Poznań: Koszmar psów. Odebrano je behawiorystce

Jak informowaliśmy w poniedziałek, 21 lipca do poznańskiego schroniska trafiło osiem psów w interwencji: trzy dobermany, trzy rottweilery, amstaf oraz tajski ridgeback. Schronisko podkreśla, że opieka nad zwierzętami to "ogromne wyzwanie – zarówno organizacyjne, jak i finansowe". Poprosili o dary.

Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt, który odebrał zwierzęta w sobotę, 19 lipca podzielił się historią czworonogów. Okazało się, że psy został odebrane behawiorystce Magdalenie P.

- To my miesiącami lub już można liczyć w latach zbieraliśmy dowody i prosiliśmy właścicielkę o to, by zaprzestała swojej działalności, aby oddała psy, wyleczyła się i wróciła do nas zdrowa! - piszą w emocjonalnym poście.

Fundacja zwraca uwagę, że chorej psychicznie kobiecie nikt nie pomógł. WIOZ wielokrotnie próbował skontaktować się z Magdaleną P., odwiedzali ją w domu, oferowali pomoc. Z drugiej strony spotykali się jednak z "drwiącym śmiechem, opluciem, krzykami".

- Było tam strasznie! Amoniak w stężeniu maksymalnym! Zwierzęta upodlone do granic możliwości! Może i są zaszczepione, może są kupione z hodowli za kilkanaście tysięcy! Ale nie dajemy zgody na życie w warunkach urągających i psom i ludziom - piszą przedstawiciele fundacji.

Psy żyły w kenelach 24h na dobę, w których podłoga zgniła od moczu i odchodów. "Psy które często nie widziały nic poza swoją klatką, smrodem, zaduchem..." - piszą.

- Przyklejaliśmy się do wszystkiego, łzy płynęły od amoniaku i z żalu!

Informacji udzieliła również sąsiadka Magdaleny P.

- Ja jestem sąsiadką "M." Z nią od dawna było "coś nie tak", powinna się leczyć, rodzina akceptowała jej styl życia, "pasję"... Mieszkała nade mną. Słyszałam ten hałas, szczekanie, ujadanie, wycie. Była agresywna do mieszkańców, do matki - do służb które interweniowały. Sprawa Była cały czas zgłaszana... i nikt nie reagował - pisze pani Anna.

Sprawa trafiła do prokuratury.