Poznań: Wielka bitwa o niewielką spółdzielnię mieszkaniową. Kto nie chce "opuścić stołka", a kto chce "wziąć odpowiedzialność"?
"Tymczasowa" rada nadzorcza została do końca
Spółdzielnia Mieszkaniowa "Zrzeszeni", administrująca osiedlem Przemysława na poznańskim Franowie liczy około 750 członków. Mimo to, według jednego z najemców, od lat jest ona w nieodpowiedni sposób zarządzana, co rodzi liczne konflikty. Najnowsza ich odsłona dotyczy kwestii rady nadzorczej, która powołuje i odwołuje zarząd spółdzielni.
- W 2023 roku podczas walnego zebrania, którego byłem przewodniczącym, odwołaliśmy radę nadzorczą działającą w niepełnym składzie i powołaliśmy radę, która miała dokończyć bieżącą kadencję - opisuje Tomasz Spychalski, członek spółdzielni i były członek rady nadzorczej. - Poprzednia rada, ze względu na zmianę statutu, sama, własną uchwałą, wykluczyła część jej członków. To było jawne bezprawie, bo rada nadzorcza nie może sama decydować o swoim składzie - mówi Spychalski.
Czytaj także: Członek spółdzielni mieszkaniowej w Poznaniu złożył zawiadomienie do prokuratury na jej zarząd. W tle zaginione dokumenty i dziwne faktury
Ratunek dla spółdzielni
Odwołana rada nadzorcza została zastąpiona nową, która według pierwotnych założeń miała dokończyć 3-letnią kadencję. Kadencja ta miała się zakończyć 30 czerwca 2025 roku. Tymczasem podczas walnego zgromadzenia, do którego doszło w czerwcu, nie przeprowadzono wyboru radny nadzorczej na kolejną kadencję. Dlaczego?
- Statut mówi jasno, że rada nadzorcza jest powoływana na trzy lata. Nie istnieje mechanizm powoływania “na daną kadencję”, zwłaszcza że cała poprzednia rada została odwołana - stwierdził Zbigniew Rusak, przewodniczący rady nadzorczej SM Zrzeszeni. - Zależy nam na dochowaniu kalendarza wydarzeń. W przyszłym roku spółdzielnia przechodzi lustrację. Wszystko zostanie sprawdzone. Moglibyśmy podać się do dymisji, ale chcemy naprostować sytuację w spółdzielni do końca - podkreśla.
Decyzja ta została poparta ekspertyzą prawnika obsługującego spółdzielnię. W rozmowie z nami przewodniczący rady nadzorczej podkreślił, że zna sytuację, jaka w spółdzielni panowała przed powołaniem obecnej rady nadzorczej. Został stworzony i jest wdrażany plan naprawczy, którego zadaniem jest uporządkowanie sytuacji.
- Dążymy do usunięcia problemów formalnych, między innymi pojawiających się w statucie - dodał. - Jesteśmy za małą spółdzielnią, aby tu robić jakieś “przekręty”. Pieniędzy brakuje na wszystko i trzeba się nagimnastykować. Poprzednia rada miała taką politykę, że czynsze spadały, a wkład własny na termomodernizację był przejadany. To nie było działanie racjonalne, a teraz dążymy do tego, żeby sytuację uporządkować - dodaje Rusak.
Kto kogo złapał za rękę?
Przewodniczący zwrócił uwagę, że jednym z postulatów Tomasza Spychalskiego jest pociągnięcie do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za bałagan prawny, do jakiego doszło w wyniku działań poprzednich rad nadzorczych. Według Zbigniewa Rusaka trudno jest kogokolwiek obwiniać za to, co było kilka lat temu.
- Zamiast skupiać się na tym, co było i szukaniu winnych, chcemy uzdrowić sytuację i to wszystko uporządkować. Część mieszkańców jest zmęczona tymi przepychankami – dodaje.
Tomasz Spychalski odpowiada na to, że w tej sytuacji czuje się oszukany, ponieważ nie mógł on startować do rady nadzorczej, gdyż był jej członkiem przez dwie poprzednie kadencje. Gdyby już wtedy uznano, że obecnie trwająca kadencja jest nową kadencją, wtedy już mógłby wziąć udział w wyborach. Wątpliwości w tej sprawie prawdopodobnie będzie musiał rozstrzygnąć sąd, czego spółdzielca nie wyklucza.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: wydawca@glos.com. Dołącz do naszego kanału na Facebooku!