz mniej, bo drzewa to nie wartość pochodzi z serwisu Ziemia na rozdrożu.