Polscy kamikadze. Zapomniana karta kampanii wrześniowej

Kiedy Czechosłowacja przestała istnieć, a Hitler coraz śmielej spoglądał na wschód, polskie dowództwo zaczęło rozważać opcje, o których wcześniej nie śniło najgorszych koszmarach. Lato 1939 roku przyniosło plany stworzenia jednostek specjalnych, których członkowie mieli wykonywać misje bez szans na powrót.

Wodowanie niemieckiej jednoosobowej torpedyWodowanie niemieckiej jednoosobowej torpedy
Źródło zdjęć: © NAC
Przez Wieki

Polska wobec nazistowskiego zagrożenia

Wiosną i latem 1939 roku atmosfera w Europie gęstniała z każdym dniem. Hitler żądał Gdańska i specjalnego korytarza przez polskie terytorium, który połączyłby Rzeszę z Prusami Wschodnimi. Polacy odpowiedzieli stanowczym "nie", ale każdy zdawał sobie sprawę z konsekwencji.

W gabinetach Sztabu Głównego trwały gorączkowe narady. Generałowie doskonale wiedzieli, że Wehrmacht przewyższa polską armię pod każdym względem. Niemieckie czołgi, samoloty i nowoczesna artyleria stanowiły przytłaczającą siłę. Polska mogła przeciwstawić im głównie kawalerię, przestarzałe działa i żołnierską determinację.

To właśnie wtedy narodziła się idea wykorzystania ochotników do zadań specjalnych. Skoro nie można było wygrać w otwartym starciu, może warto postawić na niekonwencjonalne metody? Tak zrodził się pomysł formowania oddziałów, których członkowie z góry godzili się na śmierć.

Koncepcja wydawała się prosta. Zmotywowani patrioci mieli niszczyć niemieckie cele za pomocą ładunków wybuchowych, często kosztem własnego życia. W teorii brzmiało to jak sposób na wyrównanie szans w nierównej walce.

Kim mieli być polscy kamikaze?

Plany zakładały rekrutację wśród najbardziej zdeterminowanych żołnierzy. Szukano ludzi, dla których honor i ojczyzna znaczyły więcej niż własne życie. Ochotnicy mieli pochodzić z różnych formacji, ale łączyć ich miała gotowość do ostatecznego poświęcenia.

Sztabowcy wyobrażali sobie, że będą to głównie młodzi mężczyźni bez rodzin, pełni zapału i wiary w słuszność sprawy. Niektórzy historycy sugerują, że rozważano także werbunek wśród więźniów skazanych na karę śmierci, oferując im szansę rehabilitacji poprzez bohaterską śmierć.

Szkolenie miało być krótkie, ale intensywne. Ochotnicy uczyli się obsługi materiałów wybuchowych, podstaw sabotażu i technik infiltracji. Każdy z nich otrzymywał misję, z której teoretycznie nie było powrotu.

Motywacje przyszłych "żywych torped" były różnorodne. Dla jednych liczyła się zemsta za krzywdy wyrządzone przez Niemców, dla innych romantyczna wizja bohaterskiej śmierci. Wszyscy jednak wierzyli, że ich ofiara może zmienić losy wojny.

Misje bez powrotu – co planowano?

Zadania przewidziane dla specjalnych oddziałów miały charakter stricte samobójczy. Ochotnicy mieli atakować niemieckie kolumny pancerne, wysadzać strategiczne mosty i niszczyć składy amunicji. Każda taka akcja wymagała bezpośredniego kontaktu z celem i użycia ładunków wybuchowych.

Szczególnie interesujący był pomysł atakowania niemieckich czołgów. Żołnierz z przymocowanym do ciała ładunkiem miał podczołgać się pod pojazd i zdetonować bombę. Inne plany zakładały rzucanie się z granatami pod gąsienice lub wskakiwanie do wnętrza maszyn przez otwarte włazy.

Rozważano również wykorzystanie ochotników do niszczenia niemieckich lotnisk. Małe grupy miały przedostać się nocą na pas startowy i wysadzać zaparkowane samoloty. Sukces takiej misji zależał od zaskoczenia, ale powrót był praktycznie niemożliwy.

Najbardziej ambitne plany dotyczyły ataków na niemieckie sztaby i kwatery dowódców. Samotni zamachowcy lub małe grupy miały docierać do celów przebraniu i dokonywać zamachów bombowych podczas odpraw czy narad.

