Potężny pożar na Dolnym Śląsku. Ogień gasiła straż z 13 miejscowości
Już w chwili przybycia pierwszych zastępów, pożar był w pełni rozwinięty. Płomienie wydostawały się przez okna i dach. Dziesięciu mieszkańców, w tym troje dzieci, zdołało opuścić budynek o własnych siłach przed przyjazdem służb ratunkowych.
W środku pozostał jednak jeden mężczyzna, który z powodu intensywnego ognia w drewnianej klatce schodowej został odcięty od drogi ucieczki. Uwięziony na pierwszym piętrze, czekał na ratunek w oknie.
- Strażacy natychmiast przystąpili do działań ratowniczych i przy użyciu drabiny przystawnej ewakuowali mężczyznę z okna. Na szczęście nie odniósł on żadnych obrażeń i nie wymagał pomocy medycznej – opisuje kpt. Krzysztof Napierała z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Jaworze.
Następnie strażacy przystąpili do ugaszenia pożaru oraz niedopuszczeniu do jego rozprzestrzenienia na niższe kondygnacje. Warunki wewnątrz budynku uniemożliwiały wejście do środka. Temperatura była skrajnie wysoka, panowało silne zadymienie, a dodatkowe zagrożenie stwarzały znajdujące się w środku butle z gazem LPG. Dlatego główne działania gaśnicze prowadzono z koszy podnośnika oraz drabiny mechanicznej.
Ogromnym wyzwaniem była również logistyka. Z powodu braku sieci hydrantowej oraz niedostępności wody w pobliskich ciekach wodnych, konieczne było zaangażowanie dużych sił i środków z trzech powiatów: jaworskiego, złotoryjskiego oraz karkonoskiego. W akcji uczestniczyli strażacy z aż 13 miejscowości, w tym z Jawora, Złotoryi, Paszowic, Bolkowa, Świerzawy, Sosnówki, Pogwizdowa, Czernicy, Miłkowa, Sokołowca, Kaczorowa, Starych Rochowic i Wiadrowa.
- Pożar został opanowany, jednak w fazie dogaszania podjęto decyzję o konieczności przeprowadzenia rozbiórki części dachu, by dotrzeć do ukrytych zarzewi ognia – dodaje kpt. Krzysztof Napierała.
Na miejscu obecny był wójt gminy Paszowice, który zorganizował lokale zastępcze dla poszkodowanych rodzin. Do czasu zakończenia działań gaśniczych droga przez Siedmicę pozostaje zamknięta.