Koszalin: Protest rolników w regionie. Maszyny przejechały ulicami miast
W Kołobrzegu już od rana, w Szczecinku od godziny 12, a w Koszalinie po godzinie 13 rolnicy wyjechali na ulice miasta, by protestować przeciwko m.in. polityce rolnej rządu.
Rolnicy sprzeciwiają się umowie handlowej pomiędzy Unią Europejską a krajami Ameryki Południowej (Mercosur) oraz umowie UE z Ukrainą. Według nich umowy te spowodują obniżki cen warzyw, owoców, mięsa. - Z tym że nie będzie to mięso przebadane tak, jak nasze, a warzywa i owoce nie będą tak nawożone, jak nasze, lecz metodami dalekimi od tych zatwierdzonych w Unii - tłumaczą. Sprzeciwiają się też polityce rolnej rządu, która według nich doprowadziła do złej sytuacji ekonomicznej rolnictwa w Polsce. - Koszty produkcji są u nas już tak wysokie, że my wręcz nie mamy szans konkurować z Ameryką Południową czy z Ukrainą.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Akcja protestacyjna została zaplanowana na piątek w całej Polsce, choć główne protesty odbywały się w województwie zachodniopomorskim. Ulicami miast przejechały oflagowane ciągniki, ale organizatorzy - Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników, Kółka Rolnicze, NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych i Zachodniopomorska Izba Rolnicza - nie chcieli blokować miast. - To na razie protest ostrzegawczy. Dlatego jedziemy spowalniając jedynie ruch. Na coś poważniejszego przyjedzie jeszcze pora - ostrzegali jednak.
Rolnicy chcą pokazać skalę niezadowolenia. Przekonują, że nie walczą o przywileje, ale o przetrwanie. - Polskie rolnictwo znalazło się w dramatycznej sytuacji. To jednak nie jest wina jednej, czy innej partii, ale wszystkich polityków, którzy rządzą krajem od lat - słyszymy.
W Koszalinie rolnicy pojechali kawalkadą około 40 maszyn do strefy ekonomicznej. Tam okrążyli dwukrotnie bazę przeładunkową spółki Jeronimo Martins, właściciela sklepów Biedronka. - To właśnie ceny płodów rolnych w Biedronkach, naszym zdaniem dumpingowe, bo towary są sprowadzane z różnych dziwnych krajów, powodują też zapaść w rolnictwie - twierdził Patryk Turowski, współorganizator koszalińskiego protestu. - My nawet nie mamy szans się dobić do tych sklepów.