Dlaczego plany pozostały na papierze?

Kampania wrześniowa potoczyła się zbyt szybko, by wcielić w życie koncepcję "żywych torped". Wehrmacht uderzył 1 września, a już po dwóch tygodniach sytuacja Polski była beznadziejna. Sowiecka agresja 17 września przypieczętowała los kraju.

Chaos pierwszych dni wojny uniemożliwił zorganizowanie specjalnych jednostek. Brakowało czasu na rekrutację, szkolenie i wyposażenie ochotników. Regularnej armii ledwo starczało amunicji i sprzętu, nie mówiąc o formowaniu nowych, eksperymentalnych oddziałów.

Część historyków uważa, że sama koncepcja była przejawem desperacji polskiego dowództwa. Świadomość nieuchronnej klęski skłaniała do rozważania nawet najbardziej ryzykownych pomysłów. "Żywe torpedy" miały być ostatnią deską ratunku.

Paradoksalnie, szybkość niemieckiego natarcia sprawiła, że Polacy nie zdążyli ponieść ofiar, które planowali. Regularne oddziały walczyły dzielnie, ale brakowało czasu i możliwości organizacyjnych na tworzenie jednostek samobójców.

Czy faktycznie doszło do takich akcji?

Choć zorganizowane oddziały "żywych torped" nigdy nie powstały, pojedyncze akty desperackiej odwagi miały miejsce. Żołnierze rzucali się z granatami pod czołgi, wysadzali mosty pozostając na nich do końca, atakowali niemieckie pozycje wiedząc, że nie mają szans.

Najbardziej znanym przykładem jest obrona Warszawy w 1939 roku, gdzie zgłosiło się sporo chętnych, którzy przenosili ładunki wybuchowe pod stanowiska wroga.

Wybrane dla Ciebie
Wiedzą, gdzie warto uderzyć. Budowy to dla nich żyła złota
Wiedzą, gdzie warto uderzyć. Budowy to dla nich żyła złota
Białystok: Rusza Festiwal Kultur i Podróży CIEKAWI ŚWIATA
Białystok: Rusza Festiwal Kultur i Podróży CIEKAWI ŚWIATA
Częstochowa: Przebudowa torowiska. Umowa na dofinansowanie podpisana
Częstochowa: Przebudowa torowiska. Umowa na dofinansowanie podpisana
Radom: Rockowy wieczór w Resursie Obywatelskiej. Zagrają Liście i Zespół Myśli Niespokojnych. Bilety w sprzedaży
Radom: Rockowy wieczór w Resursie Obywatelskiej. Zagrają Liście i Zespół Myśli Niespokojnych. Bilety w sprzedaży
„Ta gra nie ma duszy”. Nowy Painkiller nie podbił Steama; gracze narzekają na brak zawartości, a długość rozgrywki nie powala
„Ta gra nie ma duszy”. Nowy Painkiller nie podbił Steama; gracze narzekają na brak zawartości, a długość rozgrywki nie powala
Uniwersum jednego z najbardziej kasowych horrorów wszech czasów doczeka się serialowego rozwinięcia już za 5 dni
Uniwersum jednego z najbardziej kasowych horrorów wszech czasów doczeka się serialowego rozwinięcia już za 5 dni
Konin: Kontrole pojazdów. Nie wszyscy zdali egzamin na drodze
Konin: Kontrole pojazdów. Nie wszyscy zdali egzamin na drodze
Niepokojące wyniki kontroli żywności z Ukrainy
Niepokojące wyniki kontroli żywności z Ukrainy
Hrebenne: Maszyna budowlana o wartości 60 tys. zł zabezpieczona na granicy
Hrebenne: Maszyna budowlana o wartości 60 tys. zł zabezpieczona na granicy
Zamość: Z ponad 4 promilami i bez uprawnień ruszył w drogę. Pasażer wypadł z auta
Zamość: Z ponad 4 promilami i bez uprawnień ruszył w drogę. Pasażer wypadł z auta
Krasnystaw: Rozbity gang oszustów "na policjanta". Przestępcy działali na terenie trzech województw
Krasnystaw: Rozbity gang oszustów "na policjanta". Przestępcy działali na terenie trzech województw
Myślibórz: 17-letnia uciekinierka z młodzieżowego ośrodka wychowawczego zatrzymana z narkotykami
Myślibórz: 17-letnia uciekinierka z młodzieżowego ośrodka wychowawczego zatrzymana z narkotykami