Poznań: Tam, gdzie obowiązuje zakaz, mieszkańcy czują się bezpieczniej
Trwa debata nad wprowadzeniem nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach na terenie całego Poznania. Jeśli miasto zdecyduje się na krok w tę stronę, zdaniem policji mieszkańcy mogliby na tym tylko zyskać.
- Nie chodzi o to, by utrudniać ludziom życie, ale o bezpieczeństwo mieszkańców. To podstawowy cel - mówi Anna Klój z poznańskiej policji.
Nocna prohibicja w Poznaniu. Policja: "jest bezpieczniej"
Policja, choć nie prowadzi statystyk, nie ma wątpliwości, że w miejscach objętych zakazem mieszkańcy rzadziej zgłaszają awantury i nocne zakłócenia porządku.
- Policjanci, którzy są na co dzień w terenie, mówią wprost: tam, gdzie wprowadzono zakaz, jest spokojniej. Mniej jest bójek, awantur czy pobić, a mieszkańcy rzadziej skarżą się na hałasy pod oknami - tłumaczy policjantka.
Przyznaje, że trudno udowodnić wpływ nocnej prohibicji na bezpieczeństwo liczbami.
- Liczby potrafią być mylące. Nie pokażą, że mieszkańcy czują się bezpieczniej, że rzadziej boją się wyjść wieczorem z domu czy że mogą spokojnie przespać noc bez awantur pod blokiem. To właśnie z rozmów z mieszkańcami i codziennej praktyki policyjnej wiemy, że wprowadzenie zakazu realnie poprawia sytuację - zaznacza.
Problem z "małpkami" i stacjami benzynowymi
Zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 22 nie dotyczy pubów, klubów czy restauracji. W tych miejscach alkohol jest serwowany i spożywany na miejscu. Jak podkreśla Anna Klój, różnica jest zasadnicza, bo to właśnie tzw. "małpki" kupowane w sklepach często prowadzą do niekontrolowanych sytuacji w przestrzeni publicznej.
- Stara prawda mówi, że tam, gdzie zaczyna się alkohol, kończy się odpowiedzialność. A kiedy ktoś kupuje butelkę czy dwie w nocy, często spożywa ją w parku, na ławce albo pod czyimś blokiem. To są miejsca, w których najczęściej musimy interweniować - podkreśla.
To właśnie "małpki", zdaniem policji, w największym stopniu przyczyniają się do nocnych problemów. Wątpliwości budzi także sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych.
- To przecież miejsca przeznaczone głównie dla zmotoryzowanych. Sprzedaż alkoholu kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. Wiadomo, że na stację rzadko ktoś przychodzi pieszo po zakupy - zauważa Klój.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: wydawca@glos.com. Dołącz do naszego kanału na Facebooku!