Poznań: Uczczono rocznicę pierwszych wysiedleń Wielkopolan
Pierwsze wysiedlenia Wielkopolan rozpoczęły się 5 listopada 1939 roku. Ze specjalnie w tym celu utworzonego obozu przejściowego na ul. Głównej do maja 1940 roku wywieziono 33 tys. ludzi, w tym 27 tysięcy poznaniaków. W środę, 5 listopada uczczono ich pamięć pod Pomnikiem Wypędzonych Wielkopolan.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Waldemar Wylegalski
Grzegorz Okoński
- Jestem dzieckiem obozu Główna: 16 grudnia 1939 roku przyszli do mieszkania żołnierze niemieccy i dali dziesięć minut na ubranie się i wyjście: byliśmy dziećmi, trafiliśmy na Główną, gdzie nie było łóżek, tylko słoma, a z tyłu rampa, gdzie stały bydlęce wagony, którymi wywożono ludzi - wspominała w środę przed pomnikiem Wypędzonych Wielkopolan Marta Przybyła.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Przeżyła wojenną tułaczkę, głód, chłód i bicie, i teraz z okazji rocznicy odsłonięcia pomnika i uroczystości upamiętniających wypędzenia, apelowała, by nigdy nie było u nas wojny... Jak mówiła - za stracone dzieciństwo, dobytek rodziny, za strach i poniżenia, nigdy nie dostała żadnego odszkodowania.
- Już pod koniec października 1939 roku, decyzją okupacyjnego nadburmistrza Poznania, Gerharda Schefflera, utworzono obóz przesiedleńczy dla Polaków na Głównej, przy ul. Bałtyckiej, tzw. Lager Glowna - przypomina Instytut Pamięci Narodowej w Poznaniu. - Od 5 listopada 1939 r. do 20 maja 1940 r., czyli momentu likwidacji obozu, osadzono w nim około 33,5 tysiąca osób (prawie 27 tys. z nich było mieszkańcami Poznania). Blisko 33 tys. osób wywieziono następnie do Generalnego Gubernatorstwa. Wśród wywiezionych z obozu było ponad 31 tys. Polaków i ponad tysiąc Żydów. W obozie na Głównej śmierć poniosło co najmniej 26 osób, w tym pięcioro dzieci.
W czasie uroczystości przed pomnikiem, Marcin Gołek, zastępca prezydenta Poznania, mówił nie tylko o monumencie, który stał się symbolem pamięci o wypędzonych, ale także pytał, czy dziś my wszyscy potrafimy otwarcie rozmawiać o wojnie i jej konsekwencjach, o migracji - merytorycznie i bez populizmów, i apelował - nie możemy być obojętni na cierpienia innych, tak jak kiedyś inni nie byli obojętni wobec naszych przodków.