Poznań: "Zabiłem, ale nie byłem sobą". Spór o poczytalność Zbigniewa G.
W poniedziałek, 8 grudnia, przed Sądem Okręgowym w Poznaniu odbyła się kolejna rozprawa w procesie Zbigniewa G., oskarżonego o zabójstwo żony na osiedlu Stefana Batorego.
Do tragedii doszło w sierpniu 2024 roku w mieszkaniu małżeństwa. Z ustaleń śledczych wynika, że 58-letni Zbigniew G. zadał swojej żonie kilkadziesiąt ciosów nożem. Kobieta zmarła na miejscu, a mężczyzna sam wezwał sąsiada i nie kwestionował swojej winy. W śledztwie i przed sądem przyznał, że zabił, ale - jak podkreślał - "nie był sobą" i nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego doszło do ataku.
Agnieszka Kaczorowska po raz pierwszy o rozwodzie. "Cieszę się, że nie trwał latami, tylko skończyło się na pierwszej rozprawie" (WIDEO)
Kluczowe znaczenie dla sprawy mają opinie biegłych. Pierwsza opinia biegłych wskazywała, że w chwili popełnienia czynu poczytalność oskarżonego była znacznie, choć nie całkowicie, ograniczona.
Obrona od początku ją kwestionowała. Jak mówi adw. Bartosz Stachowiak, obrońca oskarżonego, dopiero przesłuchanie biegłych ujawniło, że ich wnioski nie są tak jednoznaczne, jak mogłoby wynikać z pisemnego dokumentu. Na wniosek obrony sąd zlecił kolejne, pogłębione badania w innym ośrodku, tym razem przeprowadzone przez rozszerzony zespół biegłych - oprócz psychiatry i psychologa w jego skład wszedł także neurolog.
Nowa, druga opinia jest. W poniedziałek sąd poinformował, że zapoznał się z jej treścią i - na wniosek obrony - zdecydował o dopuszczeniu dowodu z ustnej opinii uzupełniającej. Rozprawa została odroczona do 9 lutego, wtedy przesłuchani zostaną eksperci.
Jak wynika z relacji obrony, druga opinia wciąż nie przesądza o pełnym zniesieniu poczytalności.
- Ona jest inną opinią troszeczkę niż pierwsza, natomiast co do zasady wnioski są bardzo podobne. Ograniczona mocno jest ta poczytalność, natomiast nie zostało przesądzone, czy do pełnego stopnia. Biegli nie stwierdzają pełnego zniesienia poczytalności, natomiast stwierdzają, że ona jest bliższa zniesieniu - mówi mecenas Bartosz Stachowiak.
Podkreśla, że w jego ocenie istnieją podstawy do tego, aby uznać, że oskarżonych był - w chwili popełnienia czynu - całkowicie niepoczytalny.
- W pierwszej kolejności musimy przesłuchać biegłych, zadać im kilka pytań, które w naszej ocenie jako obrony są istotne pod kątem dalszej weryfikacji tego stanu poczytalności lub niepoczytalności - wskazuje,
Istotnym elementem sprawy jest także wątek neurologiczny. Z informacji rodziny i samego oskarżonego wynika, że w 2002 roku Zbigniew G. przeszedł ciężki wypadek komunikacyjny i poważną operację neurochirurgiczną, a na kilka miesięcy przed zabójstwem zaczął przejawiać objawy ciężkiego epizodu depresyjnego.
- Chodziło o kwestię, jak te wcześniejsze zdarzenia, ten wypadek drogowy mógł tutaj wpłynąć. W tym wątku niestety nam się nie rozjaśniło. Między innymi ten wątek też będzie przedmiotem analizy dalszej z biegłymi na sali sądowej - zapowiada obrońca.
Sam adwokat zwraca uwagę, że tragedia rozegrała się w rodzinie, którą bliscy opisywali jako zgodną i bez przemocy.
- To nie jest sprawa tak oczywista jak większość, bo (...) zarówno relacje z dziećmi, z małżonką były bardzo dobre. Tam kwestie zdrowotne miały bardzo istotne znaczenie. Niewątpliwie mamy do czynienia z chorobą pana, ciężkim epizodem depresyjnym. W jakim zakresie i jak mocno on znosi poczytalność człowieka - to już oceniają biegli - przekazał adw. Stachowiak.
Od odpowiedzi na te pytania zależą dalsze losy oskarżonego. Jeżeli sąd uzna, że w chwili czynu Zbigniew G. był całkowicie niepoczytalny, zamiast wieloletniego więzienia będzie mu groził pobyt w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym - bez z góry ustalonego terminu zakończenia. W przypadku jedynie ograniczonej poczytalności nadal wchodzi w grę kara pozbawienia wolności, choć z możliwością jej złagodzenia.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: wydawca@glos.com. Dołącz do naszego kanału na Facebooku!